Oj oj oj.
Czas się w piersi uderzyć.
Faktycznie - ŁT ma lit, wiec go nie używamy.
Moja wina - nie sprawdziłem składu, a ostatnio jak chciałem kupić Judy Buttera to w jednym z wziętych serwisów mi powiedziano: "Nie ma nic lepszego nad ŁT - sami to dajemy". Wziąłem to za dobrą monetę i czas się zaczerwienić
Ogólnie problem jest tego rodzaju, że na smarach np. do samochodów najczęściej nie jest napisane, czy zawierają lit. Więc ogólnie lepiej uważać - co widać na załączonym obrazku ;)
Ja ze swojej strony używałem czterech specyfików:
- Judy Butter - trzyma najlepiej, ale jego cena powala na kolana. Chcąc w amorach typu Judy Cartridge czy Manitou robić serwis jak instrukcja każe, trzeba by wydać majątek. Puszeczka, która kosztuje ponad 50zł starcza na dwa razy dobrego smarowania.
- Smar RST - cena znacznie lepsza (można kupić już za około 15zł), konsystencja fajna, ale czuć tarcie na goleniach trochę szybciej niż w Judy Butter. Ogólnie jednak cenowo wychodzi znacznie lepiej, a różnica w "wytrzymałości" nie jest jakaś powalająca.
- wazelina techniczna z parafinowym FL - różnica w wytrzymałości widoczna w porównaniu do RST, ale cena powala na kolana. Jeśli lubi się często smarować amora (10 min roboty), to jest ok.
- Biały Finish Line - zła konsystencja, szybkie wycieranie i ogólnie nie polecam. Fajny do łożysk, ale do amorów się nie nadaje.
ŁT jeszcze nie zdążyłam zastosować ;)
Co do tego smaru z ostatniej aukcji - wydaje się być fajny. Na pewno lepszy od innych smarów, które nie są przez producenta opisywane jako nadające się do amorów. Warto kupić (sam pewnie wezmę) - po co kombinować z jakimiś wynalazkami, skoro za w miarę rozsądną cenę można mieć wyrób dedykowany.
Co do Quadry - ma stalowe golenie i stalowe ślizgi - jedno i drugie bez żadnego teflonu. Ale lit wpływa też na elastomery.