Dzisiaj osiągnałem swój mały cel jaki postawiłem sobie na ten rok. Otóż zaliczyłem duzą pętlę czarnego szlaku rowerowego Krajobrazowego Parku Wzniesień Łódzkich. Wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej tam nie byłem, choć jest to bardzo znane i popularne miejsce wsród łodziaków. Generalnie trasa przezarąbista. Leśne ścieżki, piachy, łąki, skraje lasu i troche asfaltu. Bardzo przyjemna trasa dla takich lamerów jak ja na sztywnym retro biku. Statystyki: 101,47 km (liczone z dojazdem z Teo), 4:46 h, 21,23 avg. Oraz kilka fotek.

Leśny double track +(chyba tak się na to mowi? ;)


A tu o... taka niespodzianka.

... i po bólu :)

Jedyny minus to taki, że mój ekwipunek to tylko bidon, komórka, aparat i mapa. Żałuję, że nie wziąłem większego zapasu picia i czegoś do jedzenia (od rana tylko na jajówie, a jak wiadomo na samym białku długo się nie pociagnie). Na szlaku zabrakło mi jakiegoś pabu czy sklepu. Fakt, był jeden ale za wczesnie na postój. A potem juz nic. Głód i pragnienie doskwierało od 60 km okrutnie. Ale wyprawa sie udała i jestem zadowolony. Polecam każdemu.
Dziekuje.