#31
skolioza pisze:.... a i może być to uciążliwe dla innych domowników (hałas)
W czasach licealnych miałem pożyczony na zimę od wuefisty krajowej produkcji trenażer, gdzie do pokrytego gumą koła zamachowego dociskała gumowa rolka. Hałas to jedno, ale jeszcze gorszy była zapach palonej gumy :mrgreen: Trzeba było otwierać okno na oścież żeby się nie udusić :-D
triace pisze:a jak przystosowanie roweru ? o oponach, zwykłe mogą być czy wskazane by były z kolcami ?


bardzo chwaliłem sobie jazdę po śniegu na Kendach Small Block Eight. Mają drobny bieżnik, i miekką gumę, przy obniżonym ciśnieniu trzymają się super
Hubert pisze: Jazda nocą fajna ale jestem ciekaw waszych min jakbyście zobaczyli w nocy w lesie wilka lub innego zwierzaka :-P :lol: pewnie poniżej 40kmh byście nie zeszli :lol:
W naszym lokalnym lesie, przez który jeżdże często wieczorami, a czasem w nocy prawie zawsze mam jakieś spotkanie w 4 oczy. Są sarny, dziki, jelenie, lisy, bobry, podobno także łosie. Do tej pory nigdy nie uciakałem zawsze odwrotnie ;-)

#33
Na twardy, ubity śnieg stosuje się opony jak na błoto czyli wąskie z mocnym bieżnikiem, a nie tak jak hubert znów bredzi.

Szersze lacie na puszysty dzewiczy śnieg. Kolce to raczej nieporozumienie w naszym klimacie. W zeszłym roku u mnie śniegu nie było ani jednego dnia. Tzn coś tam popadało, ale żeby biało było to nie za bardzo.

Dzikich zwierząt nie ma się co bać. 80% moich jazd urządzam w nocy (od jakichś 2 lat) i widuję tego mnóstwo tak że już nie robią na mnie wrażenia. Już bardziej upierdliwe są wiejskie kundle.

A trenażer fuj.... :-P

#34
Gerwazy pisze: W naszym lokalnym lesie, przez który jeżdże często wieczorami, a czasem w nocy prawie zawsze mam jakieś spotkanie w 4 oczy. Są sarny, dziki, jelenie, lisy, bobry, podobno także łosie. Do tej pory nigdy nie uciakałem zawsze odwrotnie ;-)
Adamello pisze: Dzikich zwierząt nie ma się co bać. 80% moich jazd urządzam w nocy (od jakichś 2 lat) i widuję tego mnóstwo tak że już nie robią na mnie wrażenia. Już bardziej upierdliwe są wiejskie kundle.
Ja też nie uciekam. Te 6 borsuków to było akurat spotkanie nie na rowerze, a na piechotę. Już się mocniej ściemniało, zatrzymałem się jak je zobaczyłem, obszedłem delikatnie, bo samica z tyłu już szczekać zaczęła.
Jak ktoś nie był w lesie nocą, nie ma pojęcia, jak wygląda w nim nocne życie, las wcale nie śpi.
A co do kundli na wsi - pełna zgoda. Najgorzej jak wyjdziesz pobiegać i spotkasz daleko od domu watahę goniąca za samicą. Albo z 2-3 zdziczałe włóczące się. Rowerem to albo odjedziesz albo przynajmniej masz się czym zastawić. Na butach to tylko porządny kij albo run, Forrest, run ;-) Gazu nie noszę.
Marin PM '92, AE Concorde '96, Raleigh Technium Peak '92, Alpinestars Cro-mega DX '91, Cycle Wolf Tucano, Panasonic MC-7500 '89, Wheeler Team 9900 '93