Tak się od kilku dni przyglądam temu wątkowi - ale dopierpo teraz mam chwilę,żeby dwa słowa napisać.
Nie znam się jakoś specjalnie na rowerach z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Niemniej dla mnie rowery z tamtych czasów nie mają slopingu, a kąty przypominają Ukrainę bardziej niż MTB. Nawet (a może przede wszystkim) Scott z przełomów wieków dla mnie tak wygląda. A tutaj - przecież jest sloping, kąty są duże nawet jak na połowę lat 90-tych, główka dość wysoka. Rama w tamtym czasie musiała być mega innowacyjna, bo w katalogach przełomu wieków królowało coś takiego (89):
Jak dla mnie ta rama była naprawdę nowoczesna jak na swoje czasy i w ogóle nie podzielam zdania, ze nie pasuje do gratów Mavica. Wręcz przeciwnie - fajnie są ze sobą zgrane nie tylko swoją egzotycznością, ale także umiejscowieniem w dziejach mtb. Ten rower bardzo mi się podoba - chociaż to nie mój klimat.
Mniej mi się za to podoba wyraźna (i niepotrzebna) nerwowość Marcina ;)