Ciężko mi opisać to co się dzieje na naszych drogach w tym temacie, zwłaszcza tu, na wschodzie naszego kochanego. W tamtym roku byłem na Chorwacji i tam jechanie 5 km za rowerzystą z powodu takiego, że jest ciągła linia przez środek jezdni nie jest dla nikogo problemem, nawet jeśli za rowerkiem jedzie np 50 aut. Sam jechałem jednym z tych aut więc nie jest to przykład z kosmosu.
Królowie szos w ulepionych ze szpachli bmw e36 z oponami łysymi jak kolano i trzema magicznymi literkami LCH na tablicy potrafią mnie wyprzedzić 50-100 cm obok. Że któryś kiedyś mnie potrąci wiem o tym już teraz-wynika to z czystej statystyki ale mam do Was pytanie-wiecie może czy i jak można temu zapobiec albo chociaż jakoś to zmienić/zminimalizować ? Niestety dojeżdżam do pracy rowerem, jakieś 4 km, z czego połowę przejeżdżam chodnikiem a połowę muszę ulicą. Brak jest akurat w tym miejscu pobocza i chodnika po obu stronach. Na wiosnę widziałem w bikeboardzie promocję akcji 1.5m dla rowerzysty czy coś takiego http://blog2kolka.pl/wp-content/uploads ... 724899.jpg
Ale gdzie szukać tych naklejek pojęcia nie mam. Poza tym naklejki naklejkami, większość wyprzedzających w ten sposób, nawet jeśli zobaczy taką naklejkę to ich reakcja na nią będzie w najlepszym przypadku żadna. Bardziej chodzi mi o jakiś sposób-może ktoś ma na po prostu bezpieczne jeżdżenie.
Pozdrawiam i życzę wszystkim jak najmniej "inteligentnie wyprzedzających".
#2
Kiedyś wymyślono takie coś http://pl.tinypic.com/view.php?pic=fbjr ... _BN4JB7bbU
Nie wyśmiewajmy BMW może i e36 jest cienkie ale bmw jest jedną z najważnijszych marek w historii motoryzacji. Nabijajmy się z golfów pasków b5 audi itp.
Wracając do tematu to boje się po ulicach jeździć z tego powodu dlatego jestem chodnikowym terrorystą
Nie wyśmiewajmy BMW może i e36 jest cienkie ale bmw jest jedną z najważnijszych marek w historii motoryzacji. Nabijajmy się z golfów pasków b5 audi itp.
Wracając do tematu to boje się po ulicach jeździć z tego powodu dlatego jestem chodnikowym terrorystą
#3
Nie nabijajmy się z żadnych samochodów, bo czemuż one są winne ? Tak na marginesie-BMW to jedna z moich ulubionych marek, także spokojnie. Piętnujmy ich użytkowników.
#5
i niech na tym zostaniePiętnujmy ich użytkowników.
nie robic obory !!!
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................
Campagnolo 50 th anniversary..w budowie
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................
Campagnolo 50 th anniversary..w budowie
#6
Koleżanka woziła kiedyś na bagażniku widły - w poprzek, kolcami skierowane w kierunku środka jezdni, wystające tyle co wspomniana chorągiewka Nikt na gazetę jej nie wyprzedzał
#9
Może to co ja robię nie jest szczytem kultury ale zdecydowanie wolę żyć i wdać się w pyskówkę z jakimś narwanym kierowcą niż wylądować na asfalcie jako mokra plama. Najzwyczajniej w świcie jadę środkiem pasa. Kierowca musi zwolnić aby mnie wyprzedzić, zwłaszcza w sytuacji kiedy jedzie drugi samochód z przeciwka. Oczywiście nie zawsze to stosuję, jedynie w momentach kiedy uznam to za dobre rozwiązanie na dosyć ruchliwej drodze, po której gnają wariaci w samochodach wszelakich marek, zwłaszcza w nowych modelach klasy wyższej, buraki.
/// 4x Specialized /// ;)
#10
Też tak czasami robię ale tylko na przejazdach kolejowych, gdzie są duże kałuże i wiem, że muszą zwolnić, żeby swojej rakiety nie pobrudzić. W innym wypadku ryzyko, że mnie nie zauważą bo są zajęci odpalaniem jointa/zmianą bayer fulla na akcent/zastanawianiem się czy wystarczy mu paliwa do cpnu(niepotrzebne skreślić) jest zbyt wysokie więc wolę/muszę ocierać oponą o krawężnik.
Re: Niebezpiecznie wyprzedzające samochody
#11I rozumiem, że wróciłeś "na Polskę"? Sorry za OT, ale zęby bolą jak się czyta to "na Chorwację"...cocolino pisze:byłem na Chorwacji
#12
Myj częściej to nie będą boleć. I tak z wątku o bezpieczeństwie przechodzimy do wątku dentystyczno-turystyczno-informacyjnego, wszak to jest to akurat najbardziej istotne
Uprzedzając Twojego kolejnego, mundrego posta-pierwsza i ostatnia moja odpowiedź do Ciebie.
Uprzedzając Twojego kolejnego, mundrego posta-pierwsza i ostatnia moja odpowiedź do Ciebie.
#13
Kurde, jakoś ostatnio wysyp młodzieży agresją reagującej na wszelaką krytykę... Trzymam za słowo, że nie odpowiesz :)
Co do odstępu, to jak mnie jadący normalną prędkością osobowy wyprzedza z odstępem w okolicy metra lub trochę mniej to nie czuję większego dyskomfortu. Na to, że niektórzy wyprzedzają bliżej wiele się nie poradzi.
Co do odstępu, to jak mnie jadący normalną prędkością osobowy wyprzedza z odstępem w okolicy metra lub trochę mniej to nie czuję większego dyskomfortu. Na to, że niektórzy wyprzedzają bliżej wiele się nie poradzi.
#14
aktulizacja http://www.dziennikwschodni.pl/chelm/zg ... 87511.html
Coraz bardziej zastanawiam się nad odstawieniem roweru podczas dojazdu do pracy, gdzie ostatnim odcinkiem jest prosta 2000m. Co tam się dziej przed 6 rano na tygodniu to sobie wyobraźcie
Coraz bardziej zastanawiam się nad odstawieniem roweru podczas dojazdu do pracy, gdzie ostatnim odcinkiem jest prosta 2000m. Co tam się dziej przed 6 rano na tygodniu to sobie wyobraźcie
#15
Niewiele jest napisane, ale skoro rowerzysta wyjeżdżał z posesji to może wcale nie być wina kierowcy samochodu...
#16
Większość przypadków potrąceń to uderzenia z boku. Najechanie to z tego co pamiętam jakieś parę % i to głównie w nocy przy słabej widoczności.
Z perspektywy kierowcy mogę powiedzieć tylko że w 100% rozumiem tą statystykę. Wiem że szybko mijający samochód to nic przyjemnego ale nie wiem jak w normalny dzień trzeba się rozpędzić żeby nie widzieć obiektu przed sobą.
Z perspetywy roweru mam na takie sytuacje prosty sposób... wyjeżdżam na środek, tak aby kierowcy musieli mnie normalnie wyprzedzić jak samochoód zmieniając pas. Nie interesują mnie przy okazji dziury, kałuże i studzienki z prawej strony jezdni. Wiadomo chowam się tam do prawej gdzie wiem że tamuje ruch a samochody i tak jadą powoli.
Z perspektywy kierowcy mogę powiedzieć tylko że w 100% rozumiem tą statystykę. Wiem że szybko mijający samochód to nic przyjemnego ale nie wiem jak w normalny dzień trzeba się rozpędzić żeby nie widzieć obiektu przed sobą.
Z perspetywy roweru mam na takie sytuacje prosty sposób... wyjeżdżam na środek, tak aby kierowcy musieli mnie normalnie wyprzedzić jak samochoód zmieniając pas. Nie interesują mnie przy okazji dziury, kałuże i studzienki z prawej strony jezdni. Wiadomo chowam się tam do prawej gdzie wiem że tamuje ruch a samochody i tak jadą powoli.
Moje ogłoszenia
Marin Bear Valley 1996
Marin Bear Valley 1996
#17
Też tak robiłem ale ostatnio uznałem, że to jednak zbyt ryzykowne. Wystarczy, że trafisz na jednego najebanego debila, który Cię nie zauważy bo ledwo co widzi kierownicę i wystarczymekp pisze:Z perspetywy roweru mam na takie sytuacje prosty sposób... wyjeżdżam na środek, tak aby kierowcy musieli mnie normalnie wyprzedzić jak samochoód zmieniając pas.
#18
Jeżdżę zarówno samochodem, jak i rowerem (samochodem częściej) i myślę, że problemem jest brak zrozumienia bliźniego u obu stron.
Byłoby lepiej gdyby na kursie prawa jazdy było kilka obowiązkowych godzin jazdy rowerem po mieście - wielu osobom otworzyłyby się może jakieś klapki w głowach.
Tymczasem, nie tylko nie dba się o edukację, ale wręcz ją ogranicza - osoba pełnoletnia może korzystać z dróg publicznych (na rowerze) bez jakiejkolwiek znajomości przepisów ruchu drogowego, a Karta Rowerowa jest przedmiotem żartów. A był to jeden z lepszych "wynalazków" dawnego, być może słusznie minionego, systemu. Parę dni temu prawie miałem "czołówkę" na ścieżce rowerowej z młodą kobietą jadącą lewą stroną. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego.
Moim zdaniem, tylko całkowite rozdzielenie światów samochodów i rowerów albo głębokie i mocno przemyślane działanie edukacyjne mogą przynieść jakieś efekty.
A fundamentalną przyczyną tych problemów jest bieda. Gdybyśmy mogli sobie pozwolić (w sensie ekonomicznym) na spokojne życie i niespieszny dojazd do pracy, domu, lekarza, sklepu itp. to byłoby bezpieczniej na drogach.
Wiem, można powiedzieć, że ludzie zamożni powodują tyle samo wypadków co biedni, ale nie chodzi o jednostki (bogate najwyżej w drugim pokoleniu), a o tzw. statystycznego Polaka.
No chyba, że się mylę :)
Byłoby lepiej gdyby na kursie prawa jazdy było kilka obowiązkowych godzin jazdy rowerem po mieście - wielu osobom otworzyłyby się może jakieś klapki w głowach.
Tymczasem, nie tylko nie dba się o edukację, ale wręcz ją ogranicza - osoba pełnoletnia może korzystać z dróg publicznych (na rowerze) bez jakiejkolwiek znajomości przepisów ruchu drogowego, a Karta Rowerowa jest przedmiotem żartów. A był to jeden z lepszych "wynalazków" dawnego, być może słusznie minionego, systemu. Parę dni temu prawie miałem "czołówkę" na ścieżce rowerowej z młodą kobietą jadącą lewą stroną. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego.
Moim zdaniem, tylko całkowite rozdzielenie światów samochodów i rowerów albo głębokie i mocno przemyślane działanie edukacyjne mogą przynieść jakieś efekty.
A fundamentalną przyczyną tych problemów jest bieda. Gdybyśmy mogli sobie pozwolić (w sensie ekonomicznym) na spokojne życie i niespieszny dojazd do pracy, domu, lekarza, sklepu itp. to byłoby bezpieczniej na drogach.
Wiem, można powiedzieć, że ludzie zamożni powodują tyle samo wypadków co biedni, ale nie chodzi o jednostki (bogate najwyżej w drugim pokoleniu), a o tzw. statystycznego Polaka.
No chyba, że się mylę :)