Kontynuując wątek, spędziłem 3 dni w ten weekend na rowerze piątek/sobota/niedziela i pozwolę sobie opisać trzy trasy gdyby ktoś w przyszłości reflektował się pokusić.
Dzień pierwszy. Około 70km. 80% asfalt 20% teren. Zdjęć z tego dnia nie ma bo napaliłem się na jazdę jak szczerbaty na suchary i zapomniałem zabrać telefonu. Proszę nie krzywić się na asfalt bo to bardziej teren. Dziurawe drogi przez wioski po których czasem traktor przejedzie.
Trasa N. Ruda - Kłodzko - Młynów - Srebrna Góra - Wolibórz. Z drogi na Bardo śląskie odbijamy na Srebrną górę. Droga prowadzi przez Wilczą. Prawie godzina dymania pod górkę i ani jednego samochodu przez ten czas. Potem zjazd do Srebrnej góry od strony Ząbkowic Śląskich. Rany, zapomniałem ile to trzeba się namęczyć pod forty srebrnogórskie. Kiedy już tam dotarłem, uderzyłem terenem po szlaku turystycznym w kierunku przełęczy Woliborskiej, około 15km po terenie. Błota było pod dostatkiem i kiedy już dotarłem do przełęczy woliborskiej wyglądałem jak prawdziwy człowiek lasu. I tutaj nagroda, zjazd do Woliborza i Nowej Rudy, prysznic, relaks. THE END
Dzień drugi. N. Ruda - Góra Św. Anny - Wambierzyce - Radków - Karłów - Batorówek i powrót do Wambierzyc i Nowej Rudy. Trasa około 60km. 50% asfaltu, 30% teren, 20% szuter.
Podjazd pod Św. Annę terenem, który zaczyna się właściwie od mojego domu. Dosyć stromy. Później zjazd szutrową drogą do Ścinawki. Po drodze trochę asfaltu do Wambierzyc ale nie da się tego uniknąć. Dalej uderzamy do Radkowa i do Parku Narodowego Gór Stołowych. Tutaj mamy dwie opcje: ambitną - szlakiem turystycznym, i tę mniej ambitną, podjazd drogą pod Karłów a i tak namęczyć się trzeba. Ja wybrałem szlak, ale jest dość ciężko. Po pierwsze jest nieco kamieni i trzeba trochę prowadzić. Po drugie to park narodowy więc co się na szlak przewróci to tak leży więc trochę drzew jest na trasie.
Zdjęcia, szału nie ma bo idiotenkamerą robione z telefonu i zapomniałem czasem zaparowanego obiektywu przetrzeć.
Pod Karłów nieźle się zagotowałem, nie wjeżdzałem jednak pod sam Karłów, ominąłem Pasterkę i zkręciłem wcześniej na Batorów i Batorówek lasem. Dziwne to miejsce ten Batorówek, jakiś mikroklimat tam panuje bo zawsze jest parę stopni niżej niż wszędzie. Dlatego też o mało prawie nie zamarzłem tam kilka lat wstecz, brodząc po pas w mokrym śniegu, gdzie nie było po nim śladu w całej Kotlinie Kłodzkiej. A był to początek Maja. Zasięgu telefonii komórkowej nie uraczysz. To była dobra leckja pokory w stosunku do gór, nawet tych niskich i niewielkich.
Jest mnóstwo tras w lesie od Batorówka, można nimi dojechać pod samą Polanicę Zdrój ale czas mnie naglił więc postanowiłem zjechać z Batorówka w połowie drogi między Polanicą a Wambierzycami. Bonus w postaci 5km zjazdu, tylko był jeden problem. Twarz mi zupełnie zamarzła przez ten cholerny Batorów. Powrót przez Studzienną. Bardzo urokliwa trasa, niby droga ale znowu - zero ruchu. Dobiłem do Wambierzyc i wróciłem drogą dla traktorów do Rudy, już nie przez Św. Annę. Stwierdziłem że uwielbiam wracać w te strony.
Dzień 3. Ciąg dalszy nastąpi