
w dupach wam sie poprzewracalo


latem macie za cieplo ,a pozniej fochy jak temperatura w okolice 20 spadnie

o tutaj - https://picasaweb.google.com/1150353714 ... zesnia2012#marcin74 pisze:gdzie ta jesien![]()
a czym startujejsz tak z ciekawości pytam ? :>YvesMoi pisze: jest zaprawa na jutrzejszy maraton w Brodnicy, jeaaah!
U mnie mam podobne tereny i taka średnia nie jest wcale mała. Jak piachy zamulą to z buta podajesz i momentalnie wszystko spada, dojdą do tego pagórki i już w ogóle jechać się odechciewa.Piotr pisze:lukas, Panie, płasko, nudno i taka mała średnia ??
Wcale nie tak nudno. Teren dość wymagający. Moim skromnym zdaniem lepiej śmigać pod górę po utwardzonym podłożu niż brnąć w takich piachach. Ale jak dla mnie, to im gorzej tym lepiej. Ponadto, jechałem wg. oznaczeń szlaku a z tym czasem jest kiepsko. A fakt faktem, że średnia mogła być lepsza. Na usprawiedliwienia mam to, że to mój pierwszy sezon od 10 lat. D.pa się jeszcze nie przyzwyczaiła do siodła a łyda też czasem mają dosyć. Ale może jeszcze w tym roku zdażę zrobić rundkę terenową wkoło Łodzi czerwonym szlakiem - 200 km.Piotr pisze:lukas, Panie, płasko, nudno i taka mała średnia ??
Moim zdaniem nie.Jeżdżę trochę rowerkiem, w tym sezonie zaliczyłem dwie trasy o długości około 200km. Po górach też jeździłem, zarówno turystycznie jak i maratony.To nieporównywalny wysiłek pokonać 200km na jurze, a 50-60km w górach.Oczywiście przejechać 200km po płaskim jest trudniej niż te 50 po górach.W górach po podjeździe masz zjazd, a np. na jurze musisz non stop kręcić.ANDRIUBIKER pisze:wkolo łodzi 200 to jak 60 w górach
oj widać, że po jurze to Ty nie jeździłeś.ANDRIUBIKER pisze: gdzie najtrudniej to chyba wjechac na zamek w olsztynie ;)...
oj to zle widac, najezdzilem sie tam i to duuuzo, ale nie o to biega , jaki jest sens tyrac rowerem górskim 200km po asfaltach??, do tego sluzy rower szosowy, a gorski jak sama nazwa wskazuje zsluzy do jezdzenia w gorach, a wiatr jest wszedzie, swietna motywacja jest podjazdu pod 13 % z wiatrem w oczy;), oczywiscie ze w gorach jezdzi sie inaczej, i ze na zjazdach sie nieco odpoczywa, tylko nie mylcie pojec, wjazd czy zjazd szlakiem oznaczonym, utwardzonym, jest niczym przy wjezdzie w to samo miejsce po korzeniach, skalkach itd, dla mnie jazda w gorach to nie jazda drogami pod gore, tylko jazda w terenie.... i na plaskim jezdze od jakiegos czasu wiecej niz w gorach, i przejazd dziennie 60km, to maly pkis w porownaniu do chocby 30km w tereniePiksel pisze:oj widać, że po jurze to Ty nie jeździłeś
ja jakos sobie tego nie wyobrażam abym miał jechać poza drogą. z tego co widziałem w wielu miejscach to zagęszczenie drzew, kamorów, korzeni i krzewów jest tak ogromne, że uniemozliwia to jakakolwiek jazdę, zwłaszcza pod górę.ANDRIUBIKER pisze: wjazd czy zjazd szlakiem oznaczonym, utwardzonym, jest niczym przy wjezdzie w to samo miejsce po korzeniach, skalkach itd, dla mnie jazda w gorach to nie jazda drogami pod gore, tylko jazda w terenie...
pelna zgodaANDRIUBIKER pisze:tylko nie mylcie pojec, wjazd czy zjazd szlakiem oznaczonym, utwardzonym, jest niczym przy wjezdzie w to samo miejsce po korzeniach, skalkach itd