#23
autor:rekrutacja
Dzis dotarla Koga. Jestem w szoku. Rower jest... praktycznie nowy. Anoda na obreczach ledwo starta, opony nosza slady zuzycia, ale delikatne. Pedaly XT wygladaja jakby lezaly tylko w pudelku, ani jednej ryski, choc paski troche zmechacone na koncach, wiec cos tam musialy przejechac. Rama nieskazitelna, lekko zdrapany kawalek nalepki na widelcu to jedyna wada jaka znalazlem. Rower obficie zabezpieczony w kluczowych miejscach smarem, nie ma ani sladu rdzy czy czegos w tym rodzaju. Korba nieskazitelna, a shark fin jakby go wczoraj zamontowali. Pierwszy raz cos takiego widze, jak gdyby wlasnie wyjechal ze sklepu. I... boje sie na nim przejechac. Serio. Bo mu moge cos zrobic.
Rama jest malutka, troche za mala na mnie, ale moze to i dobrze. Nie bedzie mnie ciagnac na wycieczki. Zreszta to nie rama, to dzielo sztuki. Nitowane przelotki, piekne mufy, sliczna. Kolor - rzecz gustu. Boostery Gorilla sa z epoki, i chyba jednak je zostawie. To taki oryginalny upgrade.
Teraz wady. Wspornik to Marin Lite, bardzo ladny, ale nieoryginalny i brak zaslepki. Kierownica niestety chamski no-name. Siodelko paskudne, wspolczesne. I tych czesci pewnie bede szukal z epoki, choc latwo nie bedzie. KIerownica i wspornik Syncros, TCO albo Koga, jak ktos zobaczy to niech da znac. Na razie wymienilem siodelko, zamontowalem o dekade mlodszego Ritcheya, wyglada lepiej choc nadal "to nie jest to".
Lekki wcale nie jest. Wazy tyle mniej wiecej co moj full do all mountain z marcokiem i piasta alfine, wiec niemalo.
Manetki i stery sa DX, nie wiem czy takie powinny byc oryginalnie. Kola na piastach LX, bardzo fajne. Obrecze Mavic. W sumie jestem wniebowziety, mam dzielo sztuki. Fotki - pewnie jutro zrobie sesje.