#31
Dodam swoje 3 grosze na temat plecaka. 40-50L jest w sam raz na taki wypad. Zmieści się i śpiwór i graty. Bardzo dobrze, aby był system do kamel - baga - wiele to ułatwia - schylanie się z plecakiem po bidon jest upierdliwe z worem na plecach. Fakt, że bidony mieć trzeba, ale te 2 dodatkowe litry na plecach... warto rozważyć.

Co do walenia kaskiem po głowie - porządne plecaki wspinaczkowe (niestety też w porządnej cenie) mają wyżłobienie na kask - u mnie się to bosko sprawdza. Mam wysoki plecak, jest wąski, a łbem mogę ruszać naokoło.

Pas biodrowy - owszem - must be. Ale.. czasem można się zastanowić nad wersją ze ściąganym pasem. U mnie jest takie cudo, że jak się ściągnie pas, to pozostają troki, które służą jako mini - pas. Niezbyt wygodny, ale w trakcie ciśnięcia się przez kominy rozwiązanie super - nic tam nie zawadza, jest stabilnie... na rowerze taki mini-pas dałby pewnie rady.

Problem z plecakami strikte - wspinaczkowymi jest taki, że one są zazwyczaj worem - taka kolejka FILO: first in, last out :) Mi nie dane było jeszcze mieć takiego (poza turystycznymi), w którym mógłbym się dobrać do gratów na dole bez wyciągania tego co na górze - po prostu żadnych patentów typu zamek do dolnej komory, bo takowa nie istnieje :) Mało to wygodne, ale w zasadzie wymusza przemyślane pakowanie.

Oczywiście być musi pokrowiec przeciwdeszczowy - przecież nikt nie będzie z błotnikami się telepał :D

Wentylacja... w sumie współczesne plecaki mają sprawę przemyślaną i plecy mają sporo luzu / powietrza. Pozostaje to chyba tylko dobrze wyregulować.. :)

A co do namiotu... przeleciałem całe Beskidy bez takowego. Śpiwór + płachta na wypadek W. i spanie po krzakach - i jest git :)

#32
docent.net pisze: A co do namiotu... przeleciałem całe Beskidy bez takowego. Śpiwór + płachta na wypadek W. i spanie po krzakach - i jest git :)
ale masz na myśli caaaaaaałe beskidy?
czyli aż po przełęcz tatarską czy też góry rodniańskie? ;-)