Kończyłeś to technikum w PRL? Bo z tego co piszesz, to nie wynika...
Więc po kolei. Elektronika w PRL w porównaniu do elektroniki w NRD, czy ZSRR hm, delikatnie mówiąc, stała wyżej. W ramach tzw. wymiany młodzieży dane mi było oglądać wybałuszone gały NRD-owców, jak zobaczyli gramofon z silnikiem krokowym (zdjęli talerz, a pod spodem nie było nic).
Dane mi było stać nocami we Wrześni po kolumny tonsilu – przykro mi, ale NRD czy tam ZSRR nawet się nie umywał do tego. Miałem też trochę przyzwoitego sprzętu, od Radmorów po Altusy (hgs electronic, a jakże), wzmacniacz Brandt też, więc, czcigodny Polonezie, elektronika w PRL to była wyżej niż w NRD czy CCCP.
Dane mi też było, w latach 80, rok w rok jeździć na targi Poznańskie, jedyne miejsce w PRL, gdzie można było zobaczyć cokolwiek nowoczesnego. I były tam też pawilony z "osiągnięciami" bratnich gospodarek krajów demokracji ludowych. I, biliśmy ich na łeb. Także w komputerach osobistych. No chyba, że oni to ukrywali głęboko, nawet przed sobą
Jedynie Rosjanie byli lepsi – ale wyłącznie w kompleksie przemysłu zbrojeniowego, ale tego oczywiście nikt nie widział, no chyba, że na wspólnych manewrach.
Ale, jak pewnie wiesz, wszystko to było złodziejstwo. I tu masz rację – całe to CEMI nie robiło nic, tylko "odpowiedniki" zachodnich układów.
Sęk w tym, że umieliśmy to poskładać w fajne klocki.
Natomiast auta PRL zestawione na zachodnich licencjach to był złom. Co do UAZ-ów, to, przyjacielu, nie znasz realiów epoki. Benzyna dla przedsiębiorstw nie była problemem, bo się jej miało, ile się zużywało. Problemem była dla Kowalskiego. Tak więc UAZ rządził w latach 80. bo miał o niebo lepszą proporcję czasu jazdy do czasu na kanale od reszty zdobyczy polskiej motoryzacji.
Fockerze drogi, błąd z zarżnięciem własnej elektroniki nie jest tylko polską wtopą – całe USA i UE tak zrobiły, i teraz plują sobie w brodę. Więc myślę, że to się tak musiało stać. Czy polskie zakłady motoryzacyjne można było uratować? Hm, myślę, że i tak zrobiono wiele, i np. w odróżnieniu od Bydgoskiego ZZR Romet, którego teren zarasta zielskiem, o czym tak smutno pisał tutaj Yves, coś się tam działo, coś tam robiono. A że wtopa z Dajewo się zdarzyła, coż, kto to mógł przewidzieć...