#63
A jeszcze odnośnie MRU - taka ciekawostka, raczej luźno związana z tematem: http://www.mymodernmet.com/profiles/blo ... -on-former :)
#64
Tak jak obiecałem zamieszczam relację z mojej jazdy do schroniska Murowaniec... Warto przypomnieć, że było to 9 maja :D.
Na początek mapka:

Początek jak dla fanów terenowych wrażeń bardzo ubogi - nic tylko asfalt i asfalt:

W końcu jednak dojechałem do bramy, okazałem dowód i w drogę... bardzo trudną kamienistą drogą, którą już poznaliśmy jadąc do schroniska na Kalatówkach, czy taż w dolinie Chochołowskiej. Różnica polega jednak na tym, że jest rzadziej uczęszczana przez co kamienie tak jakby bardziej wystają :D. Po drodze napotykamy mostki i przepiękne scenerie:

W końcu pora na wykorzystanie samowyzwalacza - tak to jest jak się samemu jeździ:

Na drodze dużo fajnych mostków:

No i dalej w drogę! No tak... Najpierw zaskoczył mnie gdzieniegdzie leżący śnieg i lód:

Potem jednak przed moimi oczami ukazał się w pełni zimowy klimat:

Zupełnie nieprzygotowany byłe zmuszony pchać rower (lód uniemożliwiał podjazd), ale damy radę! W końcu dotarłem na szczyt, gdzie siedziało parę osób ubranych na zimowo.
Oj dziwnie się patrzyli na rowerzystę w krótkich tak więc zjadłem czekoladę i ruszyłem w drogę powrotną:

Ostatnia fotka z samowyzwalacza:

I krajobraz, który wcześniej mi umknął:

Podsumowując... Nie jest to trasa jakoś wymagająca jednak niezwykle męcząca ze względu na nawierzchnię. Widoki super, ale drugi raz już tam nie pojadę :D
Na początek mapka:

Początek jak dla fanów terenowych wrażeń bardzo ubogi - nic tylko asfalt i asfalt:


W końcu jednak dojechałem do bramy, okazałem dowód i w drogę... bardzo trudną kamienistą drogą, którą już poznaliśmy jadąc do schroniska na Kalatówkach, czy taż w dolinie Chochołowskiej. Różnica polega jednak na tym, że jest rzadziej uczęszczana przez co kamienie tak jakby bardziej wystają :D. Po drodze napotykamy mostki i przepiękne scenerie:


W końcu pora na wykorzystanie samowyzwalacza - tak to jest jak się samemu jeździ:

Na drodze dużo fajnych mostków:




No i dalej w drogę! No tak... Najpierw zaskoczył mnie gdzieniegdzie leżący śnieg i lód:


Potem jednak przed moimi oczami ukazał się w pełni zimowy klimat:


Zupełnie nieprzygotowany byłe zmuszony pchać rower (lód uniemożliwiał podjazd), ale damy radę! W końcu dotarłem na szczyt, gdzie siedziało parę osób ubranych na zimowo.



Oj dziwnie się patrzyli na rowerzystę w krótkich tak więc zjadłem czekoladę i ruszyłem w drogę powrotną:

Ostatnia fotka z samowyzwalacza:

I krajobraz, który wcześniej mi umknął:


Podsumowując... Nie jest to trasa jakoś wymagająca jednak niezwykle męcząca ze względu na nawierzchnię. Widoki super, ale drugi raz już tam nie pojadę :D
#65
Przedostatnie zdjęcie; kilka lat temu (sierpień 2007) siedzieliśmy parę dni pod namiotami na Rąbaniskach (tabor poniżej Murowańca, który skasował TPN ze 2 lata temu). W czasie tego pobytu mielismy kilka dni super pogody, a ze 2 dni deszczu i niepogody. Jednej nocy była taka burza i wiatr, że spaliśmy dosłownie ze 2,3h, bo od hałasu targającego namiot i łamanych naokoło drzew nie dało rady - a nad ranem jeszcze misiu przy pastuchu ujadał.
Efektem tej burzy była masa wiatrołomów oraz... przedostatnie zdjęcie właśnie. To zbocze delikatnie zjechało w dół. Ogólnie droga do Brzezin była dość ciekawa, bo wyglądała w kilku miejscach zupełnie inaczej niż wcześniej :)
(poniższe foto już po oczyszczeniu drogi z ciał obcych - TPN pilnie strzeże swoich szlaków ;) )

Fotka jest tutaj - wraz z innymi jakby się komuś nudziło ;) http://agaimaciek.lasyk.info/displayimage-47-24.html
Efektem tej burzy była masa wiatrołomów oraz... przedostatnie zdjęcie właśnie. To zbocze delikatnie zjechało w dół. Ogólnie droga do Brzezin była dość ciekawa, bo wyglądała w kilku miejscach zupełnie inaczej niż wcześniej :)
(poniższe foto już po oczyszczeniu drogi z ciał obcych - TPN pilnie strzeże swoich szlaków ;) )
Fotka jest tutaj - wraz z innymi jakby się komuś nudziło ;) http://agaimaciek.lasyk.info/displayimage-47-24.html
#66
W piątek (20 maja) z kolegą postanowiliśmy pojechać na kultową trasę - 15 dolinek. Jak to często bywa tu źle się pojechało, tam znowu burza zaczęła straszyć i trzeba było trasę skrócić. Oto trasa na mapie:

Rozpoczęliśmy ją pod Wawelem:

Potem nieciekawa przeprawa miejska, obok salonu Volvo i skręt na drogę pełną pyłu. Uzupełnienie bidonu przez Damiana:

No i jazda! No tak - trudno przejechać obok tira jadącego wąską, polną drogą dodatkowo wznosząc tumany kurzu:

W przerwie na poboczu można było poobserwować co tam mamy na mapkach w telefonach :D:

Na drodze stanął mostek pod którym woda wręcz nas odstraszyła i szukaliśmy obejścia wspinając się na jego górę. To był doskonały moment na próbę uphillu. Ale jak się gdzieś wyjedzie to trzeba zjechać z czegoś takiego:

Ja na dole:

Damian obawiając się kontuzji pozostał przy obejściu zjazdu, ale za swoje dostał - na zboczach drogi był mnóstwo pokrzyw, przez które musiał się przedzierać :D:

Dalej troszkę asfaltu - w sam raz na rozkosz opalania się w słońcu :). Parę ładnych widoków:

Po drodze minęliśmy kaplicę:

Dwa zakręty:

I troszkę lasu... No i ten zjazd :):

Po zbadaniu nagrzanych obręczy ruszyliśmy dalej w stronę Ojcowa...

Asfalt przez Biały Kościół i po jakimś czasie pojawiliśmy się w Zelkowie:

A tam nas przywitały sympatyczne kaczuchy:

Zdarzało mi się czasem odjechać do przodu od kolegi na podjazdach, a ten w nagrodę sfotografował moje lenistwo na ławce :D:

Dalej pojechaliśmy w stronę lasu, gdzie był bajeczny zjazd! Niestety nie uwieczniony na żadnej fotce... Za mało osób na wycieczce to i mniej fotografii, a nikomu się nie chce non stop robić zdjęć :). Wyjechaliśmy na ulicy Borowej w Będkowicach:

Na drodze w kierunku Łazów na drodze leżały martwe padalce:

Żeby było ciekawiej omijałem jednego ptaszka na drodze jadąc dość szybko. Przestraszył się przedniej opony i wleciał mi pod tylną zamiast uciekać w drugą stronę. To była jego ostatnia decyzja w życiu... Cóż... Trzeba było jechać dalej...
Dojechaliśmy do drogowskazu:

Po czym udaliśmy się w asfaltową podróż w kierunku Dubia. Na drodze była taka oto góra, której nazwy nie podam (Skolioza pewnie ją zna, więc może się podzieli swoją wiedzą :D):

Widoczki:

Na zjeździe koło kościółka jak zawsze wypuściłem się szybciej od kolegi oszczędzając klocki hamulcowe. Gdy już byłem na dole przeczuwałem, że coś się stało, więc wróciłem się, a przed oczami ukazał się widok Damiana leżącego na zboczu strumyka. Na ulicy widać było ślady hamowania:

Pozostało ocenić stan kolegi :D:

Moja ocena -> kolega zdatny do jazdy i ruszyliśmy dalej nieco ostrożniej w kierunku Rudawy. Tam się na moment zgubiłem :D. Kolega stanął na głównej drodze spodziewając się, że dojadę od tyłu. Jakież było jego zdziwienie gdy zaskoczyłem go od przodu :). Przyłapałem go jak smacznie zajadał sobie jabłko! Dalej przejechaliśmy przez Nielepice, by skręcić w fajną polną drogę:

Tam też ucierpiała moja noga od zębatki, gdy nieostrożnie kładłem rower:

Tam też doczekałem się paru zdjęć, które wyszły całkiem retro :):

Dalej przez Kleszczów i las zabierzowski:

Kolega starał się zrobić mi zdjęcie w locie, jednak byłem zbyt szybki :):

Podsumowując - licznik wskazał 78km. Trasa udana, dotarliśmy zdatni do życia :). Do domu pod prysznic i dawaj na noc muzeów! :D

Rozpoczęliśmy ją pod Wawelem:


Potem nieciekawa przeprawa miejska, obok salonu Volvo i skręt na drogę pełną pyłu. Uzupełnienie bidonu przez Damiana:

No i jazda! No tak - trudno przejechać obok tira jadącego wąską, polną drogą dodatkowo wznosząc tumany kurzu:


W przerwie na poboczu można było poobserwować co tam mamy na mapkach w telefonach :D:

Na drodze stanął mostek pod którym woda wręcz nas odstraszyła i szukaliśmy obejścia wspinając się na jego górę. To był doskonały moment na próbę uphillu. Ale jak się gdzieś wyjedzie to trzeba zjechać z czegoś takiego:

Ja na dole:

Damian obawiając się kontuzji pozostał przy obejściu zjazdu, ale za swoje dostał - na zboczach drogi był mnóstwo pokrzyw, przez które musiał się przedzierać :D:


Dalej troszkę asfaltu - w sam raz na rozkosz opalania się w słońcu :). Parę ładnych widoków:



Po drodze minęliśmy kaplicę:

Dwa zakręty:

I troszkę lasu... No i ten zjazd :):


Po zbadaniu nagrzanych obręczy ruszyliśmy dalej w stronę Ojcowa...


Asfalt przez Biały Kościół i po jakimś czasie pojawiliśmy się w Zelkowie:

A tam nas przywitały sympatyczne kaczuchy:

Zdarzało mi się czasem odjechać do przodu od kolegi na podjazdach, a ten w nagrodę sfotografował moje lenistwo na ławce :D:

Dalej pojechaliśmy w stronę lasu, gdzie był bajeczny zjazd! Niestety nie uwieczniony na żadnej fotce... Za mało osób na wycieczce to i mniej fotografii, a nikomu się nie chce non stop robić zdjęć :). Wyjechaliśmy na ulicy Borowej w Będkowicach:




Na drodze w kierunku Łazów na drodze leżały martwe padalce:

Żeby było ciekawiej omijałem jednego ptaszka na drodze jadąc dość szybko. Przestraszył się przedniej opony i wleciał mi pod tylną zamiast uciekać w drugą stronę. To była jego ostatnia decyzja w życiu... Cóż... Trzeba było jechać dalej...
Dojechaliśmy do drogowskazu:

Po czym udaliśmy się w asfaltową podróż w kierunku Dubia. Na drodze była taka oto góra, której nazwy nie podam (Skolioza pewnie ją zna, więc może się podzieli swoją wiedzą :D):


Widoczki:


Na zjeździe koło kościółka jak zawsze wypuściłem się szybciej od kolegi oszczędzając klocki hamulcowe. Gdy już byłem na dole przeczuwałem, że coś się stało, więc wróciłem się, a przed oczami ukazał się widok Damiana leżącego na zboczu strumyka. Na ulicy widać było ślady hamowania:


Pozostało ocenić stan kolegi :D:



Moja ocena -> kolega zdatny do jazdy i ruszyliśmy dalej nieco ostrożniej w kierunku Rudawy. Tam się na moment zgubiłem :D. Kolega stanął na głównej drodze spodziewając się, że dojadę od tyłu. Jakież było jego zdziwienie gdy zaskoczyłem go od przodu :). Przyłapałem go jak smacznie zajadał sobie jabłko! Dalej przejechaliśmy przez Nielepice, by skręcić w fajną polną drogę:

Tam też ucierpiała moja noga od zębatki, gdy nieostrożnie kładłem rower:

Tam też doczekałem się paru zdjęć, które wyszły całkiem retro :):


Dalej przez Kleszczów i las zabierzowski:

Kolega starał się zrobić mi zdjęcie w locie, jednak byłem zbyt szybki :):

Podsumowując - licznik wskazał 78km. Trasa udana, dotarliśmy zdatni do życia :). Do domu pod prysznic i dawaj na noc muzeów! :D
#67
Super trasa :) Dorzuciłbym Wam jeszcze kilka km (Dolina Brzoskwini w górę; z czerwonego szlaku zjeżdżacie w dół na Aleksandrowice a potem Doliną Brzoskwini do góry); ew. zjazd na Zabierzów przez Wąwóz Kochanowski (to jest zjazd :D ). Pozazdrościć :)
#68
Właśnie ja wyszedłem z propozycją zjechania tym wąwozem, jednak tekst kolegi "ty chcesz mnie zabić?!?!" był wystarczający :). Wcześniej mówił, że ten zjazd w Giebułtowie jest trudny :D. Myślę, że zmienił zdanie, ale może kiedyś uda mi się go tam wypchać :). Ważne, że tempo było w sam raz - tak krajoznawczo można powiedzieć... W końcu ze Zwierzynem nie udałoby mi się takiej traski zrobić, a z Damianem tak...
#69
Wczoraj postanowiłem przed zajęciami nieco pojeździć. Głównym punktem programu miały stać się tajniki lasu Zabierzowskiego (w poszukiwaniu trasy, którą jechałem ze Skoliozą). Na początek, zwykły dojazd do lasku i pierwsze zapoznanie się z innym niż zwykle wjazdem od strony głównej ulicy. Oto mapka:

Droga przy Rudawie:

W środku lasu starałem się dokumentować jak najwięcej, by zapamiętać jak najwięcej i móc porównać potem z mapą. Jednak zamieszczona mapa to rysunek na "mniej więcej". Niestety nie znalazłem mapy dostępnej w sieci, która by te drogi miała naniesione. Jednak parę ładnych pejzaży tam można było spotkać:

Dotarłem do asfaltowej drogi, więc odwrót i uphill:

Potem znów przez las, ale czasem powalone drzewa przeszkadzały:

Po przejechaniu dziwnych tras jakimś cudem dotarłem do miejsca wcześniej mi znanego:

Więc odwrót o 180 stopni i wracamy poznawać dalej :D. W końcu teraz to prawie własny las, gdyż nie mieszkam od niego zbyt daleko. Co prawda jeśli chodzi o położenie względem zamieszkania Skolioza byłby królem tego lasu, a ja zwykłym paziem :D.

Zwieńczeniem kluczenia po lesie był zjazd wąwozem do Kochanowa:

Potem prosta i fajna droga przez Niegoszewice:

W Kobylanach na drodze stanęły budowle kultu:

Po wjeździe do doliny Będkowskiej tak ochoczo szukałem odbicia na szutrową lub ubitą, ale nie asfaltową trasę, że pokluczyłem sobie po tamtejszych lasach, by w końcu zawrócić i jechać jak Bóg przykazał :):

Udało się tam znaleźć fajne miejsce na chwilę odpoczynku:

A jadąc przez dolinę mijało się Sokolicę:

Chwila odpoczynku i spacerku przy rzeczce po czym zorientowałem się, że z roweru zrobiłem straszydło!

No i Brandysówkę (naszą przyszłą lokację na zlocie - zdjęcie robione w czasie jazdy :D):

Powoli doliny dobiegał koniec:

Potem zapędziłem się i zamiast skręcić z trasą w prawo dojechałem do drogi głównej nakładając parę kilometrów :). Bez trudu jednak odnalazłem zielony szlak i pognałem...

Po szybkim zjeździe asfaltem należało wrócić do Zabierzowa i jego przyjemnego lasku, a kolejno mijało się tabliczki:

Kościół w Zabierzowie:

Oczywiście zmęczenie uderzyło do głowy, a jeszcze do tego czas zaczął gonić (należało zdążyć jeszcze na zajęcia) zacząłem kluczyć trochę bez sensu po Zabierzowie próbując się wbić do lasu. Minąłem taką bramę:

A potem znana trasa przez jakiś czas single track, a tu nagle wyrósł przede mną rowerzysta prowadzący rower. Pomocna okazała mu się moja pompka. Przyznam szczerze, że bardzo rzadko widuję na tej trasie rowerzystów :). Mimo goniącego czasu pomogłem koledze i ruszyłem by zebrać się do nauki :D.
Podsumowując cała wycieczka trwała od 9:30 i trwała około 5 godzin. W tym czasie zrobiłem około 65km (bez różnicy spadków). A dziś na kolejną jazdę - mam nadzieję, że uda się więcej pojeździć :D

Droga przy Rudawie:

W środku lasu starałem się dokumentować jak najwięcej, by zapamiętać jak najwięcej i móc porównać potem z mapą. Jednak zamieszczona mapa to rysunek na "mniej więcej". Niestety nie znalazłem mapy dostępnej w sieci, która by te drogi miała naniesione. Jednak parę ładnych pejzaży tam można było spotkać:







Dotarłem do asfaltowej drogi, więc odwrót i uphill:


Potem znów przez las, ale czasem powalone drzewa przeszkadzały:



Po przejechaniu dziwnych tras jakimś cudem dotarłem do miejsca wcześniej mi znanego:

Więc odwrót o 180 stopni i wracamy poznawać dalej :D. W końcu teraz to prawie własny las, gdyż nie mieszkam od niego zbyt daleko. Co prawda jeśli chodzi o położenie względem zamieszkania Skolioza byłby królem tego lasu, a ja zwykłym paziem :D.





Zwieńczeniem kluczenia po lesie był zjazd wąwozem do Kochanowa:


Potem prosta i fajna droga przez Niegoszewice:


W Kobylanach na drodze stanęły budowle kultu:


Po wjeździe do doliny Będkowskiej tak ochoczo szukałem odbicia na szutrową lub ubitą, ale nie asfaltową trasę, że pokluczyłem sobie po tamtejszych lasach, by w końcu zawrócić i jechać jak Bóg przykazał :):



Udało się tam znaleźć fajne miejsce na chwilę odpoczynku:

A jadąc przez dolinę mijało się Sokolicę:

Chwila odpoczynku i spacerku przy rzeczce po czym zorientowałem się, że z roweru zrobiłem straszydło!

No i Brandysówkę (naszą przyszłą lokację na zlocie - zdjęcie robione w czasie jazdy :D):

Powoli doliny dobiegał koniec:

Potem zapędziłem się i zamiast skręcić z trasą w prawo dojechałem do drogi głównej nakładając parę kilometrów :). Bez trudu jednak odnalazłem zielony szlak i pognałem...





Po szybkim zjeździe asfaltem należało wrócić do Zabierzowa i jego przyjemnego lasku, a kolejno mijało się tabliczki:





Kościół w Zabierzowie:

Oczywiście zmęczenie uderzyło do głowy, a jeszcze do tego czas zaczął gonić (należało zdążyć jeszcze na zajęcia) zacząłem kluczyć trochę bez sensu po Zabierzowie próbując się wbić do lasu. Minąłem taką bramę:

A potem znana trasa przez jakiś czas single track, a tu nagle wyrósł przede mną rowerzysta prowadzący rower. Pomocna okazała mu się moja pompka. Przyznam szczerze, że bardzo rzadko widuję na tej trasie rowerzystów :). Mimo goniącego czasu pomogłem koledze i ruszyłem by zebrać się do nauki :D.
Podsumowując cała wycieczka trwała od 9:30 i trwała około 5 godzin. W tym czasie zrobiłem około 65km (bez różnicy spadków). A dziś na kolejną jazdę - mam nadzieję, że uda się więcej pojeździć :D
#70
Cały ten wątek ładuje mi się jakieś 10 minut.
Rozmawialiśmy kiedyś o załączaniu zdjęć - może jeśli masz większą galerię, to dawaj jakieś zdjęcie na zachętę a resztę powiedzmy w picasie alb czymś podobnym?
PLS
Rozmawialiśmy kiedyś o załączaniu zdjęć - może jeśli masz większą galerię, to dawaj jakieś zdjęcie na zachętę a resztę powiedzmy w picasie alb czymś podobnym?
PLS
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/
Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .
Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .
#71
I znów pozazdrościć :)
Polecam Ci jeszcze jedną opcję. Gdy wjeżdżasz w Bronowicką to na Bronowicach, tuż za pętlą tramwajową (ostatnią) na światłach w prawo na Zielony Mostek - kawałek do góry. Potem od razu w lewo w Tetmajera i ciągle prosto przed siebie droga główną. Dalej na rondzie małym w lewo w Łupaszki i po jakichś 500m w prawo w szlak rowerowy drogą polną już. Bardzo miły kawałek, zjeżdżasz za Mydlnikami na Balicką. Tutaj to widać: http://bikeroutetoaster.com/Course.aspx?course=179221 - uwielbiam taki wariant jako urozmaicenie gdy mi się nie chce ciągle asfaltem jechać :)
Circa super - chciałbym z powrotem na studia coby móc tak właśnie z rana przed zajęciami.. :)
Polecam Ci jeszcze jedną opcję. Gdy wjeżdżasz w Bronowicką to na Bronowicach, tuż za pętlą tramwajową (ostatnią) na światłach w prawo na Zielony Mostek - kawałek do góry. Potem od razu w lewo w Tetmajera i ciągle prosto przed siebie droga główną. Dalej na rondzie małym w lewo w Łupaszki i po jakichś 500m w prawo w szlak rowerowy drogą polną już. Bardzo miły kawałek, zjeżdżasz za Mydlnikami na Balicką. Tutaj to widać: http://bikeroutetoaster.com/Course.aspx?course=179221 - uwielbiam taki wariant jako urozmaicenie gdy mi się nie chce ciągle asfaltem jechać :)
Circa super - chciałbym z powrotem na studia coby móc tak właśnie z rana przed zajęciami.. :)
#72
focker: a może zrobić taki patent w trakcie apdejtowania forum i serwisu, że dodamy jakąś wygodną galerię, gdzie dla każdego wypadu można by uploadowac zdjęcia i automatycznie zakładałby się wątek na forum odpowiednim..? Dzięki temu każdy wypad miałby własny wątek, bez żadnych zdjęć a jedynie z linkiem do galerii... łatwo wtedy wyszukać fotki czy dyskusje na temat zadanej trasy.
Ot taki pomysł na usprawnienie ;)
Ot taki pomysł na usprawnienie ;)
#73
Jest zylion sposobów na to.
Ja bym optował, by skorzystać z funkcjonalności WPMU (multi user) Wordpressa (bo front pejdż to ma być na WP, prawda?) i dać userom prawo do zakładania własnych "blogów". I wtedy sobie robią tam, co chcą – jest bazylion galeryjnych fansywtyczek do WP. A tutaj dajemy tylko linka, ew. front pikczer.
No i dodatkowo, ludzie mieli by tu jakieś swoje kąty, gdzie mogliby nie tylko pokazywać foty z wypraw, ale np. szerzej prezentować się lub swoje projekty. I napędzać fejsbuka czy tam twajtera
Ot, co.
Ja bym optował, by skorzystać z funkcjonalności WPMU (multi user) Wordpressa (bo front pejdż to ma być na WP, prawda?) i dać userom prawo do zakładania własnych "blogów". I wtedy sobie robią tam, co chcą – jest bazylion galeryjnych fansywtyczek do WP. A tutaj dajemy tylko linka, ew. front pikczer.
No i dodatkowo, ludzie mieli by tu jakieś swoje kąty, gdzie mogliby nie tylko pokazywać foty z wypraw, ale np. szerzej prezentować się lub swoje projekty. I napędzać fejsbuka czy tam twajtera

Ot, co.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/
#74
Super :) Multi user jak najbardziej - to zdecydowanie rozruszy stronę główną i ruch na domenie :) Założę jakiś temat niebawem w wewnętrznym dotyczący pomysłów, coby nic nie uciekło nam.
#75
Jeszcze z Maćkiem o tym nie gadałem, ale miałbym właśnie taką wizję, aby publikować swoje galerie -czy to sprzętowe czy jeździeckie na stronie głównej mogli sami zainteresowani bez mojego czy innych adminów udziału
A tymczasem Mateuszu przychylam się do tego co Grześ napisał - jedna, dwie foty i link do picassy czy pinkbajka będą chyba bardziej przejrzyste
A wracając do tematu - jakaś szczególna chęć poznania Będkowskiej Cię widzę naszła
A tymczasem Mateuszu przychylam się do tego co Grześ napisał - jedna, dwie foty i link do picassy czy pinkbajka będą chyba bardziej przejrzyste

A wracając do tematu - jakaś szczególna chęć poznania Będkowskiej Cię widzę naszła

#76
Co prawda pojedyncza miniaturka zajmuje mało - w okolicach 50kB to ilość robi swoje. Pinkbike niestety zdjęcia w galeryjkach ustawia praktycznie losowo. Postaram się niedługo zrobić oddzielną, własną stronę dot. wypadów i tam wtedy będę zapodawał linka. Bo moim zdaniem szkoda relacji... Poprawię się :D
#78
Udało się w końcu spłodzić relację drobną z niedzielnego wypadu: http://www.makaronzserem.eu/2011/06/01/ ... ice-chelm/
#79
wyszło na to, że jestem koksem... prawda jest taka, że na podjeździe do Świątnik straciłem całe paliwo (jechałem na samej wodzie) i dopiero parę łyków hipo postawiło mnie na nogi i udało się do Krakowa dojechać na oparach
Na jednym zdjęciu jest pokazane jak nie należy kłaść roweru (musiałem szybko śmignąć za potrzebą
)

Na jednym zdjęciu jest pokazane jak nie należy kłaść roweru (musiałem szybko śmignąć za potrzebą

#80
Koks jak nic :D
Odnośnie najbliższej niedzieli to sprawy się trochę pokomplikowały, bo w sobotę wieczór zostałem zmuszony do zorganizowania urodzin, więc.. mogę nie wstać i poza tym być w średnim stanie :)
Odnośnie najbliższej niedzieli to sprawy się trochę pokomplikowały, bo w sobotę wieczór zostałem zmuszony do zorganizowania urodzin, więc.. mogę nie wstać i poza tym być w średnim stanie :)
#82
Linka wrzuciłem coby nie zagracać wątku kolejnymi fotkami :) A auto załatwił Staszek - gość przystawił się do niego na światłach, Staszek wystartował z buta, zdążył przed pociągiem na przejeździe a żuczek nie.. :D
#89
Wyciągnięte z niebytu za pomocą skanera prawdziwe retro - fotki :) - 17 lat temu !!!
https://picasaweb.google.com/1169054924 ... 5672894578
https://picasaweb.google.com/1169054924 ... 5672894578