#2251
Praca stacjonarna wymusze pewne uwarunkowania, podobnie jak uwarunkwania genetyczne.
Praca, rodzina obowiazki brak czasu na vipowskei zaiteresowania i zakończe tym wywód bo jest on bezsensiowny w tym temacie.

Szosowe ? a gdzie tu są szosowe, to najlepsze opony jakie znam teraz i założyłem, a nazwa nie ma nic wspólnego.
Po krótce , mam sporo lat praktyki i wiedzy i opony w wyższym bieznikiem nie nadają się na warunki różnorodne - kwestia przyczepności, oporów toczenia, kalkulacji trasy i obliczenia gdzie sie traci i na czym zyskuje..
Opony z wyższymi klockami gorzej zachowują się na kamieniach zwłaszcza wapiennych - uślizgują się niekontrolowanie - ma jednataką pare opon np która na zakrętach daje poczucie strachu.
Tutaj mamy do czynienia z wąską oponą i ona zagłębia się juz w terenie sama w sobie bardziej niż szersza mtb.
Opona z większą iloscią klocków, niskich lepiej będzie pracowała.
W tym roku dostałem 2 typy opon, Mitas X-field i X-road i ta druga pomimo niższych klocków lepiej sobie radzi i jest szybsza , może to kwestia techniki ? ale myśle że praktyka starego xc tutaj odgrywa największą rolę, dlatego do nowych kół które teraz składam znowu zamówiłem te same oponki - 2 komplet.
Poprzednio uważałem ze Kenda SBE do przełaju jest najlepsza bo trzymanie miała perfect na sucho i na jesienne warunki, ale seria Mitasa X jest o wiele szybsza ! i to przeważyło, szybkosć na podjazdach - mniejsze opory.
Od poczatku te opony są dla mnie prawie ideałem jeśli chodzi o amatorskie CX.
W świecie zawodowym rządzi szytka i zgodzę sie z tym że szytka jest najlepsza, ale zarazem system jest najdroższy i zostawmy go zawodnikom.
Jka ktoścche na ten temat pogadać to można zadzwonić.
Wczoraj montowałem dla jednegio z naszej grupy Teamowej VeloPaka Racing Team przełajke na ramie Accenta, fajna maszyna z tego wychodzi a chamulce mini-vbreki są po prostu aż za mocne.
Reasumujac nie zawsze to co wydawało by się że można zastosować, ma sens bo nie bedzie działać lepiej , warto czasem skonsultować sie wczesniej z lekarzem alebo specjalista :mrgreen:, albo przetestować.
www.velotech.pl

#2253
aldek pisze:@ długidżon
fitnessoterroza. definitywnie, z przerzutami tefałenoskimi.

doktorze corrado, wzywam na konsylium.

co zrobimy z tym pacjentem? ja bym zaordynował czipsy plus piwo, 3 razy dziennie, golonka co wieczór i absolutny zakaz roweru?
Uffff. Dzięki Bogu mnie nie wezwałeś na konsultacje jako specjalisty. Jeszcze :)
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#2254
Ufff, ale opór. Dobrze. Co do opon to jestem laikiem, po prostu patrzę i wyciągam wnioski, i się pewnie mylę, ale w porządku. Praktyka ponad wszystko. Co tu dużo gadać, jestem totalnym amatorem. Ale, poziom tkanki tłuszczowej jest uwarunkowany przez układ hormonalny, a ten z kolei jest regulowany przez hormony, których to z kolei wydzielanie jest warunkowane przez dietę i aktywność psycho-fizyczną (i inne warunki środowiskowe o których nie ma co rozmawiać). Sport jakim jest MTB, lub "Przełaj" wymaga paliwa w postaci węglowodanów w dużej ilości, wymaga też sporej dawki kalorii. Jak wiemy z grama ww da się uzyskać więcej energii niż z grama tłuszczy, w jednakowym czasie (w uproszczeniu). Także węglowodany są ulubionym źródłem energii wszelkich sportowców (nawet dystansowców, z tym że to inna sprawa....)- . Jednakże taka dieta, czyli wysoko węglowodanowa nie sprawdza się u ludzi, którzy już nie walczą tak intensywnie z podjazdami, hopkami itd. Niestety, zapotrzebowanie na WW spada drastycznie na emeryturze (dotyczy to szczególnie sportowców) i nie wykorzystane WW stają się świetnym źródłem nowej i większej oponki :)

Po prostu, trzeba dostosować dietę do swojej aktywności, i możliwości przepalenia pewnych skł. pokarmowych. Przy czym dieta wysoko ww będzie niestety obniżać poziom hormonów takich jak T :) (nawet u młodych sportowców...). Będzie za to podwyższać poziom insuliny i prowadzić do otyłości i wszystkiego co z tym związane. Nie ma z tym problemu dopóki człek jest dość młody. Na emeryturze, nawet aktywnej, dieta nisko-ww jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem (przy czym "niskie węgle" to szerokie pojęcie...). Nie ma co kruszyć kopii o takie bzdety. Widywałem kolarzy w świetnej formie, szczupłych i umięśnionych w wieku powyżej 50 lat, których dopadła miażdżyca. Wegetarianie byli tam też.

#2256
doktorze corrado, gdzie doktor jest!
u pacjenta następuje radykalizacja objawów, proszę natychmiast stawić się na konsylium!

ok, przystępuje do kuracji sam. aplikuję końską odtrutkę. 3.2.1...

chłpie, to nie jest forum fanów chodakoskiej czy innej lewandowskiej lubo też poranna telepizja tefałen, gdzie wszyscy MUSZOM BYĆ ACH OCH JAK PIKNI. wszystkie te telebzdety znamy, ale niektórzy z nas mają to w d.
tak, czasem grubej d.

zdanie "fakt że się starzejemy nie usprawiedliwia obrastania w tłuszcz" jest po prostu przejawem chamskiej ideologii fitnesoteroryzmu, która życie wielu nieodpornych osób zamienia w bezsensowne piekło.
jakim prawem stajesz się sędzią czyjegoś wyglądu?

ponieważ jest to wolny kraj, będziemy sobie grubasieć lub chudzieć kiedy nam się podoba. a niektórzy to nawet z Ciebie drzeć łacha.
ot, co.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#2257
JPRDL żałuje ze mam to w dupie, bo w moim wieku wilee spraw sie ma w dupie, o szczerze gówno mnie obchodzą filozofie na temat żarcia, jak mi ktoś nastąpi na odcick to w ryj dostanie i na tym skończe dyskusje .

Dawać fotki z trasy bo będe musiał znowu jechać i coś sfocić :lol: na tapecie jest Luboń i Turbacz w syfie, termin musze uzgodnić ze sobą :-P .
www.velotech.pl

#2258
Piotr pisze:JPRDL żałuje ze mam to w dupie, bo w moim wieku wilee spraw sie ma w dupie, o szczerze gówno mnie obchodzą filozofie na temat żarcia, jak mi ktoś nastąpi na odcick to w ryj dostanie i na tym skończe dyskusje
Sądząc po twojej agresji i gadce to zapewne pracujesz w zawodzie magazyniera :mrgreen:
Chętnie bym ciebie poznał na żywo przy butelce "Wyborowej" + jakaś traska na kaca :lol: hyhyhyhy :-P

#2259
aldek pisze:@ długidżon
fitnessoterroza. definitywnie, z przerzutami tefałenoskimi.

doktorze corrado, wzywam na konsylium.

co zrobimy z tym pacjentem? ja bym zaordynował czipsy plus piwo, 3 razy dziennie, golonka co wieczór i absolutny zakaz roweru?
Jestem, Aldku muszę Cię zmartwić, od dwóch miesięcy się odchudzam:)

Nie to że trenuję crossfit i studiuję prawo ale trochę odstawiłem procenty i jem trochę regularniej i lżej, ze 116 dzisiaj mam 108 na wadzę. Bez żadnych ćwiczeń tylko dieta żryj mniej, no i nie po nocy.
Trochę mnie wystraszył mój Tata, siedzi w domu bez nogi bo z otyłości poszło mu w cukier i nogę Mu uciachali pod kolanem. A że powoli zaczynałem go doganiać na wadze to dało mi to trochę do myślenia.
Ale znów bez przesady że będę pił tylko wodę bez glutenu.

A pacjentowi recepta idealna wypisana przez Ciebie:)
Lodzermensch

#2260
skolioza pisze:Wydaje mi się że nie ma co ciągnąć tematu Napiszę tylko że dieta to nie wszystko, a stereotyp grubasa obżartucha obstawionego hamburgerami bywa krzywdzący
Nikogo nie chciałem obrazić. Zwróciłem uwagę na to że otyłości nie powinno się tłumaczyć "starością", dla dobra wszystkich zebranych, to wszystko. Normalnie jak z polityką i religią...

#2261
no ale bardzo często otyłość da się, i nawet należy, upływem wieku. wielu z tych, co dziś mają sporą nadwagę w młodości byli szczupakami.
gatunek ludzki tak ma.

fitnesterroza wytwarza fałszywe przekonanie, że każda babka powinna być jak chodakowska, a facet jak majdan. Nawet w piątym krzyżyku. Jak nie wyglądają, to jest to ich wina. no, słabi są. I potem są takie zdania, że "nic nie usprawiedliwia...".

gwno prawda.
długi, uwierz, 80 proc. ludzi nie stać (w znaczeniu nie mają tyle pieniędzy/czasu i nie mają tyle kapitału społeczno-kultorowego) by wyglądać szczupło i pięknie. już pomijając genetykę.

@corrado, trzymam kciuki za Tatę.
jakiś fachowiec skonsultował Ci tę dietę, czy tak po prostu MŻ (mniej żrem)?
generalnie, to tak bardzo nie przejmuj się wagą (na pewno będzie się wahać, tzn. może nie iść jak po sznurku w dół), natomiast pracuj nad wydolnością. Jeśli mogę coś doradzić: zaopatrz się w krokomierz, ustaw sobie jakiś limit (np. tyle ile dziś średnio przechodzisz +20 proc.) i codziennie ten limit zasuwaj.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#2262
aldek pisze:
@corrado, trzymam kciuki za Tatę.
jakiś fachowiec skonsultował Ci tę dietę, czy tak po prostu MŻ (mniej żrem)?
generalnie, to tak bardzo nie przejmuj się wagą (na pewno będzie się wahać, tzn. może nie iść jak po sznurku w dół), natomiast pracuj nad wydolnością. Jeśli mogę coś doradzić: zaopatrz się w krokomierz, ustaw sobie jakiś limit (np. tyle ile dziś średnio przechodzisz +20 proc.) i codziennie ten limit zasuwaj.
Nie no, nie przesadzaj z tym chodzeniem, po prostu mniej żrę i nie jem śmieciowego żarcia. Nie jem po 18 no i jakieś alko to najwyżej nieraz w weekend a nie jak bywało że codziennie i do tego jakieś pizze i to najczęściej od 22 godziny wzwyż.
Nic mi nikt nie układał, tak się jakoś zawziąłem i nawet mnie nie ciągnie do zmiany. No i też się katuję że absolutnie herbaty nie posłodzę czy coś.
Lodzermensch

#2264
skolioza pisze:
aldek pisze: zaopatrz się w krokomierz, ustaw sobie jakiś limit (np. tyle ile dziś średnio przechodzisz +20 proc.) i codziennie ten limit zasuwaj.
dobry motywator
w etapie drugim dostaniesz ode mnie Sigmę BCileśtam i w perspektywie mamy wspólną jazdę zlotowa :-)
Nie przesadzajcie, nie chcę ważyć 45 kilo, 100 będzie optymalna.
Lodzermensch

#2267
z tym chodzeniem to potraktuj serio.
intensywny rower czy tam inne bieganie to sobie na razie daruj, pompa ci siądzie abo sapki dostaniesz i się zniechęcisz.
naturalucka nie wymyśliła niczego zdrowszego, niż chodzenie - no może pływanie, ale w naszym wypadku, wiadomo, za dużo wody z basenu się wylewa :-D
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#2268
aldek pisze:z tym chodzeniem to potraktuj serio.
intensywny rower czy tam inne bieganie to sobie na razie daruj, pompa ci siądzie abo sapki dostaniesz i się zniechęcisz.
naturalucka nie wymyśliła niczego zdrowszego, niż chodzenie - no może pływanie, ale w naszym wypadku, wiadomo, za dużo wody z basenu się wylewa :-D
Może jak zjadę jeszcze parę kilo to mnie najdzie na chodzenie. Kolano mam słabe więc najpierw musze trochę masy zrzucić a później się pomyśli.
Lodzermensch

#2269
corrado1111 pisze: Może jak zjadę jeszcze parę kilo to mnie najdzie na chodzenie. Kolano mam słabe więc najpierw musze trochę masy zrzucić a później się pomyśli.
Skoro jesteś aż tak utuczony to skąd te twoje zainteresowania rowerowe ?
Większość ludzi , którzy się interesują tym tematem jeździ CO NAJMNIEJ umiarkowanie.
Rower ma to do siebie że przy sporej nadwadze jest cholernie ciężko ... chyba że ktoś jeździ tylko po płaskim i to na rowerze miejskim gdzie jest wygodna pozycja.
Najgorzej jest po zimie kiedy się wsiądzie na rower to masz wrażenie że zdechniesz na pierwszej lepszej górce :-/

#2270
hit00r II pisze:
corrado1111 pisze: Może jak zjadę jeszcze parę kilo to mnie najdzie na chodzenie. Kolano mam słabe więc najpierw musze trochę masy zrzucić a później się pomyśli.
Skoro jesteś aż tak utuczony to skąd te twoje zainteresowania rowerowe ?
Większość ludzi , którzy się interesują tym tematem jeździ CO NAJMNIEJ umiarkowanie.
Rower ma to do siebie że przy sporej nadwadze jest cholernie ciężko ... chyba że ktoś jeździ tylko po płaskim i to na rowerze miejskim gdzie jest wygodna pozycja.
Najgorzej jest po zimie kiedy się wsiądzie na rower to masz wrażenie że zdechniesz na pierwszej lepszej górce :-/
Odkąd wróciłeś na forum nie odzywałem się do Ciebie, więc nie prowokuj mnie żebym odpowiedział Ci po łódzku.
Lodzermensch

#2271
Ale robią się mętliki w tematach nie sądzicie ? niedługo u kogoś w temacie prezentacyjnym roweru otworzy się dyskusja jakiego koloru nałożyć skarpetki na rower :-x Skoli po ogarniaj tematy bo ciężko coś poczytać. Mamy czat na forum i tam powinny być luzne rozmowy.

Cori ja kiedyś miałem nadwagę bo miałem taki już byłem od urodzenia lecz pozniej z lata na lata schodziła waga dzięki jezdzie na rowerze. Na nadwagę, otyłość najlepszy jest rower odmawiam bieganie bo całkowicie popsujesz sobie stawy. Rower rower ew. basen ja wybrałem rower ponieważ nie nauczyłem się do końca pływać i nie ufam wodzie. Tak samo może ktoś tobie polecić saunę, sauna tak naprawdę nie pomaga w odchudzaniu tylko przy utrzymaniu poziomu wytrzymałościowego naszego ciała.

Tak więc zostań przy rowerze i powoli ale to powoli podciągaj sobie poprzeczkę + dieta warto wydać co miecha plus minus 100zł. Mój wujaszek co ma 50lat schudł z 120kg do 97kg w ciągu 2 lat. I co fajniejsze wkręcił się w XC :-)

Hitek w zimę najwięcej powinno się spędzać czasu na rowerze albo trenażer i jazda co dzień !

#2272
Dajcie spokój, zawsze jedni będą chudzi, a drudzy grubi. Każdy może (w większości przypadków) wybrać co woli ale przekonywanie na siłę, że jedno jest lepsze od drugiego to nonsens. Na rozluźnienie atmosfery poniżej zdjęcie z mojego ostatniego, słonecznego wypadu, podczas którego nie wszystko poszło po mojej myśli :mrgreen:

Obrazek
SerwisBajka.pl i NieOceniam.pl

#2277
Kółka to Extralite. Swoją opinię na ich temat już mam - ale jedzie do mnie drugi komplet aby mieć pewność czy to przypadek czy po prostu konstrukcja do pooglądania, a nie poważnego jeżdżenia. Nie mam się czym przejmować, jak będzie kicha to se walne na urodziny CeramicSpeed ;-)
SerwisBajka.pl i NieOceniam.pl

#2279
aldek pisze:no ale bardzo często otyłość da się, i nawet należy, upływem wieku. wielu z tych, co dziś mają sporą nadwagę w młodości byli szczupakami.
gatunek ludzki tak ma.

fitnesterroza wytwarza fałszywe przekonanie, że każda babka powinna być jak chodakowska, a facet jak majdan. Nawet w piątym krzyżyku. Jak nie wyglądają, to jest to ich wina. no, słabi są. I potem są takie zdania, że "nic nie usprawiedliwia...".

gwno prawda.
długi, uwierz, 80 proc. ludzi nie stać (w znaczeniu nie mają tyle pieniędzy/czasu i nie mają tyle kapitału społeczno-kultorowego) by wyglądać szczupło i pięknie. już pomijając genetykę.

@corrado, trzymam kciuki za Tatę.
jakiś fachowiec skonsultował Ci tę dietę, czy tak po prostu MŻ (mniej żrem)?
generalnie, to tak bardzo nie przejmuj się wagą (na pewno będzie się wahać, tzn. może nie iść jak po sznurku w dół), natomiast pracuj nad wydolnością. Jeśli mogę coś doradzić: zaopatrz się w krokomierz, ustaw sobie jakiś limit (np. tyle ile dziś średnio przechodzisz +20 proc.) i codziennie ten limit zasuwaj.
Przecież nie piszę o tym aby wyglądać jak Chodakowska czy Majdan. Chodakowska to profesjonalistka i zarabia wyglądem na życie i tyle. Dla zwykłego śmiertelnika taki wygląd, a szczególnie u kobiety, to igranie z ogniem (na dłuższą metę), nie opłacalne dla nie profesjonalistów. Majdan to były sportowiec więc musiał być szczupły w swoim czasie, u niego jednak wygląd był efektem ubocznym szlifowania formy, nie wyglądu. Nie chodzi też o kasę bo paradoksalnie dieta, która pozwala facetowi utrzymać dość szczupłą sylwetkę i niską wagę, jest tania, jak nie najtańsza ze wszystkich możliwych "nowoczesnych diet". "Żryj mniej" jest generalnie dobrą radą, ale ważne jest też to co się żre. Sama waga o niczym nie świadczy, istotne jest to aby trzymać stosunek tkanki tłuszczowej do mięśniowej w ryzach.

Można jeść 1000 kcal i głodząc się chudnąc, można pozwolić organizmowi zjadać cenną tkankę mięśniową, pogarszając tym samym stosunek na niekorzyść. Powiem wprost, facet powinien się żywić przede wszystkim mięchem czerwonym (wieprzowina, wołowina itd.), i do tego ćwiczyć mięśnie które jeszcze ma, aby nie zanikały (tym bardziej po 40 roku). Dlatego siłownia jest wskazana jak najbardziej. Uciekałbym też jak diabeł od święconej wody od wszelkich dietetyków, którzy wciskają klientom po 5-7 małych posiłków dziennie i tony roślin do przetrawienia, bo nie jesteśmy bydlakami które cały dzień wypasa się na łąkach, którą przerabiają trawę na białka i tłuszcze w swoich "reaktorach".

Jesteśmy ludźmi i nie mamy czterech "żołądków" jak bydlęta, mamy tylko jeden i do tego świetnie przystosowany do trawienia mięsa. Wszelka roślinność od zawsze była pożywieniem przede wszystkim biedaków, za kłusowanie w lasach nie wieszano bez przyczyny ;) No ale moda i inne uwarunkowania dziś robią swoje i ludzie mają takie a nie inne problemy.

Chcesz dać sobie szansę na zdrowe schudnięcie? Ogranicz węglowodany do poniżej stu gram na dobę, a reszta pożywienia niech będzie z mięsa chudego, tłustego itd. co tam sobie zażyczysz (włoszczyzna i zielenina też jest OK). To działa, jest sprawdzone, profil lipidowy się poprawia, samopoczucie poprawia, hormony też. Natury nie warto poprawiać, na to jesteśmy jeszcze za malutcy ;) (choć wielu "autorytetom" wydaje się że wiedzą więcej...). Oczywiście, wszelkie manipulacje metabolizmem przy pomocy diety powinny być konsultowane ze specjalistą, czyli dobrym specem od diet niskowęglowodanowych (takich niestety nasze uczelnie nie kształcą...). Na początek polecam książkę "Życie bez pieczywa" - Wolfgang Lutz , Christian B. Allan. Tytuł przewrotny, bo pieczywo może być, ale są ograniczenia. Nie ma jej już od dawna w sprzedaży, ale w sieci można cos tam jeszcze znaleźć. Lutz dożył chyba 97 lat w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, praktykował przez około 50 lat, pomógł setkom jak nie tysiącom pacjentów, był Austriakiem. Lubił wypić codziennie pół litra czerwonego wina, do kolacji o ile mnie pamięć nie myli. W sumie jak ktoś przeczyta jego książkę i chciałby spróbować, to niech idzie do lekarza, zrobi sobie podstawowy panel na początek, niech zastosuje się do wytycznych Lutza i po dwóch-trzech miesiącach niech znowu idzie na panel kontrolny (ale lepiej nie mówić lekarzowi po co te badania i co jest w zamiarach bo lekarz będzie odwodził od tego zamiaru). Warto spróbować.