Kolejna majówka była i się zmyła... Po ogarnięciu napędu w dwukołowym dupowozie mojego Ojca i tunningu retromtb mojej Córci (Giant Chicago Sports '97) przyszła chęć na wyjazd refleksyjno-kontemplacyjny do koronowskiego kurortu nad Zalewem Koronowskim - prezentowane w niniejszym wątku Pieczyska.
A więc - jadziem na zachód. Las, las wszędzie. Z początku - gęstwina.
Zaczyna się przejaśniać...
Przyjemnie jeździ się tu nawet w upale - zawsze jest miły cień, choć czasem dokuczają komary z leśnych mokradeł...
Dojeżdżam do "białej drogi". Kiedyś nadzieja okolicznych mieszkańców na porządną drogę przez las. Finalnie-droga znikąd do DK nr 56 służąca Lasom Państwowym do wywózki drzewa z lasu. Bez komentarza.
Dojeżdżam do leśnej krzyżówki. Wszędzie nasztaplowane kłody, widać idzie rżniątka jak na produkcjach z Sashą Grey, podobno stuknęła jej 30stka!!!!
Byłbym zapomniał, maszyna losująca wybrała Cilo jako towarzysza podróży.
Na krzyżówce stoją dwa drogowskazy do miejsc pamięci narodowej. Jedziemy więc do upamiętnienia cywilnego.
Sielsko, anielsko jak u Disneya albo w Ziarnie. Trzeba uważać żeby nie zdepnąć żabola czy innej traszki.
Między drzewami pojawia się skromna pamiątka po tragedii II wojny światowej.
Jesienią 1939 r. miejscowi Niemcy zrzeszeni w organizacji Selbstschutz "czyścili" teren z niepożądanego elementu polskiego tak aby odciążyć dopiero formującą się na terenach włączonych do Rzeszy administrację niemiecką. Poza tym kto jak nie oni wiedzieli, który z polskich sąsiadów może w przyszłości stwarzać problemy. Do lasu na Dębowej Górze (tak nazywa się ta część kompleksu) wjeżdżały ciężarówki pełne polskich urzędników, nauczycieli, rolników, a także wszystkich tych, którzy posiadali jakiekolwiek kwalifikacje czy podpadli wcześniej Niemcom. Liczba ofiar nie jest znana, ponieważ w 1944 r. wyczuwając nieuchronny koniec Niemcy sformowali w Bydgoszczy komando, które rękoma żydowskich więźniów przeprowadzało ekshumację szczątków ofiar egzekucji z 1939 r. następnie paląc je i rozrzucając prochy po okolicy. Czasem nawet i prochy wywożono nie wiadomo gdzie - w miejscu tym Niemcy rozrzucili prochy ofiar z egzekucji w podkoronowskiej Srebrnicy (burmistrz miasta, radni, kupcy...) W 1945 r. odnaleziono tu już tylko cmentarzysko prochów, które przeniesiono na teren wydzielonej mogiły w centrum Wudzyna.
Wracam na białą drogę, rżniątki ciąg dalszy.
Przy białej drodze znajduje się kolejne upamiętnienie, tym razem wojskowe poświęcone żołnierzom 35 pp 9 Poleskiej Dywizji Piechoty rozbitej przez Niemców na tym terenie w pierwszych trzech dniach września. Z kotła wydostał się jedynie 35 pułk. Maszerując w kierunku Bydgoszczy w okolicach nieodległego Kręgla żołnierze natknęli się na niemiecką kolumnę sanitarną (nie było tu jednolitej linii frontu). Niemców wzięto do niewoli i wkrótce pozostawiono, bo nie było możliwości poprowadzenia ich dalej. Żaden z niemieckich jeńców nie zginął... Wkrótce za polskim oddziałem ruszyła pogoń, Niemcy dopadli naszych właśnie w tej okolicy 3.09.1939. Bój trwał do nocy, pod osłoną ciemności Polacy oderwali się od nieprzyjaciela omijając po drodze niemieckie oddziały idące już w kierunku miasta. Pole bitwy niestety zostało przekopane w latach osiemdziesiątych i dziś już nic nie świadczy o tej tragicznej historii.
Po wojnie szczątki żołnierzy również przeniesiono na teren wydzielonej mogiły w Wudzynie.
Zjeżdżam z białej drogi.
Nawet błoto się znalazło.
Potem już luz.
Wyjeżdżam na drogę krajową nr 56. Dawny drogowy odcinek lotniskowy, a raczej to co z niego zostało po akcji GDDKiA oraz miejscowych władz. Sfrezowanie poboczy miało zniechęcić dawców na ścigaczach i lokalsów w kopcących A4, oczywiście nic z tego, jest moc jak dawniej.
Dojeżdżam do Koronowa. Most na sztucznym kanale, który połączył łańcuch jezior i Zalew Koronowski dostarczając wodę do zasilenia elektrowni w Samociążku.
Od 2016 r. most ozdabiają znaki drogowe dla wojskowych:
A na wodzie.... Baywatch, Pamela Anderson spieszy na ratunek, te sprawy...
Ostatni rzut okiem...
I jadziem dalej... asfalt pamięta tow. Edwarda.
Będąc w okolicy nie sposób się zgubić, zawsze widać koronowski elewator.
Wjeżdżam na ostatni fragment drogi rowerowej Toruń-Bydgoszcz-Koronowo-Zalew Koronowski. Za niedługo Pieczyska.
Lubię lekturę przydrożnych reklam - jajka od zielononóżki, reszta zakupów u Hani
Nie pcham się od razu na plażę, może z boku będzie ciszej...
Niestety, zło dotarło już i tutaj. Samochody parkujące prawie w wodzie, 1,5 m dalej rodzina wąsatych Januszów pichci grila, pomosty obsadzone późną gimbazą w trakcie mutacji
No nic, kulam się w kierunku plaży. To akurat pusta część. Pomostu i knajpy jeszcze nie ma, ale za to jest dmuchany zamek, ekipa odwalona jak cieć na Boże Narodzenie, nieśmiało opalające się niunie i emeryci z pobliskich działek.
Na wodzie ruch.
Znajduję spokojniejsze miejsce na czas zjedzenia hipsterskiego batonika wielozbożowo-owocowego (ble!).
"Koronowskie Mazury" zostawiam za sobą i daję na tamę na Zalewie Koronowskim.
Stoi jak stała, choć regularnie w miejscowej prasie pojawia się temat jej stabilności (o czym pisałem już w niniejszym wątku).
Ta kładka kojarzy mi się z kładkami wejściowymi dla astronautów na Cap Canaveral:
Jedna z rozwrzeszczanych o tej porze ptasich wysp:
Zjeżdżam z tamy i daję koślawą betonówką na Koronowo.
Dojeżdżam do wiaduktu nad linią kolejową Tuchola-Koronowo (nr 241). Ruch pasażerski zlikwidowany w I połowie lat 90tych, towarowy całkiem niedawno. Ostatecznie szlak dobity przez złomiarzy. Odcinek z Koronowa do Wilczej Góry użytkowany przez drezyniarzy. Ostatnio pojawił się news o prawdopodobnym przywróceniu ruchu w związku z zapotrzebowaniem na kruszywo na pobliskiej budowie ekspresówki S5, ale wątpię w to oglądając stan przyczółków mostowych w Koronowie...
Jadę dalej, zaczyna się zjazd do miasta, z którego możemy podziwiać jego panoramę.
Tu akurat widać kościół pocysterski, obok więzienie (budynki zakonne odebrane przez Prusaków na początku XIX w. i zamienione w więzienie, dziś kościół przylega do wspomnianego sanatorium).
Na dole widok pt. polskie drogi:
Dojeżdżam do dawnej drogi wyjazdowej z Koronowa na północ.
Gdzieś obiło mi się o uszy, że w jednym z odcinków 4 Pancernych wykorzystano panoramę Koronowa kręconą z widocznej tu drogi (idącej w lewo pod górę), oczywiście Koronowo zagrać miało jedno z niemieckich miast na szlaku bojowym dzielnych czołgistów (Bydgoszcz zagrała w 4 odcinkach, w kolejnych można oglądać ujęcia z nieodległego Świecia i Wisły pod Chełmnem).
Ja uwieczniam okazały most kolejowy nad Martwą Brdą.
Wersja hard:
Wersja romantyczna:
Most ulega dewastacji, osypują się przyczółki, działają złomiarze, gimbaza upodobała sobie to miejsce do swoich narad:
Nagle za mną coś dudni, to musi być wózek ze Stanów. Odwracam się, a tu Corvette:
Od dawna rozwala mnie ten poprzemysłowy widoczek:
Martwa Brda, czyli to co wypływa spod tamy w Pieczyskach po kolejnych dwudziestu kilku kilometrach staje się głównym ujęciem wody dla Bydgoszczy... tu nie wygląda to za ciekawie...
Przejeżdżam przez Koronowo urokliwymi, choć czasem zaniedbanymi uliczkami:
Piękny przykład pruskiej architektury (poczta):
Znów DK nr 56.
Ulica do stacji, dawne budynki kolejarskie:
Wyjeżdżam z miasta.
Teraz spokojnie, ostatni odcinek w lesie.
Dębowa Góra. Cisza i spokój.
Ps. w majówkę nareszcie ustrzeliłem ukraińskiego Rusłana: An-124, drugi w kolejności (po An-225) największy samolot transportowy świata).
Więcej w zdjęciach gógla:
https://photos.app.goo.gl/k98qub6sZBoGiTSFA