Wycieczka Lizbona - Malaga 2016
Pomysł na wycieczkę zaczął kiełkować kilka miesięcy temu – latem. Ponieważ nasze wakacje miały przypadać na czas zimy, chcieliśmy je spędzić gdzieś, gdzie jest zielono i słonecznie. Wybór nie był trudny i padł na południową część Półwyspu Iberyjskiego. O trasie zdecydowały też po części ofery tanich linii lotniczych. Koszt biletów wraz z rowerami(tam i z powrotem), udało się zamknąć w 1000 PLN.
Zakładaliśmy pokonać w ciągu 28 dni trasę z Lizbony do Malagi trzymając się zachodniego i południowego wybrzeża Portugalii, a następnie wybrzeża Hiszpanii, aż do Gibraltaru. Po jego osiągnięciu, mieliśmy zamiar odbić na północ w stronę Rondy i górami dojechać do Malagi. Szacowaliśmy, że trasa wyniesie 1000 – 1500 km, w zależności od przyjmowanych wariantów jej pokonania. Chcieliśmy jak najwięcej poruszać się po mało uczęszczanych drogach asfaltowych, szutrach a czasami szlakach pieszych.
Rowery to klasyczne trekkingi. Moja Kuwa Pacer ’92 (zrobiona w stylu "co się nawinie") i damski Dawes Back Street z końca lat 80tych.
Noclegi - tylko i wyłącznie w namiocie, zwłaszcza że przyroda i warunki pogodowe do tego zachęcały. Namiot Fjord Nansen sierra 2 -straszny kloc. Śpiwór – kołderka Cumulusa na 2 osoby. Sakwy Crosso, uprzęże na kierownice Triglav, bagażniki Tubus. Do tego minimalna ilość lekkiej odzieży, uwzględniając specjalne okazje, jak deszcz i wiatr.
Jedzenie - głównie markety, lokalne warzywniaki i targowiska, czasami knajpy.
Pogoda: Mieliśmy obawy, że może być chłodno i padać. Okazały się nie słuszne. W ciągu całej wycieczki padało zaledwie 2 razy nocą, kiedy spaliśmy (mr.Zimny faktycznie miał rację, żeby olać błotniki). Najniższe temperatury jakie nas spotkały to 7-8˚C w nocy, w okolicach Setubalu, później było już tylko cieplej. Średnie temperatury w dzień do 15-16˚C. Trafiło się kilka dni gdy było w okolicach 20tu (w słońcu istny upał) oraz kilka kiedy silnie wiało i temperatura odczuwalna była jak u nas w okolicach zera. Generalnie jednak południowe wybrzeże Portugalii i Hiszpani jest idealne dla ludzi na rowerach o tej porze roku.
Wyprawa udała się świetnie, nie napotkaliśmy zadnychh większych problemów. Ilość widoków i fajnych miejsc, które widzeliśmy sprawia, że mamy zamiar wrócić w tamte strony, po więcej.
Dodam jeszcze kilka praktycznych uwag i refleksji po wycieczce:
Spanie "na dziko" jest jak najbardziej możliwe. Istnieje ogrom pięknie położonych miejsc gdzie można rozbić namiot, bez obawy o cokolwiek.
Namiot (najlepiej 2 powłokowy) jest konieczny - nad oceanem panuje niesamowita wilgoć. Spędzilismy jedną noc "pod chmurką" i skończyliśmy z przemoczonym śpiworem (pomimo pięknej pogody).
Gotowanie herbaty i ciepłych posiłków (raz dziennie – na śniadanie) na kuchence gazowej, jest szybkim i skutecznym sposobem na dostarczenie sobie energii na pierwszą część dnia. Na ognisko nawet teraz jest tam za sucho, więc rozpalanie ognia w lesie – ryzykowne.
Jedzenie w sklepach jest dobrej jakości ,ceny nieco wyższe niż w PL. W ryby, makarony, oliwki, sery i wina zaopatrywaliśmy się głównie w hipermarketach (Pingo Dolce, Dia, Lidl i inne). Warzywa najlepiej kupować na lokalnych targowiskach (merkado) i sklepikach (fruteria) - ceny mają lepsze niż w marketach, świeżość i smak warzyw i owoców powala! Polecamy zwłaszcza pmarańcze, awokado i papryki. Z wędlin najlepsze są traycyjne szynki i kiełbasy (chorizo, fuet).
Na Półwyspie Iberyjskim panuje wysoka kultura picia kawy. Warto szukać dobrych pastelerii (Portugalia) i cafeterii (Hiszpania), gdzie tłoczą się miejscowi i serwowane są świetne śniadania, świeże soki pomarańczowe, mocna kawa.
Warunki na drogach - asfalty bardzo dobej jakości, większość dróg ma metrowe pobocze (mosty także). Kultura kierowców w obu krajach rozłożyła mnie na łopatki. Nikomu się nie pali, nikt nie trąbi ani nie mija “na gazetę”. Kierowcy bardzo dbają o bezpieczeństwo rowerzystów i można czuć się na drodze bezpiecznie. Wyjątkiem jest Gibraltar, teren parku narodowego(sic!) gdzie brytyjskie auta poruszają się tak, że mam ochotę urywać lusterka, kopać, gryźć i bluzgać.
Korzystaliśmy też z komunikacji "zastępczej" w Hiszpanii. Rowery można bezproblemowo przewozić w pociągach któtkiego i średniego zasięgu (Renfe)
Do 100 km przewóz roweru jest za darmo. Komfort w pociągu jest w pytkę. Porządne wieszaki na rowery, gniazdka elektryczne, punktualność. Przybliżona cena biletu to 16euro/100km (+3euro za rower). Podobno łatwo przemieszczać się też autobusami - czasami kierowca wymaga aby owinąć rower folią lub workiem.
Język - głównie portugalski i hiszpański (nieliczni znają angielski), więc jeśli nie znasz chociaż podstaw hiszpańskiego, pozostaje ci dogadywanie się na migi i mowa ciała.
Sklepy rowerowe/części/serwis - w Potrugalii kultura rowerowa jest nieco "słabsza" więc sklepy rowerowe tylko w większych miastach (ew. Decathlon).
Hiszpa rowerami stoi - sklepów jest dużo (praktycznie w każdym mieście), nie ma problemu z dostępem do części.
Soda oczyszczona - bezapelacyjnie najlepszy kosmetyk na wycieczki jaki znam!
Lornetka/luneta -super przydatna do obserwacji tamtejszej fauny
TRASA WYCIECZKI
GALERIA
i jeśli jeszcze komuś mało i przebrnął przez wstęp to tu jest dziennik wycieczki
DZIENNIK