odrodzenie to, odrodzenie tamto, dajta już spokój
Wczoraj pojechałem Modlin - Czerwińsk - Wyszogród - Reczyce, wyszło dokładnie 110,7 km do hamaka pod jabłonią. Głównie szuter, piach i mroczne parowy, piękna ta Wisła nasza, stany niskie, łachy kuszą, w miasteczkach ryneczki, historyczne ziemie, w drodze na Grunwald przeglądy rycerstwa, te sprawy, i łowicka ziemia, wierzby, no, wzruszyłem się.
Zdjęcia łopatoratem telefonicznym, to dlatego
Modlin. Co tu pisać, wszyscy wiedzą. Mus być.
Ryneczków czar. Zakroczym, nawierzchnia pewnie orginalna. I dobrze. Dobrze też, że autobus Polonusa dojeżdża. Obserwacja: jest godzina 12, a z pięciu spotkanych facetów pięciu było już nawalonych. Tylko dzieci (jeszcze?) trzeźwe.
Przeprawa promowa Wychódźć (co to w ogóle jest za nazwa?) - Secemin. Ino promu ni ma. No ale z drugiej strony niby dokąd? Po drugiej stronie Secemin, i to jeszcze, tfu, Niemiecki.
A Wisła to w ogóle w kuszącej strefie stanów niskich jest
Czerwińsk, schody do klasztoru. To ponoć tu Władek Jagiełło zestawiwszy pierwej most łyżwowy, przeprawił wiele tysięcy rycerstwa i defiladę odebrawszy i słowem biskupa Jakuba pokrzepiony Krzyżaków zlać pod Grunwald pognał. I dobrze.
Polski krajobraz, wierzby, drogi dziurawe. Z tym, że... tu akurat przed wojną silnie był obecny żywioł niemiecki, po którym nie zostało nic. Z cmentarzy ewangelickich rozkradziono nagrobki, i albo je zaorano, albo zostały jako kępy pokrzyw i krzaków pełne śmieci. Schludne niemieckie wsie też już się zmieniły w osobliwy miks gierkowskich klocków z balkonami wymieszany z nowomodnymi garażowcami. (Garażowce - współczesna maniera budowania domów w Polsce, gdzie największym optycznie elementem frontu są drzwi garażowe. Często podwojone).
O, losie.