Tytanowe wspomnienia

#1
Żeby nie robić OT w temacie mojej Principii w tym miejscu podzielę się zdjęciami moich tytanowych wozideł sprzed lat. Rozstałem się z nimi co prawda jakieś 5 lat temu, ale coś tam w głowie jeszcze zostało więc w razie potrzeby służę wiedzą na ich temat. Osprzęty miały raczej zmiksowane i w miarę nowoczesne, ale ramy rodem jeszcze z poprzedniego tysiąclecia.

Są to:
-sporych gabarytów RALEIGH MTI 1000 John Tomac series
-oraz skrajnie mały jak dla mnie Litesped Unicoi

Szczęśliwie przygoda z tytanem nie trwała zbyt dlugo i raczej już do rowerów z tego materiału nie wrócę, ale fakt faktem cos tam w nich było i po kilku latach łezka się w oku zaświeci.

Galeria znów na niemieckim serwerze: http://fotos.mtb-news.de/sets/view/34594

pzdr
adamello
Załączniki
Cały 2.JPG
litespeed
Cały 2.JPG
raleigh

#2
no cóż -rowerki co najmniej czadowe! Przy okazji to dzień dobry -śledze twoje rowerowe produkcje już kilka lat :) Możesz rozwinąć myśl ,że do tytanu nie wrócisz >? Jest to kwestia priorytetów waga/sztywność czy wynika to z innych aspektów ? Mała dostępność /wysoka cena ?

#3
rurokura pisze:śledze twoje rowerowe produkcje już kilka la
Ja rowerów nie produkuję, czasami sobie tylko włoski z opon wycinam by były "nieseryjne" albo śrubki maluje na czerwono by nie rdzewiały :-P
rurokura pisze:Możesz rozwinąć myśl ,że do tytanu nie wrócisz >? Jest to kwestia priorytetów waga/sztywność czy wynika to z innych aspektów ? Mała dostępność /wysoka cena ?
Pewnie znajdzie się grono, które przedstawi zaraz przeciwargumenty, ale moje zdanie w temacie tytanu jest niezmienne. Może kiedyś, gdy większość rowerów robiona była z lepszej czy gorszej stali, aluminium dopiero wchodziło na rynek, a carbon był do obejrzenia na targach to tytan był czymś ekstra. Lżejszy od stali, dosyć sztywny, bardzo komfortowy no i odporny na korozję. Ale obecnie został wyparty przez tańszy, lżejszy i przede wszystkim sztywniejszy carbon. A to że ma "duszę" i jest nieśmiertelny (tak w teorii i przenośni bo mi tytanowa szosa pękła :lol: ) jest dla mnie w ogóle nieistotne. Nie wyobrażam sobie używać GŁÓWNEGO mojego roweru dłużej niż 2 lata. Dla przykładu: w lutym kupiłem u dystrybutora ramę SPECIALIZED EPIC MARATHON 2010 z papierami, gwarancją itd. W ciągu najbliższego miesiąca zamierzam w nią ingerować zewnętrznie (marzy mi się przeszczep główki z cannona żeby zamontować lefciaka, ale do tego chyba się nie posunę... jeszcze). Z pewnością zmienię kolor i coś tam może uszczypnę "niepotrzebnego", ale drugi sezon w tych samych barwach nie pojeżdżę.
Taki juz ze mnie zimny drań :mrgreen:
https://www.facebook.com/evobikesycow

#4
Ale co było nie tak z tymi tytanowymi ramami, które używałeś?
Dość dawno choruję i zastanawiam się nad właściwościami.
Skolioza pisał, że trafił na bardzo wiotki egzemplarz.
Jakie były Twoje odczucia?
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#5
Wracając na chwilkę do rowerów z I postu - maszynki ładne, choć przyznam że Raleigh jakoś nigdy na kolana mnie nie rzucał Litespeed za to jak najbardziej, zwłaszcza że gro ram Ti dostępnych w latach 90 to były właśnie konstruowane na specjalne zlecenia Litespeedy (lub jak kto woli Litespeed spawał ramy dla różnych firm)

A co do samego Ti - bardzo liczyłem na zaciekłą dysputę Adama z Punkiem, jednak argumentacja Adama jak na razie IMO nie zadaje poważnego ciosu tytanowi jako takiemu Widać Panowie mają zdecydowanie różne priorytety ;-)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#6
focker pisze:Skolioza pisał, że trafił na bardzo wiotki egzemplarz.
Jakie były Twoje odczucia?
Zacznijmy od tego jaka jest waga tych sztuk:

Raleigh ok 1850g 22,5" nowa
Litespeed ok. 1850g 18" (softtail) używana
Szoska jakieś niemieckie "niewiadomoco" ok 1450g w rozmiarze 58cm - używana


Raleigh był nawet sztywny, nie odczułem na niej takich "dramatów" jak na 2 pozostałych. Moze dlatego że nowy... Po prostu normalna szara rama bez wodotrysków, wsiadasz (z krzesła :mrgreen: ) i jedziesz.
Litespeed wykonany 100 razy lepiej-ładne spawy, jakiś emblemat z herbem, dumne naklejki ale jazda to jakieś nieporozumienie. Może była zmęczona? Po prostu powyżej prędkości 25km/h nie dało się jechać "bez trzymanki" bo kiera latała na boki jak szalona. Oczywiście depnięcie w korby też wyginało tył. Z szosowym NO NAME'EM było podobnie. W zwiazku z tym wysunąłem pewną teorię że może jednak były już zmęczone bo byłem nie pierwszym ich właścicielem. Poza tym to stare konstrukcje i pewnie w tej dziedzinie pozmieniało się na lepsze.
Z tego co wiem rama Punka jest nowoczesna i moze naprawiono juz te istotne niedocągnięcia. Jak dla mnie na retrobike'a można sobie jakąs tytanówkę zapodać i się z nią zestarzeć lub nawet położyć do trumny. Na co dzień wolę jednak coś bardziej praktycznego.

pzdr
adamello
https://www.facebook.com/evobikesycow

#11
skolioza pisze:bardzo liczyłem na zaciekłą dysputę Adama z Punkiem
Skolioza, podjudzasz do utarczek słownych ;-)
A poważnie mówiąc każdy ma swoją własną wizję roweru i jeśli Adamello uważa, że tytan to nie jego bajka, ja mu wierzę. Jest na tyle doświadczonym rowerzystą, że do niczego nie muszę go przekonywać. Jego wiedza jest bardzo duża w tym zakresie.
W moim rowerze nie występują żadne z wymienionych przez niego wad, więc mamy różne doświadczenia. Wg mnie tytan bije na głowę inne materiały (oczywiście nie jeździłem na wszystkich), czego wynikiem jest taka a nie inna konfiguracja mojego bika. Niestety jeżdżąc na alu czy carbonie nie mogłem powiedzieć, że ów materiał odpowiada mi w 100%, zawsze było jakieś "ale". Przejście na tytan nie było dla mnie kamieniem milowym. To był kwintylion kamieni :-) Różnica in plus jest olbrzymia. Co najważniejsze udało mi się zbilansować sztywność, zdolność pochłaniania drgań i masę roweru.