http://fakty.interia.pl/mazowieckie/new ... lock=facts
Gdyby nie nasza dzielna Policja kto wie jaką tragedią mogło się to skończyć
Komentarze nie mniej cenne niż sam artykuł
#2
Gerwazy pisze:Komentarze nie mniej cenne niż sam artykuł
od zawsze cale wakacje spedzalem u mojej Babci ...cale szczescie ze bylo to w latach 70/80
dzisiaj to by ja skazali chyba na dozywocie albo kare smierci
k...!!! co za czasy
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................
Campagnolo 50 th anniversary..w budowie
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................
Campagnolo 50 th anniversary..w budowie
#3
Władze umysłowe nie odbiegły jednak od was za daleko?
Macie dzieci? 4,5 roku na obóz przetrwania, to, hm, delikatnie mówiąc, trochę wcześnie jednak. Ale co ja tam wiem, mam tylko piątkę dzieci.
Jak macie pociechy (lub będziecie mieli), i chcecie uniknąć takich jazd, to harcerstwo jeszcze działa. Od czwartej klasy podstawówki, więc wiekowo się nada.
Zależy-gdzie, ale np. w drużynach mazowieckich jest naprawdę ostra szkoła przetrwania, obóz buduje się od zera w lesie (żadnych stanic, wody w kranach, kibli z porcelany). Wszystko budują sami - namioty, bramy, latryny, wartownie, kuchnię, jak się da to nawet studnię kopią. Łóżka piętrowe robią z bali sami, hamaki plotą ze sznurków. W środku lasu rośnie w tydzień partyzanckie miasto.
Przygoda do zapamiętania na całe życie.
Wbrew temu, co tam piszą, że za PRL-u było fajniej, to ja jednak, jako harcerz peerelowski, tylko spałem w namiotach, na kanadyjkach, reszta to były murowane stanice, prąd nawet był.
Więc swoim dzieciakom zazdroszczę.
Macie dzieci? 4,5 roku na obóz przetrwania, to, hm, delikatnie mówiąc, trochę wcześnie jednak. Ale co ja tam wiem, mam tylko piątkę dzieci.
Jak macie pociechy (lub będziecie mieli), i chcecie uniknąć takich jazd, to harcerstwo jeszcze działa. Od czwartej klasy podstawówki, więc wiekowo się nada.
Zależy-gdzie, ale np. w drużynach mazowieckich jest naprawdę ostra szkoła przetrwania, obóz buduje się od zera w lesie (żadnych stanic, wody w kranach, kibli z porcelany). Wszystko budują sami - namioty, bramy, latryny, wartownie, kuchnię, jak się da to nawet studnię kopią. Łóżka piętrowe robią z bali sami, hamaki plotą ze sznurków. W środku lasu rośnie w tydzień partyzanckie miasto.
Przygoda do zapamiętania na całe życie.
Wbrew temu, co tam piszą, że za PRL-u było fajniej, to ja jednak, jako harcerz peerelowski, tylko spałem w namiotach, na kanadyjkach, reszta to były murowane stanice, prąd nawet był.
Więc swoim dzieciakom zazdroszczę.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/
#4
mnie harcerstwo ominelo ...za bardzo cenilem wolnosc
musztre mialem tylko raz jak malo siostry w rzece nie utopilem
od babci z racji ze bylem jedynym wnuczkiem lekko rozga po dupie ,a od ojca z racji ze stawial na dobre wychowanie ...dostalem taki wpierdol ,ze do dzisiaj pamietam
musztre mialem tylko raz jak malo siostry w rzece nie utopilem
od babci z racji ze bylem jedynym wnuczkiem lekko rozga po dupie ,a od ojca z racji ze stawial na dobre wychowanie ...dostalem taki wpierdol ,ze do dzisiaj pamietam
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................
Campagnolo 50 th anniversary..w budowie
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................
Campagnolo 50 th anniversary..w budowie
#5
Nie wiem w jakim harcerstwie byles, ale ja na obozie bylem 3tyg w lesie dokladnie pod miedzyrzeczem, wedrowalismy z pochodniami po MRU, gdzie siedzieli pijacy, cpuny, garowicze. Zapasy trzymalismy we wlasnorecznie wykopanej ziemiance, latryny kopalismy co tydzien w innym miejscu, to samo doly na smieci. Namioty wojskowe stawialismy sami, sami robilismy prycze. Malpi gaj robilismy z jedna para szelek. Ryby lowilismy na zylce z haczykiem, codziennie po 2h warty, i sluzba na kuchni, zadnego pradu, mimo ze mielismy agregat. I to bylo dla Nas normalne. Dzisiaj to jest we wszystkim przedszkole, a mlodziez w duzej mierze jest nie poradna.aldek pisze:Wbrew temu, co tam piszą, że za PRL-u było fajniej, to ja jednak, jako harcerz peerelowski, tylko spałem w namiotach, na kanadyjkach, reszta to były murowane stanice, prąd nawet był.
Więc swoim dzieciakom zazdroszczę.
Moja coreczka ma 5lat.
#6
Harcerzom byłem zaraz po stanie wojennym. Obozy (piotrkowskie) organizowano w tzw. stanicach - takie murowańce.
Wiem, że to była wtedy norma - owszem, słyszało się o drużynach które robiły "puszczaństwo" - ale większość to była przybudówka do zsmp, i do takiej niestety, mnie zapisano. całą klasą zresztą.
A wyższa kadra to były komuchy, takie kwaśniewskie i siwce, byłem na obozie akurat w 1982 r., i po zdławieniu Solidarności wydawało im się, że są królami świata. Chlali wódę do białego rana.
Nasze doświadczenia 2ass, są więc odwrotne. Moje dzieciaki mają teraz w harcerstwie dokładnie to, co piszesz ( chatki to się chyba nazywa, tydzień włóczęgi ze spaniem w szałasach lub pod gołym niebem), a cały obóz trwa miesiąc.
I jest to przygoda pamiętana całe życie - o czym Twoje słowa zresztą świadczą.
Wiem, że to była wtedy norma - owszem, słyszało się o drużynach które robiły "puszczaństwo" - ale większość to była przybudówka do zsmp, i do takiej niestety, mnie zapisano. całą klasą zresztą.
A wyższa kadra to były komuchy, takie kwaśniewskie i siwce, byłem na obozie akurat w 1982 r., i po zdławieniu Solidarności wydawało im się, że są królami świata. Chlali wódę do białego rana.
Nasze doświadczenia 2ass, są więc odwrotne. Moje dzieciaki mają teraz w harcerstwie dokładnie to, co piszesz ( chatki to się chyba nazywa, tydzień włóczęgi ze spaniem w szałasach lub pod gołym niebem), a cały obóz trwa miesiąc.
I jest to przygoda pamiętana całe życie - o czym Twoje słowa zresztą świadczą.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/
#7
Nie popadajmy w paranoje. Jaki obóz przetrwania skoro chodzili do pobliskiego sklepu po zakupy? Pismakowi z interii nie mieści się w głowie że można spędzić noc gdzie indziej niż w ciepłym łóżku więc nazwał biwak "obozem przetrwania" bo w zestawieniu z dzieckiem 4,5 roku to robi wrażenie. Dzieciak był po opieką ojca, a wszystko działo się na początku lipca kiedy temperatury sięgały 30C, więc o jakim zagrożeniu życia czy zdrowia mowa?
http://www.weatheronline.pl/weather/map ... 014&WEEK=4
Największym błędem tego gościa było to że postanowił biwakować w mieście. Nie dziwię się że ktoś zadzwonił na policję widząc dzień po dniu małe dziecko na terenie fortów. Natomiast reakcja policji - zabranie gościa na komisariat jest kompletnie nieuzasadniona. Po sprawdzeniu że dziecko jest z ojcem, i nic złego mu się nie dzieje ("Funkcjonariusze wezwali karetkę pogotowia. Chłopczyk nie wymagał opieki lekarskiej...") powinni zostawić ich w spokoju. W artykule można też przeczytać że dziecko było przerażone. A jakie miało być jak przyjechała policja, i mu ojca zwinęli??
Moje dzieci śpią pod namiotem od 2 roku życia, nigdy nie były przerażone, nigdy nie działa im się krzywda, a na hasło "wyjazd pod namiot" jest euforia.
Tu np. zdjęcia z 10 dniowego wyjazdu do Rumunii kiedy córka miała 2 lata:
https://picasaweb.google.com/geerwazy/K ... e512062010#
A tu 3 dniowe kajaki rok później:
https://picasaweb.google.com/geerwazy/5 ... YwBiaANida#
http://www.weatheronline.pl/weather/map ... 014&WEEK=4
Największym błędem tego gościa było to że postanowił biwakować w mieście. Nie dziwię się że ktoś zadzwonił na policję widząc dzień po dniu małe dziecko na terenie fortów. Natomiast reakcja policji - zabranie gościa na komisariat jest kompletnie nieuzasadniona. Po sprawdzeniu że dziecko jest z ojcem, i nic złego mu się nie dzieje ("Funkcjonariusze wezwali karetkę pogotowia. Chłopczyk nie wymagał opieki lekarskiej...") powinni zostawić ich w spokoju. W artykule można też przeczytać że dziecko było przerażone. A jakie miało być jak przyjechała policja, i mu ojca zwinęli??
Moje dzieci śpią pod namiotem od 2 roku życia, nigdy nie były przerażone, nigdy nie działa im się krzywda, a na hasło "wyjazd pod namiot" jest euforia.
Tu np. zdjęcia z 10 dniowego wyjazdu do Rumunii kiedy córka miała 2 lata:
https://picasaweb.google.com/geerwazy/K ... e512062010#
A tu 3 dniowe kajaki rok później:
https://picasaweb.google.com/geerwazy/5 ... YwBiaANida#
Ostatnio zmieniony 2015-01-17, 18:53 przez Gerwazy, łącznie zmieniany 1 raz.
#8
Bylem pare dni harcerzem.W trakcie obozu w nowęcinie dałem sobie spokój i w trakcie sobie sam ---szczyl bylem - wsiadlem w jakies pks , pociagi i wrocilem do Slupska.
Jakis bonzo druzynowy kazał nam krasc pomidory i takie wafle andruty w sklepie spozywczym - co tez czynilismy. Rozkaz to rozkaz...
Jakis bonzo druzynowy kazał nam krasc pomidory i takie wafle andruty w sklepie spozywczym - co tez czynilismy. Rozkaz to rozkaz...
#9
Gerwazy, nie wiemy, co i jak tam było.
Z powodzeniem mogę sobie wyobrazić koleżkę, który chce hartować czterolatka, skoro się widzi pięciolatki na quadach. Spanie pod namiotem gdzieś na rodzinnej wyprawie, a spanie w szałasie wokół fortów - to jednak jest różnica.
Koleś się po prostu biragrylsa naoglądał.
Ale najgorsze w tym jest co innego. Czterolatek zapamięta z tego obozu przetrwania niewiele (czy ktoś z Was pamięta cokolwiek z tego wieku?). I jaka to miała być mianowicie, ten fort, atrakcja dla malucha. I szałas z robalami? Sądząc po zdjęciach, to facet miał takie pojęcie o robieniu szałasu, że boże.
Prawdziwy szałas w którym się śpi wygląda tak (5 obozów doświadczenia): http://rpk.ehost.pl/wp/szalas/
Spałeś w szałasie w lipcu, tak na marginesie? Moje córki śpią tydzień każdego roku, i raczej nie widzą tego jako coś dobrego dla 4-latka. Jako przygoda z kumpelami - i owszem, ale w wieku >12! Wiesz, ognisko, gitara, gadane do rana. Ale czterolatek?
Cała ta heca miała zaspokoić jakieś projekcje tego pana. Dlaczego, do jasnej cholery, nie pojechał z dzieciakiem pod namiot, gdzieś na wydmy nad morzem? Też dzicz, a i frajda dla malucha olbrzymia, lato mieliśmy ciepłe, by się popluskał chociaż.
Co do policji, to odpowiem Ci, że reakcja jak najbardziej prawidłowa. Facet nie był z dzieckiem pod namiotem, jak Ty. Wyglądał na jakiegoś zboka, i w sumie - chyba to jednak trochę nim jest. Mam nadzieję, że zmądrzał po tym.
A skoro się tak chwalimy, to i Ty, i ja aktywnie spędzamy czas z dzieciskami.
Eurovelo R10! http://rpk.ehost.pl/wp/na-szlaku/
Z powodzeniem mogę sobie wyobrazić koleżkę, który chce hartować czterolatka, skoro się widzi pięciolatki na quadach. Spanie pod namiotem gdzieś na rodzinnej wyprawie, a spanie w szałasie wokół fortów - to jednak jest różnica.
Koleś się po prostu biragrylsa naoglądał.
Ale najgorsze w tym jest co innego. Czterolatek zapamięta z tego obozu przetrwania niewiele (czy ktoś z Was pamięta cokolwiek z tego wieku?). I jaka to miała być mianowicie, ten fort, atrakcja dla malucha. I szałas z robalami? Sądząc po zdjęciach, to facet miał takie pojęcie o robieniu szałasu, że boże.
Prawdziwy szałas w którym się śpi wygląda tak (5 obozów doświadczenia): http://rpk.ehost.pl/wp/szalas/
Spałeś w szałasie w lipcu, tak na marginesie? Moje córki śpią tydzień każdego roku, i raczej nie widzą tego jako coś dobrego dla 4-latka. Jako przygoda z kumpelami - i owszem, ale w wieku >12! Wiesz, ognisko, gitara, gadane do rana. Ale czterolatek?
Cała ta heca miała zaspokoić jakieś projekcje tego pana. Dlaczego, do jasnej cholery, nie pojechał z dzieciakiem pod namiot, gdzieś na wydmy nad morzem? Też dzicz, a i frajda dla malucha olbrzymia, lato mieliśmy ciepłe, by się popluskał chociaż.
Co do policji, to odpowiem Ci, że reakcja jak najbardziej prawidłowa. Facet nie był z dzieckiem pod namiotem, jak Ty. Wyglądał na jakiegoś zboka, i w sumie - chyba to jednak trochę nim jest. Mam nadzieję, że zmądrzał po tym.
A skoro się tak chwalimy, to i Ty, i ja aktywnie spędzamy czas z dzieciskami.
Eurovelo R10! http://rpk.ehost.pl/wp/na-szlaku/
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/
#10
W tym roku objechaliśmy sami, indywidualnie połowę Turcji z 4 miesięcznym dzieckiem.
Mam wrażenie, że gdyby nie byłoby to za granicą to też część ludzi których znam zadzwoniłaby po policję bo przecież to narażanie życia. Masakra.
Mam wrażenie, że gdyby nie byłoby to za granicą to też część ludzi których znam zadzwoniłaby po policję bo przecież to narażanie życia. Masakra.
89' Juchem Alu Pro 128
90' Juchem Alu Pro 128
98' Juchem Serie Zwo
00' Univega RAM 990
90' Juchem Alu Pro 128
98' Juchem Serie Zwo
00' Univega RAM 990
#11
adek, przecież to jest argumentum ad absurdum.
Naprawdę nie widzisz różnicy między wypadem rodzinnym na kajak, nad morze, w góry czy do Turcji, a typem biwakującym na obrzeżach miasta w szałasie z 4-letnim maluchem?
Czy naprawdę źle, że policja reaguje na coś takiego?
Naprawdę nie widzisz różnicy między wypadem rodzinnym na kajak, nad morze, w góry czy do Turcji, a typem biwakującym na obrzeżach miasta w szałasie z 4-letnim maluchem?
Czy naprawdę źle, że policja reaguje na coś takiego?
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/
#12
Aldek, może masz rację że coś z gościem musiało być nie tak, wybór miejsca na biwak - forty na obrzeżach miasta jest dość dziwny - oglądałem zdjęcia tego miejsca i raczej nie chciałbym tam nocować tym bardziej z dzieckiem. Dziwne jest też to: "Wokół obozowiska policjanci nie znaleźli żadnych rzeczy potrzebnych do biwakowania: ubrań, kocy, jedzenia." Dalej jednak myślę że z przewiezieniem na komisariat przesadzili
W szałasie nie spałem, mam za to doświadczenie w spaniu w kukurydzy nieopodal Budapesztu pod pokrowcem na rower podczas burzy, czy też pod gołym niebem w kilku miejscach na Słowacji
To czy chłopak zapamięta ten biwak zależy czy było to dla niego pozytywne doświadczenie czy jednak nie. Jeśli mu się podobało (a przerażenie wynikało z wizyty panów w mundurach co moim zdaniem prawdopodobne) to może pamiętać. Moje dziecko pamięta np. sporo z kajaków kiedy miała 3 lata, sam pamiętam niektóre rzeczy z mojego pierwszego wyjazd nad morze jak miałem 6 lat.
Ja tam nie widzę nic złego w spaniu z 4 latkiem w szałasie, pod warunkiem że jest to zorganizowane odpowiedzialnie i z głową, a wiec dziecko ma zabezpieczone 3 podstawowe rzeczy: poczucie bezpieczeństwa, odpowiednią odzież i odpowiednie jedzenie - tyle. Dzieci nie są wymagające, ponieważ nieustannie się uczą i chętnie (przynajmniej moje) korzystają z nowych doświadczeń. Potem się okazuje że potrafią kompletnie zaskoczyć, jak moja córka ostatnio w drodze do schroniska w Beskidzie Sądeckim. kiedy podczas burzy śnieżnej po zapadnięciu zmroku, kiedy zarządziłem odwrót do samochodu ona z taką pewnością w głosie mówi - idziemy, dam radę! Normalnie poczułem się jak jakiś mięczak
Twój szałas solidna robota, i widać że dla dzieciaków pierwszorzędna zabawa, widać w nich dumę z dobrze wykonanej roboty - super sprawa Twoje zdjęcia znam i lubię, przeglądałem Twój album, choć miałem już widzę trochę zaległości, które dziś nadrobiłem
Adek, wyjazd do tak odległego kraju z takim maluchem to duże przedsięwzięcie logistyczno-organizacyjne, ale tak jak pisałem wyżej, jeśli dziecko ma zapewnione 3 podstawowe rzeczy: bezpieczeństwo, ciepło/odzież i jedzenie to wszytko jest ok. W przypadku 4 -miesięcznego dziecka z tym ostatnim prawdopodobnie jest najmniejszy problem
W szałasie nie spałem, mam za to doświadczenie w spaniu w kukurydzy nieopodal Budapesztu pod pokrowcem na rower podczas burzy, czy też pod gołym niebem w kilku miejscach na Słowacji
To czy chłopak zapamięta ten biwak zależy czy było to dla niego pozytywne doświadczenie czy jednak nie. Jeśli mu się podobało (a przerażenie wynikało z wizyty panów w mundurach co moim zdaniem prawdopodobne) to może pamiętać. Moje dziecko pamięta np. sporo z kajaków kiedy miała 3 lata, sam pamiętam niektóre rzeczy z mojego pierwszego wyjazd nad morze jak miałem 6 lat.
Ja tam nie widzę nic złego w spaniu z 4 latkiem w szałasie, pod warunkiem że jest to zorganizowane odpowiedzialnie i z głową, a wiec dziecko ma zabezpieczone 3 podstawowe rzeczy: poczucie bezpieczeństwa, odpowiednią odzież i odpowiednie jedzenie - tyle. Dzieci nie są wymagające, ponieważ nieustannie się uczą i chętnie (przynajmniej moje) korzystają z nowych doświadczeń. Potem się okazuje że potrafią kompletnie zaskoczyć, jak moja córka ostatnio w drodze do schroniska w Beskidzie Sądeckim. kiedy podczas burzy śnieżnej po zapadnięciu zmroku, kiedy zarządziłem odwrót do samochodu ona z taką pewnością w głosie mówi - idziemy, dam radę! Normalnie poczułem się jak jakiś mięczak
Twój szałas solidna robota, i widać że dla dzieciaków pierwszorzędna zabawa, widać w nich dumę z dobrze wykonanej roboty - super sprawa Twoje zdjęcia znam i lubię, przeglądałem Twój album, choć miałem już widzę trochę zaległości, które dziś nadrobiłem
Adek, wyjazd do tak odległego kraju z takim maluchem to duże przedsięwzięcie logistyczno-organizacyjne, ale tak jak pisałem wyżej, jeśli dziecko ma zapewnione 3 podstawowe rzeczy: bezpieczeństwo, ciepło/odzież i jedzenie to wszytko jest ok. W przypadku 4 -miesięcznego dziecka z tym ostatnim prawdopodobnie jest najmniejszy problem