Odejście od amortyzatorów w rowerach trekkingowych

#1
Na moje oko rynek wygląda tak :
totalny shit = bez amora lub takie badziewie że lepiej byłoby gdyby był na sztywnym
middle = różne suntour, słabe RS... - po czasie luz i średnio działają
high-end = BRAK AMORA

Owszem - Koga ma coś ala cannon...

W czym rzecz ? Cresa, Koga, Utopia itd. są bez amora - czyżby płacąc niezłą kasę otrzymujesz bezawaryjny rower na który możesz liczyć zawsze ? Czy amor jest obciachem - dodaje ciężkości i daje -100 pkt. w wyglądzie ? Może to oczko do klienta - popatrz - jeden problem mniej - płacisz dużo (nawet 10k) ale ten trekking na pewno Cię nie zawiedzie... nigdy!
SZOSA>mtb

#2
A ile masz przyzwoicie działających widelców trekkingowych? Rock Shox po Ruby olał temat, Suntour robi same sprężyny, RST ma niby Vogue Air i Single Shocka ciekawego w podobnej cenie, ale nie wiadomo jak się to ich "composite bearing" na dłuższą metę spisuje, ja przynajmniej nie znalazłem informacji. Był jakiś Marzok jeszcze trekkingowy ale tylko w katalogach go widziałem. W sumie dopiero pojawienie się widelcy pod 29" daje jakieś sensowne możliwości.

Inna sprawa, że generalnie to chyba chodzi tu jednak o niezawodność- ze stalowego widelca po dzwonie jest szansa że coś się wyrzeźbi, nad pękniętą magnezową podkową można tylko usiąść i zapłakać, chyba że masz w sakwie butlę argonu i drut do magnezu (2000zł/kg). Na długich wyprawach prędkości są zwykle niskie więc dziury mniej dają po łapach, sztywność całości też ma znaczenie przy zjazdach zwłaszcza.
Allegro, Alpinestars, Breezer, Corratec, Kuwahara, Rocky Mountain.

Obrazek

#3
po prostu jest tendencja do specjalizacji; cos co nazywano w polsce "trekingiem" wlasciwie nie istnieje w obecnej klasyfikacji np angielskiej czy amerykanskiej;

np. brytyjczycy mieli club-racingi od czasow powojennych, pozniej rozwijal sie segment tourowy, a od lat 90tych bardzo mocna pozycje ma dzial hybride;

poza tym ciezko matolom przychadzacym do sklepu rowerowego wytlumaczyc sens istnienia rowerow szeroko nazywanych 29er i amortyzowanych tzw. trekingow, w zasadzie wiele cech sie pokrywa; dlatego oddzielnie rozwiaja sie dzialy wyprawowek (touring / albo w stylu retro randonneur, albo wyprawowek terenowych ale to jeszcze inna dzialka), oddzielnie masz caly dzial commuterow, gdzie z kolei znajdziesz przekroj rowerow od bliskich szosowkom hybrydowek, przez jakies wariacje na temat przelajowek po komfortowe cruisery;

Ciezko to zaszufladkowac, powiedzalbym ze jedyne co mozna probowac umieszczac w konkretnych tradycyjnych ramach to rowery sportowe - xc / xcm / szosa / czasowka /przelaj ... reszty nie ogarniesz biorac po uwage roznic miedzy bmx'ami do flata czy crossu itd. itp.
Obrazek

#4
Zimny dobrze mówi.
Ten cały trekking wziął się stąd, że napędzane chińczykami koncerny rowerowe nie były w stanie zeMTBizować wszystkiego co się rusza (choć bardzo chciały).
No bo zawsze przyjdzie do sklepu jakiś chłopina, i mówi, że nie jeździ po terenie, i że chce coś do miasta, i nie chce takich opon jak do traktora.
No więc ofertę zrobili. Trekking, tfu. Nadmuchali ramę mtb, by weszły koła 28, włożyli cieńsze gumy (noale bez przesady, przecież te trekingi to mają i tak ciężkotoczne opony), a potem, naturalmą, amajtyzajtor. Efekt - ani to do miasta, ani poza miasto, ale interes się kręcił. I wyrosło całe pokolenie matołów, którym nie mieści się w głowie, że rower może nie mieć amortyzatora i rur grubych jak kanalizacyjne.
To co obserwujemy ostatnio, to powrót do normalności. A rowery, o których piszesz w pierwszym poście, Askaniuszu, to nie żadne trekingi, ino po prostu wycinaki do miasta. I już.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/
cron