Dla mnie Krynica i okolice to w ogóle dziewiczy teren. W życiu nie byłem w tych rejonach (najdalej w Zakopanem i kiedyś na maratonie w Tarnowie). Miałem tu z domu 470km. Przyjechałem wczoraj wieczorem, drogę pomotałem więc pocisnąłem aż przez Tarnów od d..y strony
Wystartowałem lekko, można powiedzieć że nawet słabo. W tym roku często wypalam się na początku więc wolę rozkrecić się z czasem.
Rower plastkowy, koła 650B, przełożenia 23/33/44 i 11-32. Dopóki był w miarę czysty (mokry był od razu, ale nie ubłocony) nie było problemów. Po zjazdach z Jaworzyny nałapał sporo szlamu i cementowego koloru. Zaraz po I bufecie gdy wcisnąłem na małą z przodu, łańcuch wciągnęło w ramę i się zwyczajnie rozpiął. Po tym już wiedziałem że na małej sobie dziś nie pojeżdżę. 33T dawało radę no ale na moją nogę to dużo za ciężko, więc stromsze kawałki dawałem z bucika.
Dziwię się trochę
docent że wciągało Ci na 34! Może łańcuch zbyt świeży do podjechanej koronki? Moje mają już trzeci sezon, węc są już mocno zorane i zaraz po powrocie zmieniam na zakupione 24 (titanium) x 38 i będę sadził na dwublacie.
Zjazdy za to mi się dziś udawały. Pomimo delikatnych opon (rubena scylla) czułem się bardzo pewnie, bepiecznie i sporo nadrabiałem. Ogólnie leżą mi złe warunki pogodowe, do jazdy w błocie i na śliskim jestem przyzwyczajony (sporo treningów na śniegu). Problematyczne było dziś to że syf tak walił po oczach na tych szybszych zjazdach że czasami jechało się na ślepo do czasu przetarcia gałek ocznych
Zjazd do Wierchomli nieźle mnie wymroził pomimo 3 warstw odzieży - natomiast na podjeździe nie dało rady suwaka od kurtki rozpiąć bo tak się błotem zawalił i zapięty do mety jechałem (nawet na kwaterze kurtkę przez głowę ściągałem
)
Ogólnie okolica super, rodzinka zachwycona wycieczką, tylko cholernie daleko jak dla mnie. Do Korbielowa jeszcze chyba pojadę (no i te dolnośląskie edycje bo mam blisko) ale Piwniczną raczej odpuszczę.
Zdjęcia mam tylko ze startu i mety (żona cykała) ale nie mam jak zgrać chwilowo.
Jutro kolejką na Jaworzynę (może coś będzie widać, a nie jak disiaj
) no a w drodze powrotnej na rynek do Kraka.