Ponieważ w zeszłym roku zbudowałem wymarzonego fulla all-mountain (zupelnie nie retro) moj dotychczasowy rower górski Marin Bear Valley - zbudowany z części na przełomie wieków - najpierw zaczął się kurzyć, potem oddał parę co fajniejszych części do roweru żony, aż w końcu została z niego rama z przerzutkami i Bomberem. Potem sprzedałem Bombera. Potem doszedłem do wniosku, że jeżdżenie do pracy na fullu ze 120mm skoku mija się z celem. I tak narodziła się koncepcja tchnięcią w Marina drugiego życia. Miał się stać rowerem do tłuczenia kilometrów po mieście.
Ponieważ finansowo obecnie inwestuje (co prawda moja żona nie nazywa tego inwestycją, tylko brakiem odpowiedzialności) w projekt Kona Explosif, a rower miejski musi mieć znikomą wartość handlową żeby nie kusił za bardzo, postanowiłem złożyć go z tego, co poniewiera się po piwnicy. W sumie się udało. Musiałem dokupić wyłącznie stery (49PLN), miejskie opony (2x39PLN), łańcuch (26PLN), fajki i linki do hamulców (11PLN) oraz klamki (19PLN). Cała reszta jest z odzysku, zapasow etc.
Rama to śliczny, cieniowany, stalowy Marin Bear Valley z 1998 roku, pomalowany proszkowo na czarno. Widelec to Trek cro-mo, też cieniowany. Z przodu jest tylko jedna tarcza 46 zębow (ta druga to wyłącznie podkładka dystansowa bo śruby mam za długie, docelowo zniknie) przymocowana do pieknej korby Sachs Quartz. Za zmiane biegow odpowiada 7 biegowa manetka thumb GS200, przykręcona do mocno przyciętej (wąska kierownica w ruchu miejskim się doskonale sprawdza) aluminiowej kierownicy no-name. Z tyłu wisi sobie przerzutka STX-RC z monstrualnymi luzami, ale na szczescie w manetce mozna wylaczyc SIS, co tez uczynilem. Wspornik siodła to klasyczne, stalowe Shimano XT, a siodełko to nieco mniej klasyczny WTB Speed V.
Do kompletu jest koło przednie na obręczy Mavic X222, szprychach cieniowanych DT i umierającej już piaście Quando - ale dopóki się kręci, to będzie jeździć. Koło tyl to 7 biegowy Bontrager wyjety z Treka żony. Obydwa koła zostały już ozdobione potężną ilością odblasków.
W sumie jest to ciężki perszeron do ciężkiej, codziennej pracy. Jak mniemam dość bezobsługowy i niezawodny, ale to się jeszcze okaże. W prowadzeniu bardzo nerwowy i myszkujący - niewatpliwie ma charakter, czy może raczej charakterek. Koleżanki z pracy mówią, że wygląda stylowo. Pewnie to te beżowe opony kontrastujące z czernią całej reszty. W każdym razie się podoba. I o to chodzi
Marin Bear Valley '98 1x7 City Edition
#1Ostatnio zmieniony 2012-04-11, 21:47 przez rekrutacja, łącznie zmieniany 1 raz.