Veni, vidi, vici!
A poważnie - nadarza się sposobność aby porównać wrażenia z tej samej trasy przebytej niezależnie przez 2 różne osoby Myślę - porównując do tego co mieliśmy z Maćkiem na Turbaczu, że i warunki były dość podobne...
Tak jak już pisałem nie lubię początku czerwonego szlaku przez pola Dodając do tego nierozgrzanie, mogę tylko napisać że jakoś go zmęczyłem
Później zaczęło się fajnie - stromsze odcinki w wąwozach, kamienie Kluczowy wąwóz za kapliczką ściągnął mnie raz z roweru - było to już za połową i nie w kluczowym miejscu, więc nie wracałem tylko pociągnąłem od tamtego miejsca dzieląc podjazd na 2 części
Później, na grani, było sporo zabawy z przesmykiwaniem się obok wielkich kałuż, lawirowaniem między nimi Niby nic, ale przy odrobinie chęci całkiem fajna techniczna zabawa
Odbitkę na czarny szlak przeoczyłem - musiałem wracać kawałek Jadąc od Myślenic nie jest za bardzo widoczna
O czarnym szlaku Piotr pisał, że zsuwał się nim Zupełnie inaczej go odebrałem - śliski, miejscami kaienisty, zaskakujący, ale i stosunkowo szybki W sumie chyba nie zblokowałem na nim koła ani razu
Asfalt wiadomo - trzeba było przejechać...
W Sułkowicach pomimo wskazówek Piotra przejechałem żółty szlak - odbitka z asfaltu w pola jest kiepściutko oznaczona... Szybko jednak wbiłem się w teren gdzie trzeba
W lesie sie da podjeżdząć dopóki nie zobaczysz dużych kamieni płąskich - tam podchodzenie jest zdrowe
Zdecydowanie odebrałem to podobnie - pierwszą kamienną szykanę jeszcze pokonałem na kołach, druga już mnie zatrzymała pod koniec Kolejne próbowałem atakować, ale podjazdem tego nazwać nie można
Pasmo samo w sobie fajne, dość szybkie Pokusiłem się o zjazd w kierunku Diablego Kamienia Dość stromo, kamieniście, a później trza to wszystko wypchać z powrotem
Piotr pisze:A propo, ta ścianka na końcu co pisałem o Barnasiówce jest nie do zjechania ale zejścia na kolanach, pionowo, korzenie i wąską z metrową szczeliną po srodku,
Piotrze - zajefajny techniczny zjazd! kwintesencja, wisienka na torcie jakiej szukałem!
Szczerze, wpadłem na niego trochę za szybko (pionu nam nie ma - najwyżej 45*)i pierwsze sekcje korzeni przeleciałem trochę na fuksa, później już technicznie jak bozia przykazała Miejsce kluczowe jest istotnie wąskie z wypłukaną koleiną pośrodku, z lewej rośnie drzewo i przesmyk między nim a dziurą jest symboliczny, z prawej jest nieco więcej miejsca
Podjechałem prawą stroną dość szeroko (na ile było to możliwe), wolniutko obróciłem się prostopadle do koleiny i zsunąłem w nią przednie koło Jak zjechało na dół zacząłem prowadzić go koleiną Tył poszedł za przodem jak po sznurku
Tak mi się ten zjazd spodobał że wytachałem się na górę i zrobiłem go jeszcze raz
Dalej już tylko łączka - błotnista na tyle że się miśki zapchały i rower jeździł po winklach jak WRC
Reasumując: trasa fajna, Babica w tym kierunku nieco nudnawa (a może to kwestia mgły?), Barnasiówka za to nadrabia za nią z nawiązką Całość wyszła mi ok 3h (+/- 10 min, nie patrzyłem ortodoksyjnie na zegarek)
Piotrze, spróbuj może kombinacji z heblami, ew oponami - nasze wrażenia ze zjazdów są różne może przez to właśnie - ja czułem się na tej trasie bardzo pewnie, pomimo warunków
E: parę fotek
https://picasaweb.google.com/1021978808 ... 3410915618