2ass pisze:Hmmmmm, to sa zywcem przepisane slowa z rowerowych periodykow.
Przepraszam za stwierdzenie, nie mam na celu nikogo obrazac, jedynie wyrazic swoja opinie. Skupiles sie na produkcie uniwersalnym i, jesli oczywiscie Ci to odpowiada, jestes jego uzytkownikiemi to super. Wspolczesne systemy amortyzacji niczym nie roznia sie od tych sprzed 20lat, sa tylko latwiejsze w obsludze.
Od wielu lat niespecjalnie intensywnie śledzę branżę, choć w jakiś sposób jestem jej częścią. Nie jestem też sprzętowym onanistą ale napewno jestem "praktykiem" i wybieram ten sprzęt, na którym dobrze mi się jeździ. A tak szczęśliwie się dla tej rozmowy składa, że od wielu sezonów mam okazję wracać w te same, sprawdzone, miejscówki z coraz to nowszymi amortyzatorami i mogę dzięki temu porównać je 1:1.
Po przeanalizowaniu Twoich twierdzen jedynie to moge stwierdzic. No bo jak chcesz sprawdzac sztywnosc, kiedy budowa jest calkiem inna tzn, wieksza srednica goleni, wieksze srednice osi kol, ale wieksza tez masa i obiektywnie rzecz ujmujac to Sid z 98 ktory jest duzo lzejszy, od tegorocznego, to mozna mu zarzucic mniejsza sztywnosc ? Dodam jeszcze ze w zasadzie tak samo mozna go ustawic. Zebym nie byl goloslowny wezmy wspolczesnego Foxa 40 vs Manitou X-vert Carbon ostatni model przed Dorado. Mase maja podobna, ustawienia rowniez, sztywnosc ? Hmmmm, powiem Ci ze dyskutowalbym, na tej samej trasie sprawdzony nie odczulem roznicy, ale jakby w miejsce X-verta wstawil Monstera, no to wszystko przegrywa z kretesem, ale tu masa jest duzo wieksza.
Musicie się w końcu zdecydować czy relatywizujecie te porównania czy nie...
focker jasno (i głupio) napisał, że stare widelce właściwie niczym nie różnią się od nowych. Gdyby dodał zastrzeżenie, jak Ty powyżej, że nie różnią się na możliwości swoich czasów i swoich przestrzeni (tj. sposobu w jaki były użytkowane) nie byłoby tej całej masy postów nie na temat Kleina, o którym jest ten wątek. SID '98 jest tak wiotki, że właściwie to on prowadzi, a nie rowerzysta ale na swoje czasy był znakomitym widelcem i nie odbieram mu tego. Akurat dzisiaj odebrałem mój rower na przyszły sezon i mając gdzieś z tyłu głowy tę rozmowę, mimowolnie parsknąłem śmiechem uświadamiając sobie oczywiste, że 38-ki, na których właśnie jechałem są "deczko" sztywniejsze od Rock Shoxa Psylo, którego używałem gdzieś koło 2000 roku. I więcej, ten Psylo czy inne mityczne Z1 BAM (ależ ja lubiłem ten widelec
) po tym jednym tylko dniu pewnie nadawałby się do zutylizowania lub wcześniej mnie zabił. Kilka razy
Bo jest jeszcze jedna rzecz, o której wcześniej nie napisałem - wytrzymałość nowych widelców dostosowania do dzisiejszych oczekiwań. Pomimo znacznie większego obciążenia sprzętu nie ma już pękających goleni, koron, itp.
Tlumienie kompresji, hmmmm szczerze powiem zawsze zastanawialem po co ludziom z ulicy dawac taka mozliwosc. Mozesz to rozwinac ? Bo wyobrazam sobie jedynie dropa spasc na plasko, uprzednio ustawiajac w najmocniejszym punkcie. W innym przypadku, to tylko jak Cie poniesie i prosisz opacznosc zeby amortyzator zadzialal, bo umiejetnosci nie wystarczylo.
Odniose sie jeszcze do ostatniego Twojego twierdzenia, po raz kolejny piszesz o uniwersalnosci Twojego przedmiotu i subiektywnej ocenie, no bo czy na doinwetostowanym w pelnym wymiarze amortyzatorze nie mozna jezdzic nie agresywnie ?, czy na nizszym stopniu zaawansowania (ceny) ta agresja jest mniejsza ? Odbieram to stwierdzenie, jako szybciej, zgodze sie z tym, w obaszarze DH, przy zroznicowanej mocno trasie progresja wynikajaca z medium sciskanego polaczona z tlumieniem odbicia, jak najbardziej. Ale to istnieje od zarania.
Tutaj miałem wstawić emotikonę [facepalm], której jak się okazało na tym akurat forum nie ma. Ale może to i dobrze, bo po zastanowieniu
faktycznie osoba dopiero rozpoczynająca przygodę z tym sportem może sobie pozwolić na jazdę z w pełni otwartym tłumieniem, nie zawracać sobie głowy tylko cieszyć pluszową amortyzacją. Ale wraz ze wzrostem prędkości i trudności technicznych trasy każdy zaczyna czuć potrzebę zapanowania nad przelatywaniem przez skok czy nadmiernym nurkowaniem w zakrętach. I tutaj w mojej ocenie dokonał się największy skok technologiczny na przestrzeni ostatnich 10-ciu lat. Nie wyobrażam sobie jeździć z dzisiejszymi prędkościami (to ważne - dzisiejszymi, nie w ogóle) po aktualnych trasach na szóstkach czy Lyriku, pomimo, że wtedy wydawały mi się widelcami idealnymi. Co do samej regulacji nie wiem jak może funkcjonować widelec bez choćby prostej regulacji tłumienia dobicia i nie ma to nic wspólnego ze skakaniem na płasko, bo do tego nie trzeba pokręteł w widelcu. Ciśnienie i tłumienie odbicia ustawiam właściwie raz. Natomiast LSC / HSC kręcę na bieżąco w zależności od potrzeb. Rozwinąć mogę to na obrazkach z życia - innej pracy widelca oczekuję na vertowej linii w Tatrach czy Alpach, a innej wpadając 50 km/h w bandę z tarkami wielkości schodów na jumpline'ie w Leo.
Widzisz ja przez te lata zabawy rowerami nauczylem sie jednego, najwazniejsza jest radosc z uprawiania owej, a nie twierdzenie ze cos jest gorsze, czy lepsze. Niech tym sie zajmuja fachowcy od marketingu.
Widzisz, ja od wielu lat jeżdżę tylko dla zabawy ale przy okazji potrafię ocenić, na którym sprzęcie bawię się lepiej. I możesz potraktować powyższe jako subiektywną ocenę, bo jeżdżę inaczej niż pewnie 99,98% tego forum, bo moje nazwisko możesz znaleźć na listach startowych Pucharu Polski w DH sprzed 20-tu lat, a od tamtej pory staram się z każdym sezonem jeździć tylko szybciej i mocniej. Ale ja zazwyczaj w takich sytuacjach zatrzymuję się i zastanawiam czy być może za opinią nie stoi większe doświadczenie lub czyjaś jazda nie przeszła większego progresu. I chętnie dalej będę kontynuował ten wątek jeśli tylko nie będziesz sprowadzał go do marketingu, bo to nie jest moja działka.
PS. Amortyzator tylny w moim Sunnie z 98, jest wciaz nie doscigniony w mnogosci ustawien, jest lepszy czy gorszy od teraz uzywanego Manitou 6way ? Pomijam rodzaj zawieszenia w ramie.
To nie kwestia ilości pokręteł. 5th Element, objawienie swoich czasów, też miał masę regulacji, a zjadł go na przystawkę prosty DHX 5.0. A tak przy okazji - 6way to już ma kilka ładnych lat...
PS2. Zeby to jeszcze doobrazowac, motocross, tam juz zostalo wszystko dopowiedziane, niuanse wystepuja, nabardziej dziala czynnik ludzki, w kolarstwie szosowym to samo, w kolarstwie gorskim zeby zarobic, a widac jaka to jest gora pieniedzy, wprowadzaja innosci, a gawiedz to kupuje, rower gorski stal sie nawet elektryczny. I niech bedzie, tylko zeby nie byl sposobem na leczenie kompleksow.
Nie mogąc się dogadać w tak fundamentalnych kwestiach jak jakość działania zawieszenie nie będę podejmował tematu elektryków
Aha, e-bike'a też mam