Marcinie, ale ja nie piszę o trasach łatwych ale łatwiejszych niż dziś. Patrząc na to, co dzieje się na świecie sądzę jednak, że wszelkie dropy, rock garden'y, etc. to coś czego nie było w takim stopniu i wydaniu jak dziś. Tak naprawdę 100% (!) zawodowców, z którymi rozmawiam przyznaje, że jest coraz ciężej pod względem technicznym. I to przy użytkowaniu nierzadko full'i 29" ze skokiem niegdysiejszych maszyn do DH.
Sam Ned nawet uważa, że pokonywanie dzisiejszych tras na jego starym rowerem byłoby przerażające. Na polskie trasy bym nie patrzył, bo w większości przypadków są niestety "słabe". Najlepsze, na jakich jeździłem układają pasjonaci na lokalnych zawodach XC. No, duże wrażenie zrobiła na mnie także współczesna trasa XC układana m.in. przez Marka Galińskiego w Gielniowie ze słynnym dropem, którego 99,9% startujących po podjechaniu do krawędzi nawet nie próbowała skakać.
Z drugiej jednak strony nie mogę powiedzieć, że dawne trasy były łatwe. A już na pewno nie na kantach czy V-kach, z mizernym skokiem, kołami 26" i oponami 1,9". Teraz należałoby sobie zadać pytanie, czy warto podziwiać mistrzów z lat ubiegłych czy aktualnych, ale z lepszym sprzętem i zupełnie innym treningiem? Każdy kto miał okazję jeździć (a nie pojeździć) na dobrym 29-erze przyzna, że w porównaniu do 26-stki w terenie jedzie się jak na full'u.
Dlatego ja mimo wszystko większym szacunkiem darzę dawne nazwiska i stąd właśnie artykuł o Ned-zie, rowerze Kurta Stocktona na Kamikaze (przeczytaj proszę mój wstęp o trudności tras)
http://nieoceniam.pl/rowery/kestrel-rubicon-kamikaze/ czy właśnie dzisiejszy wywiad z Marcinem. Czy to nam się podoba czy nie, temat retro nie jest zbyt "chodliwy" w mediach (polskich) i generalnie się o nim nie pisze. A ja właśnie chciałbym pokazać, ze to nieprawda, retro jest fajne. Jak znajdziecie jakieś błędy to wytykajcie mi je proszę - zawsze będę starał się je poprawić
