Taki mały epilog. Tak jak pisałem, pierwszy lipny amortyzator zaniosłem na Policję, sprawa trafiła przez to do Prokuratury. Typ został wezwany na przesłuchanie w miejscu zamieszkania, Pani Prokurator postanowiła sprawę umorzyć, bo nic się nie stało, ale amortyzator został jednak na wszelki wypadek zatrzymany, sami zobaczcie do kiedy.
Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.
Co prawda można się było odwoływać, ale miałem co innego na głowie.