Ustawiamy się ze Skoliozą na jazdę w okolicach Krakowa.
Zbiórka w najbliższą sobotę około 8.00 rano (i nie ma zlituj się) w okolicach Doliny Będkowskiej lub Ojcowa.
Szczegóły będą dopiero dogadywane. Ktoś chętny?

Z okolic ulicy Lipskiej i po drodze mogę jedną osobę zgarnąć samochodem na miejsce.

trolololo może jak nie będzie roboty przy porządkowaniu jednego z pokojów (w którym są rowery) to powinno mi się udać, ale nie jestem pewny na 100%. Jakbym jechał to bym, się chętnie z Tobą zabrał Fockerze. O której byśmy wracali? Koksu nie ma (sprawdziłem już 2 razy w tym roku) i raczej nie stać mnie wydolnościowo na długie wojaże

błota jest tyle że o koksiarskie tempo bym się nie martwił

proponuję ustawić się w Będkowicach pod sklepem i remizą (centrum wsi - najwyższy punkt pomiędzy pierwszym podjazdem na zlocie a trialem na tandemie) - jest tam sporo opcji do wyboru w rejonie dolinek, ew ojcowa jeśli zadecydujemy o dłuższej jeździe

Przy założeniu, że o 8.00 będziemy na miejscu, to ja mam max 1,5 godziny do pojeżdżenia. Także tyle co nic. Potem muszę frunąć do Łodzi.

Niestety, nic więcej nie wygospodaruję :(
Ewentualnie zostańcie sobie dłużej, a ja pojadę dalej.

Spotkać się trzeba nie ma opcji - taka okazja może się szybko nie trafić
Także 8 w Będkowicach - ile wspólnie ukręcimy tyle nasze, a jak wola będzie to ew z krakusami na drugie kółko się wybierzemy

A nie zapomnijcie fotek zrobić, co by pokazać ile błota jest.

przyjedź to nie trzeba będzie fotek

Zestaw opon błotnych przywdziany (panaracer Dart i spec Ground Control II). Fotek nie robimy, bo błotniczek może zabiorę, a mam taki lowendowy z dekatlonu

Przyjadę przyjadę, ale nie tym razem. Kusi mnie bardzo zamek w Bobolicach (wiecie zapewne, że został odtworzony, to naprawdę unikalne, jeśli ktoś nie słyszał to można zobaczyć w necie), może cieplejszą wiosną zorganizować tam wyprawę?

Żałuj Starlees - błota wcale nie było tak dużo no i trzeba było się nieco pogimnastykować żeby utrzymać się w siodle - generalnie super lekcja przy okazji dobrej zabawy!
A zamek - jasne, czemu nie Tylko pogoda faktycznie musi być bardziej zdeklarowana - przy dzisiejszych tempie ze wg na warunki czasu mogłoby nie wystarczyć

Nie żałuję, bo chory jestem, a i widziałem błotko w lesie...Tam gdzie jeżdżą auta czy traktory -" po kolana".
Fotki będą?

Błotko to byś się zdziwił, podobnie z resztą jak my
Fotorelacja:
https://picasaweb.google.com/1021978808 ... aiH8efEugE

Dzięki Panowie za wspólną jazdę, szczególnie że Focker na prawdę niemal stanął na głowie aby choć na chwilę się pojawić!

Hehe , trudno było nie? Łyżwy by się przydały. A swoją drogą, to chyba Staszek co wyjazd to kapcia łapie, jeśli mnie pamięć nie myli...

Ano niestety mi się tak zdarza i to nie z mojej winy (wczoraj to był jakiś kolec akacji, ostatnio szkło z butelki) W sumie dziwne bo jak jeżdżę samemu to prawie nigdy nie łapię

Staszek ma pecha - ostatnio jak pamiętam to złapał kapcia jeszcze zanim rower na dach auta wsadziliśmy ;) Ale żeby nie było - jak ze Skoliozą zjeżdżaliśmy z Turbacza to ja ze 3 razy cerowałem dętkę, aż w końcu ostatnie 500m niosłem rower na plecach, bo mi się już nie chciało (ale to były snejki, które nie wynikały z pecha) :)

Btw - wczoraj mi się nie udało wstać z rana - biorąc pod uwagę fakt, że po ostatniej rozmowie z Fockerem przez tel. złapało mnie 39,5 stopnia, to jednak nie próbowałem. Ale.. o 10 byłem tak rześki, że pojechałem na szosie (odkupiłem od Qsika: https://picasaweb.google.com/1033737213 ... 78/Stevens# ). Tak trochę miałem nadzieję, że się na Was napatoczę gdzieś po drodze, ale w sumie musiałbym każdą szosę naokoło dolinek zwiedzić ;)

No szkoda - coś mnie ostatnio szczęście się nie trzyma jeśli chodzi o wspólne jazdy ;)

no to szosa się ziściła - gratulacje!
a co się odwlecze to nie uciecze, także na pewno nie raz sie spotkamy w większym gronie pod Krakowem na jeździe

Ja próbowałem swoich sił w zeszły czwartek, ale błoto tak mnie zniechęciło (jechałem tam koło salonu Volvo w kierunku Giebułtowa), że dojechałem i wróciłem pierwszym lepszym asfaltem, bo niestety miałem przewidziane na jazdę 1,5h i nijak jakbym utknął bym się na rehabilitacje nie wyrobił... Może kiedyś się z Wami zgram

Ano musimy się jeszcze kiedyś spiknąć na dłużej.

Wczoraj najciekawsza była różnica pomiędzy jazdą w dolinie i na górze.
W dolinie śnieg, lód i daleka Syberia, a na górze wiosna pełną gębą.

No nic - sezon zaczęty, może będzie coraz więcej relacji z wieczek, a nie tylko giełda i aukcje ;)

Ale Wam zazdroszczę tych wyrypów!
I ten niebywały mix zimy z błockiem, obie te rzeczy uwielbiam w osobności swojej, a juź razem... no bomba po prostu.
Za rok nie odpuszczę takiej okazji.

no no ładnie tam macie kurka wodna, też chce z wami się gaznąć!!!!!!!!!!!!!!

Heh, ja wczoraj z kolegą wybrałem się nad jezioro Bajkał (to Wrocławskie) wzdłuż Odry i mam nauczkę na bardzo długo: pełne błotniki + tereny nad rzeką po roztopach = targanie roweru na plecach ;/ Ręczne oczyszczenie starczało na jakieś 20 metrów jazdy i rower stawał, nie dało się go nawet prowadzić.
Nie byłoby to jeszcze takie złe, gdyby nie fakt że pękły mi wcześniej podeszwy w spdach i błoto zaczęło jakimiś kanałami wciskać się do środka ściskając stopę jak imadło 8-I No i jak zgrabnie zauważył cyklista z którym się mijałem "co z tego że rower waży 10kg skoro błota jest 50" ;D

elziomallo pisze:No i jak zgrabnie zauważył cyklista z którym się mijałem "co z tego że rower waży 10kg skoro błota jest 50" ;D

dobre!