#61
z całym szacunkiem ,bo to naprawdę piękny rower
ale co to za mtb ,które nie lubi deszczu ? :)
zalatuje mi to cokolwiek onanizmem
btw. też bym po sowich pośmigał ,bo dawno mnie tam nie było

p.s. jakieś doświadczenia w renowacji czarnego lakieru ? ;>
p.s.2. chyba dobrze , ze został -ja bym takiego rowerka nie odpuścił ;)

#62
Tak, Faty generalnie nie lubią wilgoci. Widziałem co najmniej kilkanaście ram przeżartych rdzą, szczególnie w okolicach dolnych rury podsiodłowej gdzie stal jest wyjątkowo cieńka. Część skończyła swój żywot na złomie, niektóre zostały odrestaurowane w lepszy bądź gorszy sposób poprzez wymianę rur. Każda stalowa rama jest poddatna na korozję, Fat nie specjalnie był zabezpieczony przed nią od środka. Oczywiście wpuszczenie odrobiny oleju wazelinowego w środek co jakiś czas po jeździe zapobiegło by wyniszczeniu ram. Nie każdy o to dbał, duża część tych rowerów była używana intensywnie.
Gwarantuję ci że każda stalowa rama nie przekraczająca 2 kg wymaga szczególnej uwagi, zwłaszcza jeśli jest to rama dobijająca 20-tki.

Lakier jest oryginalny, prawie idealny. Wygląda fantastycznie ale także jest wyjątkowo cieńki, jakby tylko jedna warstwa była położona. To także minus ram z Massachusetts. Te późniejsze w kooperacji z Serottą z NY są już dużo lepiej malowane i zabezpieczone.

Niektórzy traktują retro typowo użytkowo i to jest jak najbardziej OK. Niektórzy jedynie jako eksponat muzealny i także nie mam z tym problemu.
Po co mam katować perłę kolekcji w błocie , do której zebranie części zajęło mi sporo czasu, kiedy mam do tego kilka innych rowerów zarówno retro jak i nowoczesnych nie poddatnych tak bardzo na warunki atmosferyczne. I nie chodzi tutaj wyłącznie o względy finansowe. Jeśli zniszczyłbym jeden z nowych rowerów który kosztował mnie większe pieniądze nawet bym okiem nie mrugnął i przeszedł do porządku dziennego. Jeśli zniszczyłbym Fata, szczerze się przyznam, bym się naprawdę rozpłakał. I to chyba głównie z sentymenu kochamy retro rowery. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Są ludzie posiadający zabytkowe samochody którym sprawia przyjemność wyjechanie raz na jakiś czas w słoneczną pogodę i cieszenie się z jazdy. Gdybyś miał pięknie odrestaurowanego powiedzmy starego Mustanga czy Porsche pewnie wyciągnięcie go w zimową pluchę złamało by ci serce.
Przepraszam za długi wywód ale czułem potrzebę wyspowiadania się z onanizmu.

#64
siedziałem nieco w środowisku off-roadowym - jeśli ktoś ma pięknie odrestaurowanego Willysa, to prawdopodobnie auto było rozerane do ostatniej śrubki, wypiaskowane, naprawione blacharsko i ocynkowane - takim faktycznie nie strach jeździć w błocie ;-) O Landka tym bardziej nie ma się co bać, bo poszycia są w nich aluminiowe ;-)

Przyznam że ja rozumiem podejście Radka - choć memu sprzętowi daleko do jego maszyn mam świadomość tego, że powinienem uszanować to że udało mi się szarpnąć 20 letni sprzęt w stanie idealnym - jeśli go skatuję drugi może się nie trafić...

A co do roweru - widzę że powróciła Quadra i zdobyłeś znów "oczka" - zamieniłeś na powrót Xizanga na nie? ;-)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#65
no cóż
Ja w pełni rozumiem Radzieja . Wszystko jasne ,nie mam pytań.
Każdy robi co lubi ze swoimi rowerami ,w sumie to sie też specjalnie temu nie dziwię
Jedyne do czego miałym wątpliwości ,to pchanie sie z tym rowerem w sowie ,gdyż kojarzą mi się z wybitnymi ilościami błota i wilgoci -w kazdym razie trasy które miałem okazje przejechać ;)

Generalnie moje podejście jest inne -mam jednego retro ,na reszte nie mam ani miejsca ,ani kasy.
I jest to rower w 100% użytkowy ,acz wychuchany i najlepszy na jaki mnie stać .
Ale to już o3wiście rzecz gustu/

Przy okazji żółte połączenia z czarnym kuszą mnie również w konie ,ale chyba jednak "pójdę" w oczojebną zieleń i/ew.niebieski.
Jakieś patenty na sprawdzanie i dbanie o takie ramy ,bo mnie to właśnie czeka
Spełniam wymagania , rama >2000gr ,za rok będzie 20to latka :) Rower rozkręcam i przechodzi facelifting ,na coś zwrócić uwagę ;>
Pozdro!

#66
Czyli, że ja też jestem onanistą.
Mam prawie 30 amortyzatorów i tylko na dwóch jeżdżę.
O ja zły i lubieżny.

W pełni zgadzam się z Radziejem. Każdy tak traktuje swój rower jak chce.
I nie mam nic przeciwko nówce sztuce Land Roverowi stojącemu w salonie na półeczce albo obok telewizora ;)
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#67
hahaha
nie spodziewałem się takiego odzewu ;)
Mam nadzieję ,że nikogo tu nie uraziłem jakoś specjalnie . Bycie onanistą to nic złego ,naturalna wręcz rzecz :D I naprawde jestem daleki od mówienia komuś co ma robić ,ze swoim sprzętem .

#68
Oczywiście masz rację Aldku, zwłaszcza że stare terenówki z konstrukcją ramową i piórami często lepiej sobie w terenie radzą w odróżnieniu od nowych. Tak samo jak są tacy którzy trzymają stare Willisy i Landcruisery tylko na zloty. Oczywiście MTB nie jest dziełem sztuki tylko utylitarnym narzędziem do określonego celu, i tak też między innymi Faty były częstokroć traktowane. Natomiast dzisiaj, jednostki które przetrwały, niech będą choć jeszcze trochę cieszyć oko. Nie mówię powiesić na haku w garażu i nie jeździć wcale ale używać nieco mniej intensywnie.

Wszystko zależy oczywiście od punktu widzenia, nie chciałbym być źle zrozumiany.

#69
takie podejeście jest słuszne całkiem..
ja tylko czasami nie kumam do konca o co chodzi ludziom ,zwłaszcza na retrobike (wiadomo .że mają o niebo wyższy poziom i bytowy i większy rynek w sumie-i nie mam z tym problemu)
którzy mają kolekcje korb ,pedałów w ilościach zatrważających i sobie te cześci po prostu leżą
mimo ,że są małymi dziełami sztuki myślę ,że nie o to w tym wszystkim chodzi ..zeby były chuchane i pocierane szmatką ,tylko wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem -nawet oszczędnie i racjonalnie
albo poprostu .. na codzień ,byle z należnym im szacunkiem
ale oczywiście rozumiem ,że ktoś może mieć inne zdanie -i też nie ma problemu
p.s. nie jest to też aluzja do Ciebie Focker'ze ,bo Ty nad tymi amorami siedzisz przynajmniej ,przerabiasz ,rozkręcasz ,odnawiasz ,serwisujesz ..

#70
rurokura pisze: Jakieś patenty na sprawdzanie i dbanie o takie ramy ,bo mnie to właśnie czeka
Spełniam wymagania , rama >2000gr ,za rok będzie 20to latka :) Rower rozkręcam i przechodzi facelifting ,na coś zwrócić uwagę ;>
Pozdro!
Jak nic w środku nie lata i lakier nie puchnie to powinno być ok, jak wspomniałem wczesne faty to plaga jeśli chodzi o rdzę, inne ramy powinny być solidniejsze. Taki to "made in USA" syf ale za to ładnie wygląda ;-) Ja zapuszczam trochę rzadkiego oleju od strony rury podsiodłowej co jakiś czas. Na co dzień też smigam do pracy stalową ramą Peugeota i jak na razie ten patent jest dobry.

#71
Olejenie ram jest patentem starym, ale po pewnym czasie zaczyna Ci się znienacka sztyca opuszczać na zacisku :-D No, przynajmniej ja takie zjawisko zaobserwowałem u siebie, no ale ja to ja, kto widział, ten wie :-D
Chyba lepszy jest ten łój do konserwacji profili zamkniętych, bo nie penetruje.

A w ogóle co Wy z tym tłumaczeniem się z onanizmu? Przecie medycy dawno już dowiedli, że się od tego nie ślepnie.

Oprawianie w ramkę albo tytłanie w błocku jest kwestią indywidualnego wyboru właściciela. Niemniej, powiem o sobie, że jakiegokolwiek roweru mtb bym nie miał, choćby to był cymes szczerozłoty, to pokusie wytytłania go w błocku bym się nie oparł.
Bo, cholera, po prostu muszę wiedzieć, jak to jeździ. Ot, co.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#72
aldek pisze:

Oprawianie w ramkę albo tytłanie w błocku jest kwestią indywidualnego wyboru właściciela. Niemniej, powiem o sobie, że jakiegokolwiek roweru mtb bym nie miał, choćby to był cymes szczerozłoty, to pokusie wytytłania go w błocku bym się nie oparł.
Bo, cholera, po prostu muszę wiedzieć, jak to jeździ. Ot, co.
Raz go porządnie utytłałem jeszcze kiedy wiódł żywot singlespeeda. Jeździ bardzo dobrze, chyba najlepiej ze wszystkich retro zarówno w błocie jak i po suchym. Przeżył, nie rospadł się na kawałki ale to był chyba jego jedyny i ostatni raz.