Moja Żona ma rower, którym bawię się dodając co jakiś czas okazyjnie kupowany dobry osprzęt. W tym roku postanowiłem zmienić Jej amortyzator z jakiegoś amortyzatoropodobnego, kompletnie sztywnego ZOOMa na coś... po prostu działającego.
Nie rozglądając się długo zakupiłem na allegro Rock Shox Judy z 1998 roku. I tu zaczyna się moja przygoda, którą zatytłować można PIACH W OCZY....





To że amor na aukcji wyglądał źle z zewnątrz widziałem, ale i tak chciałem pomalować go proszkowo. Gdy otrzymałem przesyłkę i rozebrałem widelec okazało się, że wewnątrz nie jest źle: górne golenie może nie są w idealnym stanie, ale w zadowalająco dobrym.
Pierwszy piach w oczy to tłumik - typu C3, kardridż nierozbieralny i kompletnie zapowietrzony. W instrukcji dla Judy z tego rocznika, znalazłem opis jak wymienić w nim olej: odkręcić śrubkę w trzpieniu i strzykawką wcisnąć olej, a potem zakręcić śrubkę. Proste.
Ale nie u mnie - kolejny piach w oczy: u mnie nie ma żadnej śrubki tylko trzpień jest fabrycznie zatkany plastikowym korkiem, którego nie można użyć wielokrotnie. Zrobiłem więc w nim mały otwór (ok. 1 mm) i strzykawką z wężykiem pompuje w niego olej usuwając powietrze.


Problem polega na tym, że od tygodnia codziennie wyłażą z niego bąble powietrza, ale nie widzę żeby olej gdzieś wypływał! Nie ma żadnego pocenia, wycieku itd. Specjalnie zostawiam tłumik na noc na zielonej bibule aby wykryć choć najmniejszą plamę oleju, ale nic z tego...
Golenie dolne były w bardzo złym stanie - głębokie wżery po rdzy. Zdjąłem resztki farby chemicznie, wypolerowałem golenie i oddałem do malarni. I tu niestety kolejny piach w oczy, bo trafiłem na partacza, który kompletnie źle wykonał robotę: po malowaniu amor był cały w jakiś kropkach, farba wylądowała w środku goleni na ślizgach... Generalnie nie odebrałem tego nie ponosząc też żadnych kosztów.
W związku z powyższym znalazłem na OLX identyczny amor - tak przynajmniej mi się wydawało. Po drobnej negocjacji kupiłem go.


Gdy odebrałem paczkę i obejrzałem widelec okazało się że znów piach w oczy: on się nie pocił - on TRYSKAŁ olejem przez uszczelki kurzowe...
Gdy go rozbierałem było tylko gorzej - totalnie wytarta anoda na goleniach górnych na wysokości ślizgów, ślizgi górne starte i zardzewiałe, wewnątrz pływała śmierdząca berbelucha składająca się z oleju, wody i piasku. Okazało się też że to nie rocznik 1998 a 1999 z otwartą kąpielą olejową.



Generalnie górne golenie do niczego się nie nadają. Dolne po chemicznym i mechanicznym czyszczeniu wnętrza nie wyglądają tragicznie. Ślizgi wyjąłem zrobionym przeze mnie narzędziem:

Komplet nowych oryginalnych ślizgów zamówiłem (za 36 zł) z angielskiego eBaya. Wcześniej zaopatrzyłem się też w nowe uszczelki kurzowe, olejowe oraz olej.

Podsumowując. Mam górne golenie z roku 1998, dolne golenie z roku 1999 i dwa systemy tłumienia: jeden C3 z kartridżem i drugi z otwartą kąpielą olejową. Oba systemy tłumienia nie wyglądają źle - wszytko porządnie wyczyściłem i kupiłem nowe oringi.
Jedynie co chciałbym jeszcze wymienić to to zaznaczone na poniższym zdjęciu:

Jak dotąd znalazłem tą część (nr kat. 430-001184-02) tylko w stanach i problem polega na tym, że sama część kosztuje 5$, ale przesyłka już 25$ więc zakup mało opłacalny.... Może ma ktoś coś takiego na zbyciu?
Moje pytanie do Was: który system tłumienia wybrać? Za otwartą kąpielą przemawia do mnie prostota i system smarowania, ale czy skutecznie to działa? Za C3 jest możliwość regulacji, ale nawet jak mi się w końcu uda odpowietrzyć ten kardridż to może się ponownie bardzo szybko zapowietrzyć więc i tak z tłumienia nic nie będzie...
Dodam, że Żona waży max 60 kg.
PS. Patrząc na masę rowerzystki i zapisy instrukcji Judy potrzebowałbym jeszcze taką sprężynę (żółta, miękka):

Ma ktoś może na zbyciu?