Szanowne Forumowiczki, Szanowni Forumowicze :)
Na doskonałej Guście zrobiłem już 180km i coś tam mogę powiedzieć na jej temat... Jest boska ;) Sztywna i zwinna... No i chyba w tym problem. Problemem jest przykry ból krzyża....
Podczas jazdy po asfalcie, lub też względnie równej szutrówce wszystko jest ok, ale gdy tylko zjadę na wyboistą drogę, ot zaorane pole, polna droga ze śladami kół Ursusa, czy jakiś inny wyboisty czort, to co 500 - 1000m muszę się zatrzymać i wyprostować na jakąś minutę, ból jest naprawdę nie do zniesienia.
Pytanie brzmi, czy jest to względnie do wytrenowania, czy jestem skazany na fulla?
Co raz bardziej zdaję sobie sprawę iż lata lecą, ale chciałbym jeszcze chwile pojeździć w terenie :)
Uprzedzając pytanie, pozycje mam taką jaką lubię, kierownica 7cm niżej od siodła :)
ból krzyża, a sprawa rowerowa....
#1Był: pewna Gusta, Votec F7 '99, jakiś karbonowy Scott, trzeszczący Mountain Cycle San Andreas, całkiem ładny Rocky Mountain Blizzard '96, Intense M1 '03,