#31
U mnie to było tak. Pierwszy był pożyczony Pelikan w kolorze zielonym. Potem był pierwszy polski BMX na dwudziestkach - biało-niebieski (używany) - no po prostu piękny. Został skradziony i w międzyczasie jeździłem na Sokole (też na dwudziestkach) a potem dostałem drugiego używanego BMXa z czerwonymi gąbkami. Kolejny był ATLAS (mniejszy brat Mustanga) - na dwudziestkachczwórkach a po nim Raleigh Activator już na właściwych kołach i z amortyzowanym widelcem, któy działał we wszystkich płaszczyznach. Po nim miałem Mongoose Hilltopper'a znowu ze sztywniakiem na Alivio - i tego roweru najbardziej żałuję.... Potem nagle zorientowałem się, że w mojej okolicy nie ma gór i go sprzedałem przesiadając się jednocześnie na Schwinna - model Cruiser DeLuxe z roku 1995 (którego mam do dziś). W międzyczasie miałem fazę na stare polskie cruisery z ZZR czego efektem było zapełnienie garażu u babci kilkoma ramami i rowerami. Udało mi się też odkupić krażownika mojego taty i go odrestaurować - jest do dziś. A ponieważ tych ram jeszcze kilka wisi, to tak sobie myślę nad nawiązaniem do epoki "clunkerów" - kwestia miejsca... Potem miałem długą przerwę i kupiłem Specialized FSR z 1999 roku (którego potem wymieniłem na GT STSa) no i się zaczęło na nowo...
Wspomnę tylko, że we wczesnych latach '90 miałem dostęp do magazynu BIKE (dostawałem go z małym opóźnieniem) - i po prostu wszyscy się do tego prawie że modliliśmy. A potem nam przychodziły do głowy takie pomysły jak napinacze, boostery itp. Oczywiście o tym, że isstnieją różne gatunki aluminium to tak do końca nie wiedzieliśmy... Niestety wszystkie BIKE'i przepadły i teraz jak patrzę na skany z Internetu to przypomina mi się sporo z tamtych czasów...

#32
Witam.
Moja przygoda z kolarstwem górskim zaczęła się w 98 lub 99 roku gdy Mama:) wzięła mi Gianta Boulder Shocka w rozmiarze 23,5! na raty w Rojaxie (pozdrowienia dla Pana sprzedającego).
Gdy obeznałem się w temacie i doszedłem do wniosku, że moja rama jest stanowczo za duża nabyłem aluminiową ramę Wheeler Victor i przełożyłem osprzęt z Gianta.
Przez kolejne lata kompletowałem osprzęt do pierwszej nieseryjnej maszyny, zajęło mi to 4 lata (całe liceum) i przyjechałem do Krakowa na studia na świeżo złożonej maszynie marzeń:)
Moja radość z użytkowania nie trwała długo, ponieważ pewnego, pięknego czerwcowego popołudnia jak wybrałem się do M1 po aparat fotograficzny, ktoś zwinął mi rower praktycznie na moich oczach.
Szczerze mówiąc byłem załamany jak nigdy dotąd i cały czas przed oczami miałem kartonowe pudełko po butach marki Adidas z nowymi częściami do którego zaglądałem prawie codziennie przez 4 lata;(
Po kilku miesiącach otrząsnąłem się ze straty i kupiłem na Allegro Hawka Fat Bone, okazało się że rama jest za mała jak dla mnie i szybko znalazła nowego właściciela.
Przez zimę zacząłem kompletować kolejną maszynę, tym razem chciałem trochę poskakać i zaopatrzyłem się w DunCona Amstaffa (wiem, że zbłądziłem), po sezonie okazało się, że to jednak nie jest to i wróciłem do Hakwa Fat Bone w dobrym tym razem rozmiarze.
Przypadkiem trafiłem na forum light-bike.com i zaczęła się kolejna zajawka, lekkie części, kolorowe śrubki, która trwa do dzisiaj.
Po dorobieniu się majątku za granicą pozwoliłem sobie na fulla Gianta Trancea 4, a Hawk poszedł na ścianę.
Po sezonie użytkowania coś we mnie pękło i co raz częściej spoglądam na ścianę z myślą odbudowy Hawka i powrót do przełomu 2000 roku.