Na poczatku Doliny Sąspowskiej od strony Ojcowa zaczęło sie tak:

A po krótkiej chwili było już tak :

Dalej na żółtym szlaku przy białym domku było nieprzejezdne i dołem po bagnie się przedzierałem co skutkowało zamoczeniem buta, co raczej miłe nie było bo temperatura raczej niska, w dookoła snieg.

Potem gorzej było bo na polach śniegu sporo i podjady były meczące.
Śmignąłem póżniej do Doliny Kobylańskiej, co także nie było dobrym pomysłem , bo tam też powalone drzewa i ślisko .
Ogólnie zimno mi było, brak ochraniaczy/ocieplaczy na butach i kurtka z gatunku przewiewnych zachęcały raczej do kierunku na dom.
A , odwaliłem 2 drzewa w Kwietniowych Dołach bo się nawet przejść nie dało, teraz jest elegancko.
Ogólnie to opony się sprawdziły i nie zawiodły, z przodu Serac, z tyłu Mythos II, szły jak buldożery.