Takie hasła dość często spotykamy decydując się na zakup roweru używanego (nota bene w kręgu naszych retrobikerskich zainteresowań wielkiego wyboru nie mamy...)
Jak dalece są one prawdziwe? z czym możemy się zetknąć jako nowi właściciele pojazdu? co sprawdzić od razu? Oczywiście wiele zależy od tego na jak dbającego poprzednika trafimy....
Na przykładzie jednego z takich właśnie rowerów postanowiłem sprawdzić jak czułby się nowy właściciel roweru, któremu bez "machnięcia kluczem" przyszłoby przejechać paręnaście czy parędziesiąt kilometrów
JAZDA:
Już na początku kłoda pod nogi - pęknięta dętka w tylnym kole Nioby sprzedawca dał zapas, ale zmienić trzeba już samemu
Oględziny ogólne uwidaczniają, że poprzednik nie żałował wszelakich dostępnych specyfików - smarów, nabłyszczaczy etc, aby rower uatrakcyjnić wizualnie oraz usprawnić jak najmniejszym kosztem i nakładem pracy O ile w wypadku cieknącego łańcucha (który zaraz będzie brudny od wszystkiego co się na nim przyklei) można to złożyć na karb niewiedzy...
...o tyle zapuszczone smarem linki przerzutek czy hamulców są ewidentnym przykładem celowego działania
Kiedy wreszcie dosiadam maszyny pierwsze kilka metrów pokazuje że siodło zostało do roweru wrzucone "na sztukę" Widać stare było podarte, więc dla lepszego efektu wizualnego założone nówkę Tyle że ktoś kto je przykręcał nie zwrócił uwagi na jego ustawienie Rzecz indywidualna można by rzec - ale jeśli na płaskim asfalcie trzeba zaciskać zwieracze żeby 4 litery nie zsunęły się na oponę to coś jest jednak nie tak... Strach się bać kiedy przyjdzie do podjazdów...
Podjazdy w wypadku opisywanego roweru, choć ustawienie siodła pozostawia sporo do życzenia, nie nastręczają problemów Przerzutki zmieniają biegi bez zająknięcia, nic nie przeskakuje nawet pod obciążeniem Po serii czepialstwa duży plus!
Zjazd natomiast zaczynam ostrożnie. Baryłki regulacyjne przy klamkach wskazują na to, że sprzedawca nie bardzo miał chęć / czas na zabawę w regulację hamulców - po prostu miały działać! efekt tego widać na foto - przedni, widać rzadziej używany hamulec baryłkę ma wkręconą tak samo jak podczas wyjazdu ze sklepu, w tylnym natomiast baryłka trzyma się niemal na ostatnim zwoju gwintu
Ostrożność okazała się wskazana - hamulce nie grzeszą skutecznością... nie bardzo wysunięte klocki i wysoko ustawione wieszaki robią swoje
Kiedy zatrzymuję się po zjeździe aby przeprowadzić rower przez wymyty przez wodę rów zauważam dodatkowo przyblokowane tylne koło - nierówno wytarty klocek "zszedł" pod obręcz Podczas jazdy siła obrotu koła odpychała szczękę, mankament uwidocznił się dopiero podczas podprowadzenia roweru bezpośrednio poprzedzonego hamowaniem
Pomimo powyższego rowerek dzielnie zniósł ok 20 kilometrową wycieczkę
Po przyzwyczajeniu się do "nabytych" wraz z nim ustawień podjechałem i zjechałem na nim wszystko, co na rowerze ustawionym pod siebie od początku do końca Na wypad z premedytacją nie zabrałem żadnych narzędzi, i na szczęście okazały się zbyteczne, choć sprzętu nie oszczędzałem
Przypadek ten nas tym etapie należy więc istotnie uznać za gotowy do jazdy - może z minusem za niedbałość montażową
W najbliższym czasie rower zostanie sprawdzony pod kątem serwisowym - rozbiorę go na części pierwsze, ocenię stan poszczególnych podzespołów i zdam relację z tego co zastałem
#2
Miałem podobną historię z univegą ... Pan sprzedawca zarzekał się że wszystko jest w stanie dobrym, po pełnym serwisie (według mnie jest to stan, który pozwala na przejechanie co najmniej kilkuset km bez poważniejszych napraw...) jako że nie opłacało się wysyłać rowerku (okolice Trzebinii) pojechaliśmy z Tatą na ogląd... okazało się że rower nie dość że był picowany (pomalowany farbką i bezbarwnym w niektórych miejscach)... Pan bardzo się zdziwił, jak po krótkiej przejażdżce wyliczyłem szereg niezgodności z opisem.... Cena w moment stała się mniejsza o 170 zł.
Po powrocie do domu zabrałem się do roboty, aby zobaczyć jak wyglądał pełny serwis w jego mniemaniu... Po obdukcji doszedłem do wniosku, że rower nie widział serwisu od 5 lat (wszystkie śróby zapieczone, zaschnięty smar w piastach, zapieczony gwint supportu (którego korpus był całkiem skorodowany)... ogólnie dramat (chociaż ze 20 km by prezejechał).
Zupełnie odwrotna sytuacja była z Raleigem mojego Taty... opis w aukcji był lakoniczny... ograniczał się do stwierdzenia "gotowy do jazdy"... Po odpakowaniu paczki okazało się, że rowerek jest w stanie bardzo dobrym, może z wyjątkiem obić na tylnym trójkącie... Co prawda siodło i sztyca pochodziły z jakiegoś markeciaka, ale to szczegół. Z ciekawości rozkręciłem przednią piastę i moje zdziwienie było ogromne był tam nowy, czysty smar. Pierwszym testem rowerku była zlotowa wycieczka (moja 1-wsza retro ). Mimo słabej pogodzie (mega ulewie w drodze na Rynek) rower dał rady. Od roku codziennego użytku zmieniłem jedynie łańcuch... oby tak dalej
Po powrocie do domu zabrałem się do roboty, aby zobaczyć jak wyglądał pełny serwis w jego mniemaniu... Po obdukcji doszedłem do wniosku, że rower nie widział serwisu od 5 lat (wszystkie śróby zapieczone, zaschnięty smar w piastach, zapieczony gwint supportu (którego korpus był całkiem skorodowany)... ogólnie dramat (chociaż ze 20 km by prezejechał).
Zupełnie odwrotna sytuacja była z Raleigem mojego Taty... opis w aukcji był lakoniczny... ograniczał się do stwierdzenia "gotowy do jazdy"... Po odpakowaniu paczki okazało się, że rowerek jest w stanie bardzo dobrym, może z wyjątkiem obić na tylnym trójkącie... Co prawda siodło i sztyca pochodziły z jakiegoś markeciaka, ale to szczegół. Z ciekawości rozkręciłem przednią piastę i moje zdziwienie było ogromne był tam nowy, czysty smar. Pierwszym testem rowerku była zlotowa wycieczka (moja 1-wsza retro ). Mimo słabej pogodzie (mega ulewie w drodze na Rynek) rower dał rady. Od roku codziennego użytku zmieniłem jedynie łańcuch... oby tak dalej