Może i duży, ale mi się dobrze jeździ. Niestety póki co odpuściłem walkę z suportem - przy pomocy moich narzędzi póki co nie da rady. Potrzeba też wymienić przednią obręcz i zastanawiam się czy nie wrzucić czarnego lxa ze złotym paskiem na przód (został mi ze zużytego koła). Tyle, że to troszkę nowoczesna piasta w porównaniu do reszty. Do mnie rower przyszedł na jakiejś pięście Joytecha - nie spotkałem się jeszcze. Może ktoś coś wie na ten temat? Obręcz to jakiś zajechany no-name. Z tyłu zaś jest fajny ogryzek LXa z obręczą Ritcheya i ze szprychami DT. No i co ciekawe w dobrym stanie. Mam też nie do końca zajechaną czarną obręcz Zac19 - póki co zamiast tego no-name'a może wrzucę. W końcu to wół roboczy. Następna rzecz jaka mnie zaskoczyła to napęd w dobrym stanie - nie widać większych śladów zużycia. Łańcuch niestety nie grzeszy świeżością, ale póki co może być. Z tyłu jest czarny canti BR-MT62, ale wpakuję srebrne dxy, bo będą się bardziej komponować z resztą osprzętu (tym bardziej, że była okazja kupienia).
Wracając do suportu - udało mi się odkręcić śrubę kontrującą, lecz mimo WD40 i opukiwania wielowpustu nie ruszyło. Znacie może jakiś patent na to? Za bardzo nie mam do tego specjalnego narzędzia oprócz szczypiec, które się mocno wyginają.
Moim zdaniem ktoś musiał tym rowerem przydzwonić w wyniku czego poszło przednie koło i hamulec, ale jak było na prawdę to mogę tylko gdybać.
PS. Rozmiar ramy to 19,5 cala - w moim Chili jest 19, więc jestem już przyzwyczajony. Jak na rower za 300zł do pracy to na prawdę świetna maszyna. Nie mówiąc, że sakwy mu niestraszne
![:-)](./images/smilies/icon_smile.gif)