#3
Ja też na razie do pismactwa nie mam weny, z resztą nie mnie się tu wypowiadać ;-)

Zlot w każdym razie przeszedł do historii a zamknęła go dzisiejsza, 45 kilometrowa (wg wskazań licznika Długiego) pętla na zamek Tęczyn w Rudnie

Ogółem na zlocie było Was sporo - na trasę sobotnią wyruszyły (wraz ze spóźnionym Fockerem) 22 osoby, ponadto jeśli mnie rachunki nie mylą do tej liczby należy dodać jeszcze 3 osoby (BŁĄD - 5 osób!) które na zlocie choć na chwilę się pojawiły, a trasy sobotniej nie jechały

Na zlocie pojawiły się nowe "zlotowe twarze", zawęziła się także nieco "zlotowa elita" (czyli osoby które uczestniczyły we wszystkich dotychczasowych edycjach)

Tym co nie byli postaramy się przybliżyć wydarzenia zlotowe na fotkach - a co, niech żałują :lol: ;-)

OGROMNE PODZIĘKOWANIA dla:

- Maćka (z firmy Wertykal ) oraz dwóch Agnieszek za przygotowanie i obsługę zadania linowego
- Sierżanta za pomoc przy znakowaniu trasy
- Katarzyny (Kapuzy) za obsługę startu/mety
- Sylwii (której nie mieliście okazji poznać) za naklejki
- Docentowi.net za możliwość przygotowania numerów w takiej formie jaką miały

- firmy Wertykal z Zabierzowa za wsparcie nagrodami
- Corrada1111 za ufundowanie purpurowych nagród
- firmy Cyclo Centrum za ufundowanie drobiazgów
- Marcinowi 74 za ufundowanie koszulek

i wszystkim którzy przyczynili się do nadania naszemu spotkaniu finalnego kształtu - jako uczestnicy i od strony organizacyjnej
Ostatnio zmieniony 2012-06-18, 15:15 przez skolioza, łącznie zmieniany 3 razy.
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#6
Nie wiem bo my wyjechaliśmy wcześniej niż Staszek.Ja to bym tam został nawet na dwa tygodnie w takim składzie jak był ale do pracy iść trzeba niestety.
Lodzermensch

#7
Także dotarłem do domu. Ostatnie 30 km na rowerze z Wałbrzycha do Nowej Rudy pokonałem już sam. Abmitnie przez masyw gór Sowich.
Teraz parę słów o zlocie. Było genialnie. Duży szacun za organizację i wklad włożony w przygotowanie imprezy. Upał wszytkim nam wdał się we znaki ale i tak było pięknie, trasa super i myslę że większość się z tym zgodzi. Po powtórnej refleksji przy dzisiejszej wieczornej herbatce myślę że należą się przeprosiny ekipie czuwającej przy linach za moje niewybredne rzucanie mięsem przy wspinaczce i atak paniki na szczycie :lol:
Godnym zanotowania jest także mój nowy rekord - dwie gleby podczas jednego dnia i żeby było śmieszniej prawie w tym samym miejscu. Mam nadzieję że moją teamową koszulkę GT da się odratować.
Podsumowując, ekstra miejsce, fajna paczka a ekipa z patologicznej Łodzi dała czadu. Niebanalna forma wieczornych treningów i rygorystyczne ich tempo narzucone przez trenera Corrado zaowocowała wspaniałymi rezutatami podczas sobotniej jazdy. Oj wesoło było z wami panowie a ja obiecuję poprawę podczas przyszłych treningów.

Ps- nigdy mi tak nie smakowało piwo jak ta butelka zimnej Perły spod sklepu na końcówce trasy, którą obaliliśmy z Ivesem i pewnie nigdy już tak nie będzie. Dzięki temu nieuczciwemu dopingowi dałem popalić Miłoszowi, mojemu teamowemu partnerowi na ostatnich podjazdach ;-)
Nie wiem czy to co piszę ma ład i skład bo jestem tak padnięty że zaraz lecę do wyra. Pozdrowienia dla wszystkich i do zobaczenia mam nadzieje w przyszłym roku.
Ostatnio zmieniony 2012-06-17, 20:31 przez Radziej, łącznie zmieniany 2 razy.

#9
tudor pisze:GDZIE FOTO???????!!!!!! GDZIE!!!????
Moje foty się ładują na Picasę ale jest ich prawie 600, może do jutra się wrzucą.
Radziej, ja już zaczynam pracować nad planem treningowym na przyszły rok więc się szykuj:)
Lodzermensch

#10
Dobra... W tym roku nawet z postem się nie postarałem (fajniej by było jakbym był pierwszy), ale mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić. Zacznę może od początku mą skromną historię:

Dzień pierwszy!
Trochę przygotowań od samego rana w połączeniu z oczekiwaniem na pociąg natchnęły mnie by swą jedyną skromną maszynkę przeczyścić. Droga długą była i z planowanych 3 godzin na torach wydłużyło się do 4. W Krakowie zaś mój jakże retro skromny plecak mocno nadwyrężył moją kondycję podczas blisko 40to kilometrowego dojazdy do doliny. Tam też wydawało mi się, że spotkam już dosyć duże towarzystwo - na szczęście przybyłem jako jeden z pierwszych. Yves jako pierwszy się ze mną w trasie przywitał, a jak się potem okazało widzieliśmy się w trasie 2 razy, gdyż troszkę się z mapą pogubił. Od pierwszego dnia rozpoczęliśmy trening z ekipą z Łodzi. Ciężko było, ale muszę pochwalić kolegę Żużlowca za wytrwałość (kto nie był na zlocie nie obczai i niech żałuje, że nie był).

Dzień drugi!
Poranek całkiem ciężki. W oczekiwaniu na start pokrążyliśmy co nieco z naszą skromną ekipą z jamy nr 3. Już wtedy termometr na praniu wskazał temperaturę, której jego skala już nie przewidywała - koło 50 stopni! W końcu było losowanie. Jak w zeszłym roku tak i w tym w spólne rowerowanie wybrałem się z Yvesem z numerem jakże szczęśliwym - trzynastym. Start był jeszcze w miarę luźny i nie zapowiadał tego co się potem działo. Z pełnym smutkiem pod sklepem Yves wypatrzył w mojej ramie pęknięcie :-(. Siadło mi to już na psychikę i już nie rozpędzałem się tak na zjazdach. Muszę też wspomnieć iż zrobiliśmy sobie troszkę większy team, gdyż jechaliśmy jeszcze z Radziejem i mało udzielającym się na forum Miłoszem. Na pierwszym punkcie kontrolnym, a w zasadzie na dojściu do niego straciliśmy mnóstwo sił. Samo wyjście w spd było trudne, a dodatkowo trzeba był się zabrać z rowerami. Zjazd na linie był dużo wyżej niż w zeszłym roku - każdy przed nim miał miękkie nogi. Tylko Yves, co strachu nie zna zjechał jakby robił to całe życie :-). Niestety przy moim podejściu na dole urwał mi się sensor od licznika :-(. No i zorientowałem się dużo za późno... Dalej w trasie rozpoczął się mój koszmar. Można doszukiwać się wielu powodów, choćby tego, że zawaliłem z kondycją zaraz po gipsie na nodze. Jednak największym moim zdaniem był problem klimatyczny... W czasie jazdy, a szczególnie podjazdów na pełnym skwarze miewałem już zimne dreszcze i już wiedziałem, że będzie ciężko, gdyż licznik wcale nie wskazywał odczuwanych kilometrów. Szybko skończyła mi się woda. Optymistycznie starałem się bez niej obyć nie naciągając moich współtowarzyszy, ale kryzys w końcu nadszedł... Nie byłem w stanie wpiąć się w spd, a na podjazdach zostałem już zmuszony do prowadzenia roweru - dobrze, że był, bo bez niego pewnie bym się przewrócił. Walczyłem ze sobą, jednak dałem za wygraną - dzięki wsparciu Radzieja (batonik i woda), Yvesa (woda) i Miłosza (woda) udało mi się choć trochę odzyskać energii, żeby choć prowadzić rower. Najbliższy sklep stał się moim marzeniem. Gdyby nie ekipa, której chciałbym złożyć OGROMNE moje podziękowania pewnie bym zginął w tym upale. Troszkę wstyd, ale przez tą moją "śmierć" team nr 13 zdezerterował przed ostatnim punktem kontrolnym, co z resztą zostało wypomniane przy wręczaniu upominków :-(. Po powrocie wróciliśmy do treningu z Corradem, oraz jego teamem.

Dzień trzeci!
Tutaj już nie mam sił nawet pisać, więc trochę skrócę. Dziwne, bo moja kondycja spisała się dużo lepiej w stosunku do dnia poprzedniego. Z Yvesem się świetnie wyspaliśmy - jednak po pobudce już niektórych lokatorów jamy nr 3 nie było :-(. Po kultowym śniadanku wyruszyliśmy na spokojną wyprawę. Jednak każdy kto naszego Ojca Dyrektora zna wie, że jak mówi, że trasa będzie lajtowa i płaska to pewnie czyhają jakieś niebezpieczeństwa i niespodzianki w pobliżu. Tak też było. Parę ładnych zjazdów i całe szczęście troszkę spokojnych asfaltów było dobrym posunięciem, które bardziej skłoniło grupę do jazdy rekreacyjnej z pogadankami niż maratonowego ciśnięcia ile sił. Po wszystkim muszę podziękować Darkowi za odwiezienie prawie pod dom - uratowałeś mnie tym... Ja wiem, czy z tym moim klockowatym plecakiem dałbym radę w tym skwarze?

Teraz podsumowując. Styrałem się nieźle, ale miło wspominam, a na następny zlot już się piszę. Jeszcze chciałbym podziękować wszystkim, a w szczególności:
Skoliozie - za organizację i ten wspaniały pomysł na zlot, a także za swoją przyjazną postawę w stosunku do innych,
Yvesowi - za to, że mnie nie zostawił na trasie i wspierał z całych sił, a także za pożyczkę (wrzucę na konto jutro rano, bo teraz jestem padnięty i mogę się pomylić),
Radziejowi i Miłoszowi - za podzieleniem się ostatkami wody, gdyby nie Wy pewnie bym w tym piekarniku zginął,
ekipie od lin - za profesjonalne podejście do sprawi i ten piękny diabelski zjazd :-).
Poza szczególnymi podziękowaniami chciałbym podzielić się swoją myślą: na zlocie pojawiają się osoby niezwykle sympatyczne, wszyscy się wspierają i panuje niesamowita, niecodzienna atmosfera, która dodaje bardzo przyjemnego charakteru całej imprezie. Zdjęcia już wysłane do Ojca Dyrektora, także pojawią się pewnie wkrótce.
Dzięki! Było wspaniale!

#13
Dodo,Twój post jest dość krótki,mógłbyś go rozwinąć?
Cardamon,jak możesz mój skomplikowany plan treningowy nazwać libacją,dzięki niemu trzech Łodzian i jeden Wojownik z Leszna przejechali trasę jak nowo narodzeni:)
Smuda odchodzi i zaczynam się zastanawiać czy nie zająć się naszą reprezentacją,z tego co wiem to polubili by moje podejście do treningu.
Lodzermensch

#14
^^

Co do moich wrażeń.. Pojawiło się kilka nowych twarzyczek, pogoda dopisywała. W dniu pierwszym miałem kilka przygód, na trasie z Docentem toczyliśmy się powolutku z powodu jego obniżonej wydolności (angina). Tyrolka robiła trochę większe wrażenie niż rok temu głównie z powodu tego, że była bardziej eksponowana. Tradycyjnie Maciek zadbał o to, żeby obyło się bez strat w sprzęcie a co mniej ważne też w ludziach. Od tyrolki jechaliśmy razem z kaczkiem i Sierżantem, który dyktował bardzo równe tempo co pozwoliło mi złapać nogę i jakikolwiek rytm. Dnia drugiego bardzo lajtowa wycieczka do Rudna asfalt, kilka zjazdów, flak, jeden dłuższy podjazd po słoneczku. Było spoko, trochę wyrywałem do przodu na asfaltach bo nie potrafię się toczyć po tej nawierzchni. Chyba tyle, nie ma się co rozpisywać, wszyscy co byli to wiedzą wszystko, Ci co nie byli muszą się zadowolić zdjęciami.

#18
To i ja trochę w skrócie :) Mimo choroby udało się przyjechać i wystartować - i bardzo się z tego cieszę :) Może jazda nie była tym co bym sobie życzył (razcej posuwanie się do przodu tudzież popychanie roweru na niektórych podjazdach) ale liczy się, że udało się do samego końca - a była na końcu taka chwila, że miałem zamiar wracać najkrótszą drogą do Brandysówki.

Staszkowi gratuluję, że nadal żyje - biorąc pod uwagę ilość i powagę jego defektów to nie lada wyczyn ;) No i gratki za makaron z parówkami - znaczy się "posiłek regeneracyjny" :)

Całej 2 - osobowej ekipie pod wodzą Sierżanta za wspólną jazdę od tyrolki - podziękował :)

Corradowi wielkie dzięki za ukazanie nowej praktyki treningowej - co prawda nie widziałem jej na oczy, ale widziałem jej efekty - Łódź w sobotę dzielnie walczyła na trasie - a nie było to proste!

Aldkowi i jego kompanii wielkie gratki za pokonanie całej trasy - ta do prostych nie należała. Szkoda, że nie miałem czasu nawet słowa zamienić - następnym razem :)

Radkowi gratuluję anody :D

Fockerowi dzięki za instruktaż dotyczący Magury :)

Dodowi również gratki za ducha walki - słyszałem tylko z czym walczył - choć jak oglądałem dziś zdjęcia to zastanawiam się czy walczył ze swoimi słabościami czy z odwodnieniem sprzed wieczora ;)

Młodym Ojca Dyrektora gratki za ducha walki z potokiem przez pół dnia - temperatura wody przypomniała mi czasy pryszniców w potoku na Rąbaniskach w Tatrach - oj aż kości bolały :)

Maćkowi i wesołej, damskiej kompanii za poświęcenie, z którym na tym skwarze wysoko nad ziemią i bez strat w ludziach obsłużyli tyrolkę - no i za sponsoring!

A skoro sponsoring, to nie wypada nie wymienić Corrada - nie mogłeś z tymi keirownicami lepiej trafić ;)

Żonie wodza dzięki za trzymanie w ryzach organizacji podczas pobytu szefa w lesie ("Marcin w lesie zaginął" :D )

No i na koniec oczywiście Skoliozie - nie pisząc nawet za co - po prostu wielkie dzięki (ale nie za te szybkie wjazdy w pokrzywy!!!) :)
Ostatnio zmieniony 2012-06-18, 20:06 przez docent.net, łącznie zmieniany 1 raz.

#20
docent.net pisze:Mnie urzekło to: https://picasaweb.google.com/1087803895 ... 7585686146 :D
idealne na zdjęcie profilowe.

no to ja też coś napiszę. bawiłem się jak zwykle przednio, takich tez poznałem ludzi i widziałem takie rowery, a było na co popatrzeć. brakowało oficjalnej prezentacji sprzętów i innych szpejów, ale właściwie to każdy pokazał co miał i się popodniecał jak umiał.
bardzo fajnie mijały wieczorki towarzyskie, a jazdy na nastepny dzień były jeszcze lepsze. pogoda dopisała i piwko smakowało wyśmienicie :]
niestety zapodziałem we wrocławiu aparat więc oto kilka fotek z telefonu:

mistyczna i mroczna brama z ornamentami łowieckimi, luźna jazda niedzelna
Obrazek


Obrazek


na szczycie wzniesienia w Tenczynku, widok na ruiny zameczku
Obrazek


Obrazek


Obrazek


wielkie dzięki wszystkim co byli, wspierali, pomagali, pili, jeździli, marudzili i nie płakali.
Obrazek

>>KLIKNIJ PO WIĘCEJ!!<<

#24
Corri, faktycznie tendencyjne te Twoje foty ;-) można sobie ladnie pomyśleć o zlocie na ich podstawie....
Dodo - luz Nie bież mojej uszczypliwości do siebie Mamy się spotkać, pogadać, pojeździć ale bez napinki czy robienia czegoś na siłę Ważne że byliście!

Byłem dziś ściągnąć oznaczenia z trasy - w niektórych miejscach były pozrywane (gdybyście jechali dziś mogłyby być kłopoty z nawigacją) - trzeba znakiem tego trasę znaczyć bezpośrednio przed jazdą Budujące jednak jest to, że na jednym z ogrodzeń w Bolechowicach zerwaną kartkę właściciel podniósł i przywiązał wstążeczką - dziękujemy!

a z innej beki - zgadnijcie czyj to bagażnik? ;-)
Obrazek
Ostatnio zmieniony 2012-06-18, 15:39 przez skolioza, łącznie zmieniany 1 raz.
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#26
skolioza pisze:Corri, faktycznie tendencyjne te Twoje foty ;-) można sobie ladnie pomyśleć o zlocie na ich podstawie....

a z innej beki - zgadnijcie czyj to bagażnik? ;-)
Obrazek
Kurcze, moje foty to są foty okiem trenera.Jako że miałem kontuzję to żadnych fotek z jazdy nie ma, zawsze to jakieś usprawiedliwienie:)

Starless , to jest moja ręka i szwy na niej.Przewierciłem sobie w pracy rękę wiertłem 5 mm , krzywym w dodatku :-)
Ostatnio zmieniony 2012-06-18, 15:39 przez corrado, łącznie zmieniany 1 raz.
Lodzermensch

#29
Rondów się jak mrówków ostatnio porobiło ;)

A wracając do tematu - ja też chciałem podziękować za fajną organizację i przede wszystkim za świetne towarzystwo do późna w nocy. Do zobaczenia w przyszłym roku.
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#30
Ja również dziękuję za przemiłe towarzystwo :mrgreen: Bardzo się cieszę że z roku na rok w zlocie uczestniczy coraz więcej Pań 8-)

Mam nadzieję że w przyszłym roku spotkamy się w jeszcze liczniejszym składzie!!!!