Karbonowy sprzęt marzył mi się od daaawna. Kiedyś krakowska Secesja miała w ofercie Cadexy. Wtedy to był dla mnie jakiś absolutny kosmos. Potem zachwycałem się Trekami OCLV i obserwowałem wyścig technologiczny w branży MTB. No ale jakoś wciąż byłem wierny stali.
Okazja do zdrady nadarzyła się - jak to zwykle bywa - przypadkiem. Przeglądałem oferty na OLX, bardziej szukałem roweru dla kumpla. I pojawił się ten piękny MCM. Wysłałem mu, zapalił się do kupna, ale układ planet chciał tak, że w końcu rower zakupiłem ja.
Nie jeździ to dobrze. Napęd jest bardzo średni. Trzeba zmienić kasetę i łańcuch. Może środkowy blat w korbie. Tylne klocki zrobione są chyba z plastiku. Stery mają luzy, a sztyca jest jakimś mało wysublimowanym żartem.
No ale jest też cała masa plusów. Właściwie to fabryczna specyfikacja, bardzo dobry stan ogólny podzespołów i potencjał, żeby zrobić z tego sprzętu coś naprawdę pięknego.

Karta jest czysta, jest też czas na przemyślenia i obranie kierunku. Jak zwykle - nie obrażę się za sugestie i wskazówki.
Póki co - foty z oględzin. Tak to wygląda obecnie.












