Jajecznica na Hali Krupowej 09.10.2016

#1
Za górami, za lasami, ok 85 km od Krakowa jest taka sobie Hala ....Krupowa.
Bywam tam parę razy w roku, ale niestety zawsze z bagażem rodzinnym na piechotę, bo to fajne miejsce do połażenia z dzieciarnią.
Ładne widoczki oraz niemęcząca droga- szerokie szutrówki do zwożenia drewna.
Nareszcie nastąpił ten dzień aby przejechać się tam w końcu rowerem, tylko dlatego ze pogoda kiepska się zrobiła czyli mokro, błotniście, taka w sam raz dla mnie do samotnego wypadu ......dlaczego samotnego ? ano bo nikt nie narzekał ze mu ciężko, czy zimno, że znowu w to samo miejsce itp pierdoły.

Zajechałem na parking ok 10, a tu niespodzianka ...pusto, czyli tak jak miało być, prognoza pogody odstraszyła potencjalnych "turystów", wiec będzie cicho na trasie .

Już jadąc z Jordanowa widziałem z daleka ośnieżone lasy, miałem nadzieję że nie będzie tak źle, mówili że napadało z 20 cm śniegu ...co później okazało się prawdą.

Założenie było dzisiaj jazda szutrami obok czarnego szlaku, droga twarda, mokra, w dwóch miejscach trochę rzadkiego błota takiego na pociechę, Na górze odbiłem w czarny szlak .....czy był to błąd ? z punktu widzenia całe trasy okazał się że nie.
Wjazd na czarny okazał się w pewnym momencie spacerem z rowerem gdyż poziom śniegu osiągnął stopień uślizgiwania się tylnego koła i bezsensem była walka z błotem.
Podszedłem do skrzyżowania szlaku na Sidzinę powyzej, tam się już dało śmignąć w dół do Schroniska .
Po drodze oczywiście przybiłem piątke słupowi na pkt widokowym, w śniegu i wodzie zjechałem na jajecznice.

Nie polecam jej, jednak bo jakoś mi nie spasowała, chleb też jakiś stary, ale ....śniadanie miałem skromne więc wsunąłem co dali i jazda w dół.
Był jeszcze plan na Police, ale będąc tam na górze okazało się niemożliwe do realizacji, śniegu ogólnie 10-20 cm, i to mokrego, chłopaki na motorach mają kłopot tam dojechać nawet, ale to miała być alternatywa dodatkowa , nie ucieknie ...

Zjeżdżałem drugą szutrówką i nagle wyszło słonko, ależ grzało pięknie, wręcz jedwabiście :D .

Plan zrealizowałem, pierwszy wypad w góry na mtb w tym roku zaliczony, trzeba poczekać aż śnieg zejdzie, może się wybiorę jeszcze gdzieś szutrami, o np. na Mogielice.
Parę fotek na osłodę tym co zostali w domach .... ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek


Obrazek
Obrazek
Obrazek


Obrazek
Obrazek
Obrazek


Obrazek
www.velotech.pl

#2
Eeeeee, tam... Dojazd samochodem na parking, to zwykłe azerowanie (ze wspinaczkowego slangu). :lol:
Przepraszam, żarcik taki.
Fotki fajne, samotnego wypadu i trasy szczerze i bez zawiści zazdroszczę (ja w tym czasie robiłem budę dla bezdomnego kota i w łikend ani metra na rowerze)
Zauważyłem pewien, zapewne regionalizm: Tam jajecznicę się jada łyżką, a bardziej na północ, w moich okolicach, widelcem.
Ciekawe, jak jest np. w Łodzi?

#3
W Lodzkiem to my lapami z michy wygarniamy :roll:
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................

Campagnolo 50 th anniversary..w budowie

#5
Sam wybrałem łyżeczkę, sztućce pobiera się w schroniskach samemu ........ no chyba o tym wiecie , bez względu na regionalizm, to łyżeczka "od herbaty".
Ja staram się być praktyczny, po co gubić coś z widelca jak z łyżki nie ucieknie .......przystosowuj się , adaptuj, użyj hehehehhe.

Jak już mi ja podali, to żałowałem ze nie poprosiłem żeby była w kubku ....
www.velotech.pl