#121
Wyszły do ludzi, bo od czasu eksmisji z Fabryki Norblina jest problem z właściwym wyeksponowaniem samochodów z kolekcji. Sytuacja z Muzeum Techniki czy Muzeum Kolejnictwa świetnie obrazuje niski poziom kultury technicznej naszego społeczeństwa, ale też tzw. elit. Mnoży się muzea martyrologiczne, a brak tzw. woli do ogarnięcia tematu zabytków techniki, również tej techniki stworzonej przez polskich inżynierów i naukowców.

W 2006 r. podczas nocy muzeów współorganizowanej w Norblinie przez fsoautoklub.pl, już na zakończenie imprezy zobaczyliśmy przypadkiem głęboko w muzealnym garażu to niesamowite Coupe, obok stał Lanos - albo pierwszy albo ostatni wyprodukowany w FSO egzemplarz. Nawet sfocić Kupety nam nie pozwolili :-) Wrażenie było takie, jakbyśmy Świętego Grala odkryli.
Dawes Fat Chance '91, Wheeler 5500 '91, Cilo Vasella '91, Anlen Invert '90, Winora góraloszosówka '90, Bianchi Superlug470 '96/99, Muddy Fox Sorcerer '89, Moje jazdy, Hercules California Pro '92 Hercules Indiana '91

#123
Zaskakujące podobieństwo ? Czy ja wiem, Wars czy Beskid to były po prostu nowoczesne projekty nadwoziowe, na świecie równolegle powstawały podobne, więc niekoniecznie ktoś od kogoś coś zrzynał. Zaczęto przywiązywać wagę do opływowych kształtów nadwozia, a rysunki zagranicznych projektów były obecne nawet w ówczesnych numerach Motoru. Nawiasem mówiąc, Samara powstała nieco wcześniej od Warsa ;-)

Kwestia niewdrożenia tych aut do produkcji wynikała wyłącznie z charakteru gospodarki socjalistycznej opartej na założeniach całkowicie oderwanych od realiów. FSO nie była w stanie wdrożyć do produkcji zupełnie nowego modelu, bo zwyczajnie nie miała na to środków. Fabryka nie zarabiała na sprzedaży aut - pieniądze zgarniało zjednoczenie czy inna centrala handlowa i dzieliła te środki na zakłady, które jej podlegały. Wyroby FSO mimo, że przestarzałe to i tak schodziły na pniu, więc po co rozpoczynać produkcję czegoś nowego? Żeby było śmieszniej, to nawet wzrost produkcji i rozwój Poloneza nastąpił dopiero po 13 latach od wejścia modelu do produkcji, już w erze gospodarki kapitalistycznej. O ile wcześniej fabryka wprowadzała zmiany kierując się zbytem aut za granicą, o tyle po 1990 r. ważniejszy stał się w końcu rynek krajowy.
Dawes Fat Chance '91, Wheeler 5500 '91, Cilo Vasella '91, Anlen Invert '90, Winora góraloszosówka '90, Bianchi Superlug470 '96/99, Muddy Fox Sorcerer '89, Moje jazdy, Hercules California Pro '92 Hercules Indiana '91

#124
Nie jestem przekonany, aby w państwie w zasadzie satelitarnym naszego wschodniego sąsiada pozwolono nam zrobić i wypuścić na rynek coś lepszego, nowocześniejszego etc niż było za wschodnią granicą.... A ze rozwój lokalnie potrzebny nie był, bo ludzie i tak rzucali się na to co było i latami czekali na przestarzałe konstrukcje to inna sprawa ;-)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#125
Bolesny, i dopiero teraz dla nas widoczny, paradoks gospodarki PRL polega na tym, że choć w sferze produkcyjnej była to nyndza, to w sferze projektowej – dzięki bardzo rozwiniętej kulturze technicznej – było to całkiem przyzwoite. W wielu dziedzinach.
Dziś widzimy, że po 25 latach wolnej Polski tej kultury inżynierskiej brakuje nam jak powietrza, jak jadę przez warsiowskie biurowce, tom w życiu nie spotkał jeszcze żadnego biura projektującego cokolwiek (z wyjątkiem architektopotworków) – są same złobanki, żywce, kocie karmy, telepierdele i inne bzdety.
Doszło do tego, że jak studenty wyślą jakiś projekt łazika marsjańskiego (łojezu, ale to potrzebne i kręcące), to się robi wielkie halo na cały kraj.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#126
Ja to powiem może coś mało popularnego, ale jak tak się posłucha i porozmawia z konstruktorami tych naszych drogowych "legend", to całkiem nieźle, że one się dalej nie rozwijały...

#128
Aj no bo tak - wszyscy inżynierowie, których spotkałem (a spotkałem sporo) z tamtych czasów to albo mieli o sobie mniemanie, że cały świat stał daleko w tyle za nimi samymi, albo z drugiej strony nie do końca ogarniali, co to właściwie jest samochód i z czego tak do końca się składa... Już hitem był pomysł sfazowania zacisków hamulcowych, żeby zmieściły się w mniejsze felgi (Nissan Micra, cena felg pewnie z 50zł/szt. ...) Poza tym FSO to było zawsze miejsce spotkań bardziej niż fabryka samochodów. Codziennie świętowanie imienin, dorabianie kijów do pieczenia kiełbasek na ognisku, kółko wędkarskie, niklowanie sztućców, a nie tam jakieś samochody. Jak wkroczyli Koreańczycy to się zaczął dramat, bo oni chcieli, żeby w fabryce bardziej pracować. Nic zatem dziwnego, że fabryki nie ma - choć jakby ktoś był mądry, to pewnie by się zorientował, że w fabryce która ma tłocznie, spawalnie, odlewnie i mnóstwo zakładów satelitarnych nie do końca trzeba produkować na siłę samochody a można w zasadzie wytwarzać wszystko. Może narzekam, ale jakoś mi ta fascynacja polską motoryzacją szybko przeszła....

#133
No, T3 były super. My mieliśmy powietrzną dwulitrówkę na dwóch gaźnikach - wspaniały wóz - podróżowaliśmy z rodzicami przez prawie całą Europę, jak byłem mały...

I chyba po nim została miłość do czterocylindrowych bokserów.

#134
Z całym szacunkiem, ale jaki ma sens proste porównywanie naszych socjalistycznych fabryk samochodów z zachodnimi? Zachodnie produkowały, by czerpać zyski. Nasze produkowały według decyzji kolejnych zjazdów PZPR. Zachodnie funkcjonowały w warunkach wolnego rynku, nasze kulały się wraz z całą niewydolną socjalistyczną gospodarką. Ponadto, w socjaliźmie z założenia fabryki spełniały funkcję socjalną, zapewniając pracownikom zakładowe szkoły, przychodnie, wczasy, kolonie, obiady itp. itd. Przez 40 lat ukształtowała się ich kadra, której trudno w latach 90tych było rozstać się z socjalem.
Inżynierowie z VW po prostu mieli zaprojektować auta, które będą sprzedawać się na rynku i zostawią w tyle konkurencję. A u nas nie było ani "rynku", ani konkurencji. W żadnym z państw socjalistycznych nie udało się opracować i wyprodukować samochodu na poziomie europejskim, mimo że prawie wszyscy jechali na licencjach (Dacia, Łada, Kamaz złożony z licencyjnych podzespołów, Jelcz-Berliet, Jelcz-Steyr itp.).
Wzdrożenie u nas do produkcji polskiej wersji Fiata 125 było niesamowitym przedsięwzięciem - właściciwe od podstaw zbudowano nowe linie produkcyjne w FSO, ale też w sieci dostawców części i podzespołów. Na początku lat 80tych miała powstać licencyjna fabryka fiatowskich silników DOHC, nic z tego nie wyszło, bo byłaby to fabryka wielkości całego FSO...
Nasi inżynierowie podczas prac projektowych nie mogli brać podzespołów "z półki". Np. silnik - za komuny nie opracowano w ogóle polskiego w miarę nowoczesnego silnika do osobówki. 30 lat rzeźbiono w starej fiatowskiej OHVce. Ile w latach 80tych pisano o dieslu do PF125 czy Poldka, też nic nie wyszło.
Polecam lekturę MOTORÓW z lat 80tych, wtedy dopiero zaczyna się rozumieć ówczesne pokręcone realia. No bo kto dziś pamięta, czym były np. odpisy dewizowe....
Dawes Fat Chance '91, Wheeler 5500 '91, Cilo Vasella '91, Anlen Invert '90, Winora góraloszosówka '90, Bianchi Superlug470 '96/99, Muddy Fox Sorcerer '89, Moje jazdy, Hercules California Pro '92 Hercules Indiana '91

#135
No tak, ale ja nie mówię o ustroju, uwarunkowaniach itp. - tylko o inżynierach projektujących samochody lub ich podzespoły. O ich wiedzy itp. - a bardzo wielu z nich wbrew pozorom miało dostęp do ówczesnej literatury, wyjeżdżało za granicę i oglądało inne konstrukcje (wszak fabryki na bieżąco sprowadzały zagraniczne wzorce).

#136
Taa, bo to całe wolnorynkowe pierdololo o zachodnich koncernach pracujących TYLKO dla zysku już na pewno jest prawdziwe. Zarówno firmy koreańskie, jak i japońskie, a także i zachodnioeuropejskie (oraz, o zgrozo, te z USA) to są firmy państwowe. Albo wprost, albo w tym sensie, że bez opieki i wsparcia państwa dawno by pozdychały. W tym znaczeniu każdy przemysł w cywilizowanym kraju pełni funkcje socjalne.
Tylko u nas jakieś debile wmówiły ludziom, że wsparcie państwa to coś złego, i niewidzialna łapa rynku cudownie wszystko wyreguluje. No i wyregulowała tak, że nawet w Rumunii, nie mówiąc już o Czechach, robią auta pod własnymi markami, w 3/4 RP to już nie.
Za tym idzie uwiąd kultury technicznej – bo w PRL to ona w ogóle była, a teraz to jej nie ma. I naprawdę, proszę już nie powtarzajcie tych idiotyzmów, że FSO/Ursus i inne plmoty upadły, bo na zakładzie ludzie mieli kółka wędkarskie i gnuśni byli. To szczegół absolutnie bez znaczenia – te zakłady zostały bezmyślnie sprzedane, a potem wydrenowane i ubite.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#137
A co ma piernik do wiatraka? To, że zachodnie firmy motoryzacyjne czy zbrojeniowe korzystają ze wsparcia państwa to nic nowego, tyle że wtedy korzystały ze wsparcia państwa KAPITALISTYCZNEGO, a nasze tkwiły w państwie SOCJALISTYCZNYM. Nie o wsparcie państwa, czy formę właścicielską chodzi, ale o realia i zasady funkcjonowania. I nie ma co mieszać jeszcze dzisiejszym kapitalizmem, który zbankrutowałby, gdyby nie rządy poszczególnych państw.
Chyba, że gospodarczy soocjalizm jest tym samym, co gospodarczy kapitalizm, to wtedy ok :mrgreen:
Z jednym się zgodzę - rzeczywiście poziom edukacji technicznej był bez porównania wyższy niż dziś.

Zresztą, zbędna dyskusja, miło pooglądać ładne auta, mnie bardziej żal, że nie ma porządnego muzeum, gdzie zostałyby właściciwe wyeksponowane :-(
Dawes Fat Chance '91, Wheeler 5500 '91, Cilo Vasella '91, Anlen Invert '90, Winora góraloszosówka '90, Bianchi Superlug470 '96/99, Muddy Fox Sorcerer '89, Moje jazdy, Hercules California Pro '92 Hercules Indiana '91

#138
polonez, co się wiatraczysz? el-mo pisał, że było kółko wędkarskie, i socjal, i że to dlatego. A ty wyjechałeś z tym zyskiem i wolnym rynkiem, a wolnego rynku w motoryzacji to nie było, nie ma, i Bogu dzięki, nie będzie.
Niestety, ten mit gadomszczyzny, że nie dało się uratować wielu firm, bo załogi miały bujny socjal, i dlatego w wolnorynkolo nie dawały rady, ciągle się po tym bidnym kraju tłucze, ryjąc młodzieży czerepy. A to absolutnie nie ma nic do rzeczy - potem taki polski rząd onanizujący się bezustannie niewidzialną ręką nagle zderza się z Fiatem, który zabiera produkcję Pandy do Włoch, a tam, wiadomo, socjal, związki, strajki i wogóle koniec świata.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#141
No ale ja nie o tym, że socjal... Że talentu nie było akurat do samochodów bardziej. Trzeba się z tym pogodzić, że jedne ludy robią coś dobrze a co innego mniej dobrze.
My w motoryzacji właśnie mniej dobrze. I cały czas pomijam politykę, ustrój itp. (a z tymi kółkami wędkarskimi - na serio, mój bliski znajomy był w dobrych czasach jednym z kierowników w FSO - oni po prostu nie mieli czasu tych samochodów projektować, modernizować i udoskonalać - co dzień inne święto było)

#142
Niedlugo bedzie kolejna rocznica pewego przykrego wydarzenia. W ktorym to zgielo 200-250 tys ludzi...w tym inzynierowie,nauczyciele,lekarze,naukowcy...

Odbudowanie tej intelektualej straty w polskim spoleczenstwie wciaz trwa.
Nastapila kastracja potecjalu , ktory wciaz musimy odbudowywac...

My na wojnie w znaczeniu rozwoju mysli technicznej i progresu technologicznego nic nie zyskalismy. Zachod tak.

Moze dlatego jestesmy wciaz w ogonie i gonimy , gonimy...ale poloezem czy fiatem nie bylismy w stanie...

#144
Ale żeby nie było - nad Wisłą dało się zrobić coś dobrego
Popatrzcie na Honkera - tylko oczywiscie w kategorii auta uzytkowego - Honker był projektowany w latach 80i ile nie w końcówce 70 (materiały mówią że pierwsze prototypy trafiły do testów w 81r)
Oczywiście bolączką wczesnych Honkerów był silnik 1,5 FSO, niemniej po jego zmianie auto ze stosunkowo niewielkimi zmianami przetrwało do dziś i cieszy się wcale nie złą opinią
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#145
Honkera zaprezentowano uroczyście na Targach Poznańskich w 1988 r.
Co do walorów użytkowych się nie wypowiadam, ale na forach wojskowych jest sporo narzekań na Tarpiego określanego mianem "koszmaru logistyka". Poszczególne serie kupowane przez wojsko różnią się od siebie w nieraz znaczny sposób (silniki Andoria, Iveco) i jest problem w utrzymaniu pełnej sprawności posiadanych wozów.

Parę Honkerów:
Obrazek

Niegdyś w bydgoskiej policji, dziś w krzakach.

I wojskowe:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Dawes Fat Chance '91, Wheeler 5500 '91, Cilo Vasella '91, Anlen Invert '90, Winora góraloszosówka '90, Bianchi Superlug470 '96/99, Muddy Fox Sorcerer '89, Moje jazdy, Hercules California Pro '92 Hercules Indiana '91

#146
Jak byłem w wojsku na łódzkim WAM-ie to mieliśmy dwa Honkery karetki zabezpieczone w stanie nowym jako jakiś zapas w razie wojny czy coś.Ale że Nysa i Żuk jako jedyne auta rozsypały się ze starości to kazali nam te Honkery używać tak więc miałem okazję rodziewiczyć dwie nówki karetki wożąc wartowników przez centrum miasta, woziliśmy się po Pietrynie ja dumny że w Honkerze a tamci machali kałachami.Niestety ta laba nie trwała za długo bo ze dwa razy, ktoś na nas nakablował i była zjeba i koniec wożenia się po mieście.

Obrazek


Takie były mniej więcej.
Lodzermensch

#147
No silniki to byl problem - poczatkowo Poldon ktory do 2 tonowej terenowki ze swoimi 75 kucami i momentem przy 4000 pasowal jak piesc do nosa...
Pozniej kombinowano z 4c90 ale andoria ponoc nie wyczula potencjalu i nie byla chetna na wspolprace A szkoda bo motor mial duzy potencjal i znacznie lepsze parametry jezdne ( odpornosc na przegrzanie, rozruch w niskich temperaturach) niz Iveco ktore weszlo niejako z braku laku (innej alternatywy dla andorii nie rozpatrywano)Dopiero po przejeciu tematu Honkera przez daewoo udalo sie dogadac z andoria...
Oczywiscie na dzisiejsze czasy Honker to nie zaden fajerwerk, ale warto wiedziec ze zadbano chocby o takie szczegoly jak mozliwosc operowania skrzynia rozdzielczo-redukcyjna podczas jazdy ( z przegazem oczywiscie niemniej jednak Nawet wielkim tego swiata nie udalo sie wtedy zsynchronizowac tak roznych biegow i aby wlaczyc reduktor auto nalezalo zatrzymac - niezaleznie czy jechalo sie LRem, Jeepem czy inna Toyota)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#148
Mam kumpla oficera w jednostce wyposażonej w Honkery. Mówi, że da się tym pojeździć, ale dobrać jakąkolwiek część zamienną z innego egzemplarza graniczy z cudem. Już nawet nie chodzi o montowane silniki ale o to, że tam cały czas dokonywano modyfikacji - kilka razy w roku. Żeby przeszczepić część, trzeba trafić dokładnie w "swój" egzemplarz z tej samej linii produkcyjnej - a to często jest możliwe tylko poprzez wizytę w innej jednostce :)
OLX: https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/OhVB/

Są: Bontrager Privateer ; Breezer Lighting ; Cannondale F900 ; Sunn Cross ; Viner Comp Line
Były: Puch ; Wheeler E1 Titanium ; DrJekyll i MrHyde ; FSR ; FSR2 ; Klein ; Puch2 ; Trek ; HKeK ; Endorfina ; Jose .

#149
Ja akurat honkera tyż jakoś specjalnie nie admiruję, bo nie sądzę, byśmy w PRL potrafili wyprodukować (powtórzę: wyprodukować) coś naprawdę konkurencyjnego z Zachodem. Trzeba nas porównywać z innymi demoludami, a tu, naprawdę, nie mieliśmy się czego wstydzić.
Gdyby, dajmy na to, w roku 1984 przylazł do mnie ktoś, i powiedział, że Polacy nie umieją robić motoryzacji, a Czesi i Rumuni oraz Nimce z DDR potrafią, to chyba bym go śmiechem zabił.
Na tle innych komunistycznych rajów, PRL wypadała w motoryzacji wręcz znakomicie. Dodajmy, że komuna w innych demoludach trzymała się wtedy jeszcze znacznie lepiej, niż u nas, lata 80. to przecież był tzw. kryzys i kompletny rozpad. A mimo to mieliśmy to wszystko całkiem sensownie ustawione: Polonez, 125p, maluch, syrenka dla mas, a nawet tarpan dla rolników. No kto nam podskoczył? NRD z trabantem/wartburgiem? Czy Czesi z skodą 1300?
A dziś bida - Czesi tłuką fabie/octavie i roomstery pod własną marką, a u nas trawa fabryki zarasta. To są efekty złej polityki gospodarczej, a właściwie jej kompletnego braku. Doktrynerstwo neolibskie wykombinowało, że wystarczy ino sprzedać, a reszta się sama, niewidzialną rynką, zrobi. Nasi sąsiedzi rozegrali to znacznie lepiej. Ot, co.
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/