

Głównie staraliśmy się trzymać morza, a jak się nam nudziło (no bo ile można, ino piach i woda), to robiliśmy wypady do średniowiecznych, gotyckich kościołów, których tam jest bez liku. Niektóre całkiem zadbane, jak ten w Marszewie

ale niektóre rozkosznie zapuszczone, przypominające trochę cerkwie w Beskidzie. Ot, takie Łącko:

Hint dla aktywnie zwiedzających owe wsie jest taki, by zamiast do polskiej, zaglądali do niemieckiej wikipedii. Hasła są tak z 5x dłuższe

No i warto się pośpieszyć, bo ograniczający nasze piękne, słowiańskie budownictwo strach, że "Niemiec wróci i zabierze" osłabł bardzo, i szachulcowe domy, bramne stodoły i inne frykasy zastawiają dzielni nasi tymi swoimi pięknymi budynkami gdzie każdy dach ma swój dach, no i w kolorze obowiązkowego pomarańczu i innej żółto-zielonej pastelozy, rzecz jasna.