Pogoda od paru dni pozwoliła na odpowiednie roztopy - dzięki czemu Siwa Polana jest już przejezdna!
Proponuję wstępnie start o godzinie 10 na parkingu, który ojciec dyrektor już zna

. Jak będę miał chwilkę to przygotuję stosowną mapkę.
Trasa tym razem będzie pomyślana odwrotnie z możliwymi modyfikacjami w czasie. To znaczy - najpierw teren z krótkimi dojazdami asfaltami, których niestety nie da się uniknąć, a potem możliwa decyzja w zależności od sił - powrót asfaltem lub znów terenem.
Pojawił się bardzo ciekawy pomysł zainicjowany przez mojego perkusistę - istnieje możliwość całkowicie darmowego noclegu namiotowego w jednym miejscu, co oczywiście jeśli by wypaliło można by połączyć z delikatnym piwkiem i ognichem

. Tutaj pytanie do Was jakim czasem dysponujecie i jakimi ochotami...
Teraz delikatnie przytoczę naszą trasę - na co trzeba się przygotować. Jest przewidziane około 50km nie licząc dojazdu do ognicha, czyli czystej jazdy 50. Początek będzie wiódł pod górę asfaltem parę kilometrów - jednak nie ma co się bać niedługo trzeba będzie czekać na należyty teren. Ze względu na pewną stromiznę, która jest na trasie i moim zdaniem jest bardzo ciekawa utkałem serpentyny na mapie tak, byśmy mogli tą stromiznę zarówno zjechać jak i podjechać

. Oczywiście muszą się tam każdorazowo pojawić fotki. Nie ma zmiłuj! Jak fotka nie wyjdzie trzeba będzie powtórzyć! Dobra... Dalej będzie dużo kamieni, które w końcu zmienią się w czasem ziemię, szutr i możliwe, że wystąpią miejscami błota. Po dojechaniu do Siwej Polany krótkim przejazdem przez drogę asfaltową wrócimy drogą, którą ostatnim razem w wesołej grupie wraz z Skoliozą przejechaliśmy - tam jednak nie rozpocznie się powrót jednak dopiero początek trudów. Myślę, że fajny będzie przejazd po trasie rowerowej wewnątrz lasu zwieńczony na końcu dosyć szybkim zjazdem asfaltem... Tutaj rozpocznie się najsmutniejsza część wyprawy - niestety nieunikniona - długi asfalt do Chochołowa, gdzie zaczniemy nieco męczącą przeprawę po zapierających dech w piersiach widokach - tylko one będą wtedy dodawać nam energii celem dokończenia wyprawy. Po przejechaniu tych paru terenowych kilometrów skończy się trasa podstawowa i zaczną tzw. rozkminy -> czy jedziemy na Ostrysz tudzież, czy wracamy terenem, czy asfaltem. Nie wiem jaka będzie pogoda - myślę, że w przypadku upału będziemy musieli wtedy rozpocząć powrót, który też ma w sobie coś "terenowego" - wiemy jakie te polskie drogi w końcu są.
Mam nadzieję, że opisem zachęciłem. Napiszcie proszę kto chętny, bo ułatwi mi to konstrukcję niespodzianek!
Edyta. W Chochołowie mamy postój celem okupienia tamtejszego sklepu celem uzupełnienia zapasów!