Łucznik

#1
O pobycie rowera w piwnicy dziadka wiedziałem od baaardzo dawna. Jednak ostatnio naszedł mnie pomysł renowacji tego fajnego sprzętu. Żeby nie przedłużać, TU jest skromna jak na chwilę obecną galeria. Kupiłem już dętki, pisząc posta jestem na etapie jako takiego czyszczenia, abym mógł udać się do dziadka, zaczerpnąć informacji o rowerze i oczywiście podzielić się nimi tutaj! Jedyny trop to napis ŁUCZNIK na oporze torpedo.
W planach mam wyczyszczenie, nowy lakier na ramie, zaplecenie kół od nowa, odświeżenie chromów, ogumienie, może nowa koronka z tyłu i łańcuch, doprowadzenie do dobrego stanu przy zachowaniu max. ilości oryginalnych części.

#3
Udało się parę rzeczy ustalić. Rower jest z roku 1964. Odszukaliśmy z dziadkiem brakujące drobiazgi:

Obrazek


Z emblematu wynika iż jest to rower Mesko, wyprodukowany w fabryce w Skarżysku(o?)-Kamiennej. Dziadek mówi że Łucznik produkował części i maszyny do szycia.

Obrazek


Warto by było zainteresować sie trochę historią polskich fabryk rowerowych. Chyba mnie wciagnęło :)
Już robię plan zakupów, w pierwszej kolejności będzie chyba farba, postawię na standardowy czarny kolor. Rozbiorę wszystko w drobny mak, koła zaplotę na nowo. Tu też pojawia się problem, co zrobić z obręczami. Malować czy oddawać do niklowania? Orientuje się ktoś jaki to koszt? Jeśli farba to jaka, srebrzanka czy biała?

#6
Pasowało by je objechać drucianką na wiertarce, potem papierek, podkład, papierek i ze 2-3 warstwy koloru, na koniec bezbarwny. To będzie mój cel na wrzesień, odpicować koła. Tylko doradźcie mi teraz, jaki kolor zrobić?

#8
Moim zdaniem najwięcej klasy miałyby poniklowane obręcze, nawet jeżeli oryginał tak nie miał (lata powojenne to poważne deficyty materiałów stategicznych, więc nie niklowali rzeczy, które tego nie wymagały koniecznie). Pomalowane obręcze średnio zazwyczaj wyglądają. Wiem co mówię, w Poznaniu jest teraz szał na takie rowery i mi do sklepu mnóstwo takich przyprowadzają. Rzadko komu jednak chce się to zrobić porządnie. Ostatnio był klient z pomalowanym proszkowo poniemieckim gratem. Do tego malowania nie raczył nawet korby zdemontować. Piasty podobnie, zaciapane tak jak były z konusami, osłonami, wszystko zawalone proszkiem i wielkie zdziwienie, że ciężko się jedzie... Powracając do tematu, koła dałbym do czyszczenia, miedziowania i niklowania, przedtem ewentualne nierówności można wyrównać bo pod niklem wszystko wylezie. Piasty zazwyczaj dzięki zaciapaniu smarem można odratować zwykłą polerką- nie korodują tak bardzo. Ramę możesz śmiało dać do piaskowania, rury tam pewnie takie od centralnego więc niema strachu o uszkodzenie. Unikaj malowania samemu, to naprawdę trudna sztuka. Fajnie wyglądałyby jakieś szparunki, albo mufy czy to w innym kolorze czy poniklowane. Oryginałem bym się za bardzo nie przejmował. Czasy były jakie były i na pewno konstruktorzy zrobiliby wszystko inaczej gdyby mieli pole manewru. Czasy biedne to i na estetyce oszczędzało się najmocniej. Niemniej jednak fajnie byłoby, żeby klimat czasów został zachowany. Poszukaj miedzianych nitów do siodła, żeby pozbyć się tego drutu. Ładnie rozklepiesz i będzie elegancko:)

#9
Dzięki za porządne rady. Do piaskowania wybijać miski sterów? Czy wystarczy je solidnie zabezpieczyć, tak jak reszte otworów i gwintów?
Jutro zadzwonie do zakładu który zajmuje się niklowaniem, 40 km ode mnie, zapytam czy w ogole robią takie rzeczy i jaki byłby koszt.
Nie mam zbytnio doświadczenia w malowaniu, mogłbym cos spaprać to fakt. Ale zawsze to mniejszy koszt i większa satysfakcja. Zastanowię się :)

#10
Raczej wybij, ale potem zabezpiecz mufę tę i wszystykie inne oraz gwinty. Większość zakładów sama zabezpiecza ramy ale to już musisz sobie ustalić z fachowcem:)

#11
Sprawy się posunęły, że tak powiem do przodu, zakupiłem pistolet do piaskowania. I stwierdzam iz to ciężka robota... dla kompresora :D Nie no, kurzy się okrutnie, bez okularów i jakiejś maseczki się nie obejdzie. Spróbowałem na szybko i mniej więcej działa wszystko, ładnie schodzi rdza i lakier, zostaje fajna satyna, całkiem gładka bo piasek drobny ale i tak muszę go przesiać. Te 8 atm. schodzi bardzo szybciutko, mało wydajną tą pompke mam. No i odzysk piasku to też kłopot, chyba muszę bardziej rozłożyć plandekę bo wszystko leci na około.
I teraz pytanie - prosto z piaskowania oddawać do niklowania czy jeszcze przecierać papierkiem wodnym? Mówię o obręczach, ramę jeszcze musze dokładnie obczyścić z brudnego nagaru i powodziowej warstewki błota :)
Mam zamiar to wszystko robić sam, tak dla satysfakcji, żeby czegoś się nauczyć no i pojechać po kosztach, taki pistolet się i tak przyda w garażu. Taki do malowania też posiadam ale rozważałem farbę i lakier bezbarwny w spreju. Podkład oczywiście pistoletem, potem papierkiem. Czekam na opinie ;)

edit.
Pan w zakładzie Galmet powiedział "że łun nie wi ile to bedzie kosztowało bo ni ma kierownika i żebym same rafki przywióz bo całego koła to nie poniklujo" :D
Ostatnio zmieniony 2012-09-06, 19:47 przez Andrzejek, łącznie zmieniany 1 raz.
Załączniki
DSC_2816.jpg
DSC_2817.jpg
DSC_2819.jpg

#13
Musisz powierzchnię jak najbardziej wygładzić. Zwłaszcza jeżeli zakład nie robi miedziowania przed chromem czy niklem, każda ryska będzie widoczna. Poza tym obręcze muszą być w 100% pozbawione farby. Odtłuszczenie to chyba już załatwi ta firma chyba, że to jacyś partacze straszni...
cron