Historia roweru sięga 1983 roku kiedy to został kupiony jako prezent dla mojego brata w jedynym na ówczesne czasy komisie ze sprzętem sportowym w Białymstoku. Okazało się, że ja byłem dużo większym miłośnikiem dwóch kółek i tak naprawdę stał się on moją własnością :) Pamiętam do dzisiaj to dzikie uczucie jak pierwszy raz jechałem środkiem ulicy (był to czas gdy samochody nie były tak uciążliwe jak dzisiaj) a wiatr huczał mi w uszach. Tak, w świecie Wagantów, Wigry, Pelikanów, taki Jaguar to było "COŚ". Użytkowałem go latami zupełnie turystycznie. Uszkodzone elementy zastępowane były tym co było pod ręką. Finalnie rower wylądował głęboko w piwnicy aż do zeszłego roku. Szybka decyzja - reanimacja i oto jest w pełnej krasie, co prawda na podzespołach Shimano ale jest. Do pełni szczęścia brakuje wiekowej sztycy i oryginalnych nalepek.
#2
fajny - rowery związane swoją historią z właścicielem zawsze mają to coś niepowtarzalnego, magicznego...
rowerek ładnie się prezentuje, natomiast tak wysoko wyciągnięta sztyca dziwnie wyląda przy szosówce z taką geo
rowerek ładnie się prezentuje, natomiast tak wysoko wyciągnięta sztyca dziwnie wyląda przy szosówce z taką geo
#3
198 cm wzrostu i rama 58 narzuca takie a nie inne ustawienia. Nie jest źle, zrobiłem na nim latem parę kilometrów.