el mo pisze:zostawić w największy mróz ramę na dworze
Nie masz serca...

Ale założę jej czapkę na główkę i ciepłe, wełniane skarpety na haki
EDIT:
Jak napisałem kilka postów wyżej nie odpuściłem tej zapieczonej sztycy. Wygrałem walkę ale niestety sztyca poległa. Jak to zrobiłem? Otóż po zalewaniu wszelkimi możliwymi specyfikami, próbie kręcenia w imadle, walenia młotem w sztyce postanowiłem złożyć na ołtarzu NITTO 65. Uciąłem ją 2 cm nad końcem rury podsiodłowej, potem naciąłem z dwóch stron brzeszczotem od wewnątrz (mozolna robota) i próbowałem wydłubać, ale bydle siedziało jak przyspawane. Wziąłem ramę na wycieczkę do znajomego który ma solidna prasę hydrauliczną w środek sztycy włożyliśmy porządną śrubę z łbem imbusowym i napieramy 3,4,5,7,9 ton i nic! rama wgniata się w drewniany klocek jak w masło. Nagle przy 10-ciu tonach nacisku prasy strzał jak z AK-47. Myślę... już po ramce. Ale nie, sacz puściła, jeszcze kilka strzałów i sztyca jest 7 cm niżej - puściła - rama cała

. Ale tu pojawia się kolejny problem: jak wyciągnąć pozostałości sztycy z rury podsiodłowej? Po przyjsciu do chaty zalałem to WD-40 i poczekałem do dziś. Znalazłem w sztrymsie stary pilnik trójkątny sporych rozmiarów wbiłem w alu sztycę i tak kręcąc godzinę wykręciłem bestie

. Rama nie doznała żadnych uszkodzeń jest już zmatowana i czeka na nowy lakier w prezencie.