#2
witam.

wg mnie głupota, szczególnie w terenie. ostatnio sam przekonałem się o tym kiedy wyladowalem po niegroznym otb w liście... 10 cm od cegły !

Sam w tym sezonie po mieście jeździłem bez kasku. Ale po ostatnich atrakcjach typu wymuszenia albo przelatujace nad głową lusterka autobusów chyba jednak wsadze go na głowę...

koszt? za 200 można mieć naprawdę lekki i wygodny kask a myślę że wielu z was więcej wydaje w sezonie na opony i klocki...

Czy kask powinien dawać wrażenie 100% ochrony? nie Bo chronimy tylko mała część ciała lecz... zawsze to coś...


pozdrawiam
Xmekpx
Moje ogłoszenia
Marin Bear Valley 1996

#3
Tylko w kasku!

Jakiś czas temu rozwaliłem sobie łeb po nieudanym skoku w "parku pod domem". Wydawało się, ze małe wygłupy na rowerze bez kasku skończą się tylko dobra zabawą. Skok na niewielkiej skoczni nieudany, OTB i gleba. Lecący za mną rower (średniej wagi FR) uderzył mnie w czoło zębatkami korbowodu i rozciął na długości 10cm. Przed lustrem oglądałem swoją czaszkę i nie jest to widok fajny. To, że nie wbił mi się rower w czaszkę zawdzięczam jedynie czapce basebolówce obróconej w tym momencie do tyłu. Zębatki trafiły w jej plastikowe zapięcie i to osłabiło siłę "wbijająco-rąbiącą" ;-) W tamtej chwili, w szoku, wydawało się to niegroźne i wręcz zabawne. Dziura w głowie i rower zalany krwią. Czad. Do dziś pozostała mi blizna (na szczęście już prawie niedostrzegalna) i nawyk zakładania kasku nawet na z pozoru bezpieczne wypady. Polak mądry po szkodzie. Kolejny raz.
Alpinestars x9, Breezer x2, Intense x2, Klein x3, Yeti x2, Cannondale, Specialized, GT, Rocky Mountain...
+ Checker Pig, Creme, Electra

#6
W/g mnie to temat jazdy w kasku przypomina temat obowiązku zapinania pasów w samochodzie.Z jednej strony ratują życie a z drugiej zabijają.Uczestniczyłem w wypadku samochodowym w którym gdybym miał zapięte pasy to bym już tu z Wami nie pisał.Z kaskiem nie twierdzę że może być podobnie ale równie dobrze można sobie zamiast rozwalić łba złamać kręgosłup w kasku.Wiem że mam poglądy jak Korwin-Mikke ale jeśli mam taką możliwość to chcę mieć wolność wyboru czy chcę mieć zgniecioną miednicę bo byłem w pasach(a tak by było) czy wolę wylecieć z samochodu i liczyć na to że żadne auto mnie nie potrąci jak sobie lecę swobodnie 100 m tłukąc łbem , plecami itd.Osobiście wolę podejście Aldka do wolności wyboru niż nakazów.
Lodzermensch

#7
ale tu nikt nic nie nakazuje - jedynie wyraża opinię

a co do pasów, czy też kasku- sory Michał - to co opisujesz to IMO łut szczęścia a nie reguła przemawiająca przeciw
Cieszę się że w Twoim wypadku zadziałała, ale w żaden sposób nie przekona mnie żeby tak postepować Po prostu pod szczęśliwą gwiazdą się urodziłeś ;-)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#8
No że się tak urodziłem to wiem z doświadczenia.Chodziło mi o to że kiedyś miał być obowiązek jazdy w kasku tak jak teraz jest jeżdżenia w pasach.Raz że to jest nie do wyegzekwowania a dwa to w/g mnie powinno być wolnym wyborem i tyle.Jest obowiązek wożenia dzieciarów w fotelikach a ile się widzi ludzi wożących dzieci z przodu bez pasów nawet?Moi rodzice wychowywali mnie(tak jak pewnie resztę z nas) w wolności, można było grzebać łapami w kurzych gównach , żreć jabłka bez mycia , ile razy się wywaliłem na rowerze marki Pudel tak że kolan prawie nie miałem..Teraz jak dziecko dotknie jabłka na rynku to mu się rączki wyparza wrzątkiem.Ja wolę stare mniej bezpieczne czasy jednak.Ale to tylko moja opinia jest.
Lodzermensch

#10
powiem tak: mnie jest wszystko jedno czy ktoś jeździ w pasach, w kasku, czepku, czy skrępowany :)
Po 18tce każdy jest teoretycznie dorosły i wie co robi.

Jeżeli jeżdzisz bez kasku, pasów znaczy się nie dochowałeś starań by się zabezpieczyć przed wypadkiem, więc nie pownno obowiązywać Cię ubezpieczenie, ergo w takim przypadku każdy z "bezkaskowców" i "bezppasowców" po wypadku powinien leczyć za własne pieniądze.
Był: pewna Gusta, Votec F7 '99, jakiś karbonowy Scott, trzeszczący Mountain Cycle San Andreas, całkiem ładny Rocky Mountain Blizzard '96, Intense M1 '03,

#12
Jeżdżenie w kasku lub bez, albo w pasach lub bez, to nie jest kwestia wolności osobistej bądź jej braku. Jak ktoś chce jeździć bez, ok, ale niech się leczy się potem za własne pieniądze, nie za moje. Jak pójdzie z rozwaloną banią na rentę, to niech nie wyciąga łapki po świadczenia z budżetu państwa.
Smiech mnie bierze jak widzę bikera w oczojebnych lycrach na niezłym sprzęcie, ale oczywiście bez kasku, bo taki gieroj jestem że hej.
Dawes Fat Chance '91, Wheeler 5500 '91, Cilo Vasella '91, Anlen Invert '90, Winora góraloszosówka '90, Bianchi Superlug470 '96/99, Muddy Fox Sorcerer '89, Moje jazdy, Hercules California Pro '92 Hercules Indiana '91

#13
polonezGLE pisze:Jeżdżenie w kasku lub bez, albo w pasach lub bez, to nie jest kwestia wolności osobistej bądź jej braku. Jak ktoś chce jeździć bez, ok, ale niech się leczy się potem za własne pieniądze, nie za moje. Jak pójdzie z rozwaloną banią na rentę, to niech nie wyciąga łapki po świadczenia z budżetu państwa.
Smiech mnie bierze jak widzę bikera w oczojebnych lycrach na niezłym sprzęcie, ale oczywiście bez kasku, bo taki gieroj jestem że hej.

SWIETA RACJA !!!!!!!!!!
koniec kropka
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................

Campagnolo 50 th anniversary..w budowie

#14
Ja słyszałem, że ostatnio jakiś kolo jechał 50 km/h i pękły mu widełki... Śmierć na miejscu. Ja jak nie mam kasku to źle się czuję i jeżdżę strasznie asekuracyjnie. Choć takie dzikusy jak Skolioza stwierdziłyby, że cały czas jeżdżę asekuracyjnie :-)
Zlotowy fotoreporter.

Rowery:
Scott Windriver
Hot Chili X-Rage I

#16
No, ale lekcję odrobiłem i wąwóz kochanowski zjeżdżałam bez podpierania się nogą. No, ale jak przyszło co do czego to oczywiście się musiało znaleźć coś, czego nie pojadę (chodzi mi o ten trawers wąwozu i tamtejszy zjazd). Znów mnie będzie ten zjazd męczył, ale... to już zrobię w następnym sezonie - teraz już tylko spokojne jazdy do wiosny... :-)
Zlotowy fotoreporter.

Rowery:
Scott Windriver
Hot Chili X-Rage I