Bez owijania w przysłowiową bawełnę, rower towarzyszył mi od zawsze. Czy to damka babci, czy rusek dziadka, czy też pierwszy góral "LASER" taty, rower był dla mnie czymś wyjątkowym, odskocznią, przyjemnością. Pasjonują mnie wszystkie aspekty kolarstwa - DH, MTB a nawet stunt ;) Sam, jeszcze jakiś rok temu spędzałem więcej czasu w pozycji wertykalnej niż na dwóch kółkach. Nie chwaląc się, sprawy typu no-hand wheelie to dla mnie bajka , jest tylko jeden warunek - dobrze ustawione siodło ;) Aktualnie mój sprzęt do tyrania przechodzi remont. Kellys Viper dzielnie służył przez 4 lata.Mimo że nie grzeszył osprzętem. 0to jego stan na zimę 2011:

Ustawienie pozycji na nim to własciwie rok kombinowania. Do wszystkiego doszedłem sam. Kierownica, siodło, jaką opone na tył, jaką na przód to wszystko kwestia prób i błędów. Bawiłem się z zjazdy, skoki , schody. Skończyłem trzy komplety kół, fakt no-name za 55 zł ale jednak :D Ośki leciały co chwila. Seryjna obręcz tylna Draft żyje do dziś, nawet prosta. A oto próbka mojej jazdy, nie wszystko i nie na 100% ;), również zima 2011 :
KLIK
Przed wakacjami postanowiłem że za dużo kasy idzie w ten rower i trzeba się uspokoić. Tak więcej do teraz przeprowadzam remont, narazie mam wymieniony wkład i używaną przerzutke acere na tył :D
Myślicie pewnie, co to do cholery ma wspólnego z retro? Tak się złożyło, iż kupiłem używany rower do dojazdów do szkoły. Ale o tym opowiem w temacie o Wheelerze ;)
Pozdrawiam!