ból krzyża, a sprawa rowerowa....

#1
Szanowne Forumowiczki, Szanowni Forumowicze :)

Na doskonałej Guście zrobiłem już 180km i coś tam mogę powiedzieć na jej temat... Jest boska ;) Sztywna i zwinna... No i chyba w tym problem. Problemem jest przykry ból krzyża....

Podczas jazdy po asfalcie, lub też względnie równej szutrówce wszystko jest ok, ale gdy tylko zjadę na wyboistą drogę, ot zaorane pole, polna droga ze śladami kół Ursusa, czy jakiś inny wyboisty czort, to co 500 - 1000m muszę się zatrzymać i wyprostować na jakąś minutę, ból jest naprawdę nie do zniesienia.

Pytanie brzmi, czy jest to względnie do wytrenowania, czy jestem skazany na fulla?
Co raz bardziej zdaję sobie sprawę iż lata lecą, ale chciałbym jeszcze chwile pojeździć w terenie :)

Uprzedzając pytanie, pozycje mam taką jaką lubię, kierownica 7cm niżej od siodła :)
Był: pewna Gusta, Votec F7 '99, jakiś karbonowy Scott, trzeszczący Mountain Cycle San Andreas, całkiem ładny Rocky Mountain Blizzard '96, Intense M1 '03,

#3
aldku, lubię pozycję tzw. sportową....

mostek 120mm, nóg nie prostuję do końca...
Był: pewna Gusta, Votec F7 '99, jakiś karbonowy Scott, trzeszczący Mountain Cycle San Andreas, całkiem ładny Rocky Mountain Blizzard '96, Intense M1 '03,

#5
Corri, a kiedy ostatnio siedziałeś powyżej 3 godzin na siodełku? :) Myślę jednak, że sprawa wiary nie ma tu nic do rzeczy :D
Był: pewna Gusta, Votec F7 '99, jakiś karbonowy Scott, trzeszczący Mountain Cycle San Andreas, całkiem ładny Rocky Mountain Blizzard '96, Intense M1 '03,

#7
Mi się wydaje, że raczej jest to związane z tym, że są używane partie mięśni, które normalnie na prostej nie pracują. Myślę, że trzeba je po prostu trenować jeżdżąc po takich terenach. Patrząc po sobie to mam podobnie jak długo nie jeżdżę i nagle pojadę w dzikie tereny :-D
Zlotowy fotoreporter.

Rowery:
Scott Windriver
Hot Chili X-Rage I

#9
To ja Ci napiszę, jako 41-latek moje skromne nałhał o wygodzie na rowerze.
Jest tak, że albo rower jest wygodny, i wtedy robisz po paredziesiąt kilosów, i jest luks. Albo rower jest sportowy, rajdowy, zwinny i dzielny, ale wtedy może być bolesny.

Ja podobne odczucia, co Ty do swojej Gusty, mam w stosunku do swojego gary fishera. Jest zwinny, szybki pod górkę, zwrotny, ale... po 30 km mam dość.

Moje wszystkie stalowe gt – odwrotnie. Im więcej km zrobię, tym lepiej się czuję.
To jest też m.in. powód, dla którego mam w stajni teraz jakieś 9 gt-eków (sam już się gubię...), i tylko jednego garego :-D

Najpierw poeksperymentuj z długością mostka – bo jak jest długi, to wyciągnięta pozycja obciąża bardziej kręgi w dół, i to może być to.
Możesz też, tak na szybko, przyłożyć giętą kierę jakąś, i obracając ją, obserwować czy coś się zmieni. Ja używając tych dwóch kombinacji (długość mostka + obrót giętej kiery, a na koniec zmiana punktu mocowania siodełka) ustawiłem rower dla córki. Teraz swoim stevensem wjeżdża pod każdą górę, na tym forum są świadkowie :-D
Moje skromne dzieła: -> http://rpk.ehost.pl/wp/kategorie/rowery/

#10
eh, czyli upraszczajac, albo zaloże mostek +20st i zrobie geo z roweru rekreacyjnego, albo kupie fulla...
straszna perspektywa... :)

W hardtailu nie uznaję giętych kierownic, więc nie jestem skory do zmian idących w tym kierunku.
Był: pewna Gusta, Votec F7 '99, jakiś karbonowy Scott, trzeszczący Mountain Cycle San Andreas, całkiem ładny Rocky Mountain Blizzard '96, Intense M1 '03,

#12
Witam.

A ja mimo niższego wieku niż wielu z Was mogę dodać swoje 4 grosze.

Co do samych bóli to zawsze na początku sezonu je mam. Po chwili (czyt paru wyjazdach) mijają. Poprostu trzeba mięśnie rozruszać i przyzwyczaić do pracy. Gdy bóle nie mijają zbyt szybko zaczynam robić w domu ćwiczenia na plecy.


IMO wcale nie trzeba wybierać pomiędzy komfortem a sportową sylwetką.
Patrząc na forum mam z jedną z bardziej hardcore'owych pozycji. Długa sztyca, długi mostek, duża różnica poziomów, klockowata rama alu, siodło ok 200g i do tego zawsze 4,0-4,5 bara w oponach. Mimo tego na dłuższe trasy wybieram zawsze bardziej sportowego Fujiego a nie paradoksalnie bardziej wygodną szosę.


Radziłbym Ci poeksperymentować... Pomysł z giętą kierą jest dobry (sam sprawdziłem). I pamiętaj że nie musisz odrazu zakładać osprzętu rodem z DH !

Możesz spróbować jeszcze z lżejszą sztycą. Osobiście czuję to że gdy wyciągam w sztycę na max to amortyzuje ona więcej.

Do tego zostaje Ci to o czym mówiłem na początku czyli ćwiczenia mięśni. W domu jak i na rowerze.

pozdrawiam
xMekpx
Moje ogłoszenia
Marin Bear Valley 1996

#13
zamontowalem kierownice tak, by szla delikatnie do gory, do tego mostek, ktory jest pol centymetra wyższy i zobaczymy jak na to zareaguje moj kregosłup. Milimetr nie kilometr jak mawiają, ale centymetr czasem robi różnice...
Był: pewna Gusta, Votec F7 '99, jakiś karbonowy Scott, trzeszczący Mountain Cycle San Andreas, całkiem ładny Rocky Mountain Blizzard '96, Intense M1 '03,

#15
W ubiegłym roku tez miałem bóle w krzyżu. Po paru kilometrach nie mogłem usiedziecieć w siodle. Postawiłem mostek. Zakupiłem szpetny mostek zooma ok.90mm i jest teraz pieknie. Teren nie teren i nic nie boli. Ale teren to mam w zwyczaju przejeżdżać na pedałach ile tylko mogę. A poprzedni klasyczny wspornik mial długość 120mm. Muszę teraz kupic taki sam tylko krótszy.
/// 4x Specialized /// ;)