Kiedy zaczynałem pisać w tym wątku, było o zbieractwie. Teraz się jakaś zbiorowa psychoanaliza zrobiła, z uwzględnieniem metalurgii i hutnictwa, z niezapomnianym basowaniem tonsilowskich altusów w tle.
No więc jeszcze raz.
Jeśli ktoś się ściga, i chce się wgramolić na podium, to trudno mu polecać rower retromtb. To głupota, i na tym ten temat zakończmy, czcigodny adamello. No chyba, że ktoś chce zażyć kozackiej sławy, i pokazać, patrzajta, jaki ze mnie hiroł. No, ale w takim przypadku niech zapnie wrotki.
Co do stali - co pewien czas obserwujemy tzw. renesans stali. Coś tam pokazują, gdzieś tam dzwoni, coś tam ktoś poskłada, na jakiejś wystawie pokaże, może i nawet się przejedzie, jakiś raleigh, albo breezer, potem robi się cicho, sprawa umiera do następnego razu.
Przyczyny tych rychłych śmierci stalowych rewolucji są dwie. Pierwsza to "technologiczna geografia". Dawno temu pisałem tutaj, że aluminium, czy karbon są łatwe do wytwarzania w Azji, a konkretnie w ChRL. W przeciwieństwie do stali, z którą Chińczycy mają wielki problem, a konkretnie permanentnego bana od Hindusów. I to dlatego aut jeszcze nie wytwarza się na masową skalę w ChRL, bo, póki co, kompletnie aluminiowe auto jest niezwykle drogie. Jak to się zmieni, to nowe golfiaki będą made in china. Jeśli wcześniej nie dojdzie do zbiorowego opamiętania.
Drugą przyczyną jest koszt. A w zasadzie możliwość jego redukcji. Fenomenalna kariera aluminium w ostatnich latach, które z materiału niejako luksusowego stało się plastikiem naszych czasów, i skutecznie wypiera tworzywa sztuczne (np. w obudowach komputerów czy telefonów) pokazuje, że przyszłość mają tylko te materiały, które można maksymalnie potanić w procesie masowej produkcji. W przypadku stali nie pozwala na to spora energia, którą trzeba użyć do wyrobu. A ona, jak wiadomo, jest droga.
I to dlatego wsio się teraz tłucze z aluminium, a laserowe wycinanki cnc, którymi publiczność rowerowa tak się emocjonowała dekadę temu, znajdziesz dziś w spłuczkach klozetowych w każdym wieżowcu

Natomiast pytanie czy rzeczywiście współczesnego dobrego roweru z aspiracjami do ścigania nie da się zbudować ze stali - pozostawiłbym otwarte do dyskusji. Moim zdaniem da się, a owe wgniotki to nie jest żaden argument, skoro założymy, że rowery zawodnicze z natury żyją krótko. Aczkolwiek będzie to kosztować wiele drożej, niż poklejenie tego z karbonu.
Bo, jak kiedyś pisałem, lada rok rowerki na komunię będą z włókien. To da się bowiem potanić jeszcze bardziej, niż aluminium.
Już przeczuwam te dyskusje w obronie aluminium i wzdychania, że kiedyś to były rowery, z aluminium
