#17
focker pisze:Podstawowa różnica w porównaniu do tego, co jest teraz, to dostępność. Dziś każdy może sobie kupić na allegro używanego XTRa W latach 90-tych nie było allegro i w ogóle na rynku było bardzo mało używanego szpeja. W ogłoszeniach w Bike Action ceny części używanych były niewiele niższe, niż nowych. Ceny nowych części były podobne jak obecnie tylko... zarobki znacznie niższe. Co z tego, że przerzutka XT kosztowała 200 zł, skoro moi rodzice zarabiali po 1000 zł/miesiąc. Pamiętam, jak się wszyscy rzucili na Mozo Pro, że to niby najtańszy dobry widelec i że kosztuje TYLKO 800 zł - czyli tanio jak barszcz. A moi rodzice nadal zarabiali 1000 na miesiąc. Ja dla przykładu musiałem zarabiać pracując w wakacje, żeby sobie coś kupić - a i tak zwykle to były rzeczy używane. Nie było innego wyjścia. Piłowanie kasety czy zębatek, reanimacja łańcucha przez przekładanie i dociskanie pinów (jakby to mogło coś dać), zalewanie Magury płynem od zawieszeń Citroena, prostowanie przerzutki kolejny raz, piłowanie, docinanie, szlifowanie i wszechobecne druciarstwo - to był chleb powszedni. STX to było coś. LX był przedmiotem pożądania, XT oglądało się na wyścigach, a XTR w katalogach.

Plus był taki, że wyścigi nie kosztowały tyle co teraz. Ponieważ jeździłem ze znajomymi, którzy już pracowali, to nie brali ode mnie kasy za przejazd samochodem. Pozostawało tylko wpisowe - a na to było stać każdego.

I to były piękne czasy :)
Obrazek

#18
Tak jak wczesniej pisalem ....bylo bardzo drogo ;)

jeden start to koszt ...dzisiaj fajnego roweru ;)
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................

Campagnolo 50 th anniversary..w budowie

#19
marcin74 pisze:Tak jak wczesniej pisalem ....bylo bardzo drogo ;)

jeden start to koszt ...dzisiaj fajnego roweru ;)
Było się w tańszych sklepach zapisywać, w Roscottcie ceny były z kosmosu na wszystko:)
Lodzermensch

#20
corrado1111 pisze:Było się w tańszych sklepach zapisywać
w Dynamie tez za wszystko kazali placic milionami :lol: :lol: :lol:
Campagnolo record OR
Mavic Geo Dakar
XTR M 900
Deore XT 732/5
Ritchey 2/9
Deore XT 739
......................................

Campagnolo 50 th anniversary..w budowie

#21
corrado1111 pisze:Ognicho, zróbmy ognicho i pogadajmy.
Ty się nie migaj, tylko z wypracowaniem śmigaj - jako sklepikarz w tamtych czasach conieco o rynku i trendach wiesz ;-)

A Delta TL... pierwszy widelec w cenie dla "zjadacza chleba" z tłumikiem olejowym... Pamiętam że kosztował poniżej 1000zł i miał być rewolucją Miał, bo jakoś mnogości tych widelców nie było o dziwo...
Może dlatego że jakiś dziwnie tępy (nieczuły) był (czyli że niby charakterystyka zawodnicza, tylko waga duża i skok niezawodniczy) i mocno przetłumiony... Na zjazdach z dużą ilością nierówności, na skręconym tłumiku sukcesywnie się zapadał (nie nadążał wracać po prostu - ale też mój był skrócony do 65mm)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#22
skolioza pisze:
corrado1111 pisze:Ognicho, zróbmy ognicho i pogadajmy.
Ty się nie migaj, tylko z wypracowaniem śmigaj - jako sklepikarz w tamtych czasach conieco o rynku i trendach wiesz ;-)
Ja się znam, tu jest Kiosk Ruchu ja tu mięso mam.
Lodzermensch

#23
Delta TL faktycznie trochę opornie i wolno chodziła w porównaniu do judy xc czy bodaj bombera z3 - nie wybierała prawie wcale małych nierówności - za to na duże nierówności była jak najbardziej ok - skok na papierze 89 mm w realu 75- 80 mm - ale na tamte czasy 99 rok nie było to strasznie mało. Mimo, że ważyłem przez okres użytkowania tego amora między 86-96 kg czyli dość sporo to miałem go ustawione sprężyny na minimum a tłumienie na 50- 60 % Tak dla mnie wychodziło najlepiej. Na zjazdach w górach byłem z niego zadowolony najbardziej o dziwo. Waga - około 1800 gramów - to też nie tak dużo jak na 99 rok. Znajomy który kupił go rok później troszkę się różnił w charakterystyce, ale minimalnie - takie odniosłem wrażenie. Ja miałem niebieski a on pomarańczowy i miał rozkręcaną koronę a ja miałem w całości.

#24
No z tą wagą to wiesz.... Sid, Judy, Mańki ważyły mniej, a Bomber z którym waga była porównywalna pracował o niebo kulturalniej
Przy Twojej wadze faktycznie miałeś szansę widelec ustawić pod siebie w miarę komfortowo - przy moich 59kg wtedy było to świadomy zakup betonu który w sytuacjach podbramkowych ma ratować życie :-)
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#25
No to nasmaruję coś i ja. Moja miłość do MTB datuje się jeszcze chyba samego końca komuny czyli nie było kompletnie nic nawet w Pewexach. Choć przyznam nie pamiętam dokładnie lat. Nie chodzi też o to że swojego 4 biegowego Rometa Alka przerabiałem tak by jeździć po terenie zakładając grube opony i spawając i wzmacniając go co chwila w innym miejscu bo pękała od takiej jazdy rama, nawet dostał jakiegoś SIS’a chodź chyba nie Shitmano, ale chodzi o zapał do prawdziwych rowerów MTB. Pierwszy impuls jak kop w dupę był chyba właśnie na zakończenie podstawówki latem 1989. Mieliśmy jakiegoś kumpla na osiedlu który miał ojca w USA i dostał rower. Był to chyba Scott Peak (był taki w 1989?) czyli najniższa półka tego producenta. „Daj się przejechać, daj się przejechać” – „to się kładź pod koła” ;-) - no miał gość przesrane. Ale w końcu się udało i wierzcie mi, pierwszy raz wsiadłem na „prawdziwe MTB”, „przejechałem” się i to tylko po osiedlu ale i tak od tamtego czasu wsiąkłem. To był po prostu szok. Wówczas to BMX’y to było marzenie wariata a rządziły wypasy typu półkolarzówki. Ale ten Scott naprawdę szokował. Tyle biegów (nawet dziś nie wiem ile, pewnie 18), cantilivery „hamujące jak kotwica”, koła po wszystkim przejeżdżające i najważniejsze wówczas dla mnie - manetki podwieszone pod kierownicą i zmiana biegów klik, klik – życie mi się zmieniło/wywróciło i tak się zaczęło i trwa do dziś ;-) Pierwszy real MTB przysłał mi chyba 1992 Polamerem obecny teściu z USA – Giant Iguana gdzieś na placu od murzyna kupiony, rocznik chyba 1991, na Sunturze i tak się zaczęła prawdziwa jazda po terenie, oczywiście Beskid Wolski. Jednak jeszcze 2-3 lata pożyłem śliniąc się do biało/czerwono/czarnego Scotta Evolution Pro stojącego na wystawie na Dietla i jak Skolioza kończył podstawówkę ja kończyłem 1 rok studiów i dziekański i do USA do roboty. No i wtedy to se mogłem kupić/przywieźć (przesłać) po roku już coś porządnego, właściwie to kilka rowerków bo na handelek. Był to trek 7000SHX model 1993 i do parki drugi 1994 bo w międzyczasie wyszedł nowy no i co miałem zrobić, kupiłem w Chicago drugi nowszy na STX Sp.Edition ;-). Pierwszy poszedł od razu z pocałowaniem ręki a na drugim jeździłem. Pod koniec 1994 otrzymał chyba pierwszy w PL żółciutki wideł JUDY SL i grupę XT 737– szokował bo nawet zawodnicy to mieli SL’ki dopiero w 1995, i to Ci na zachodzie ;-), dopiero potem Bartek Sobol na SLce pomykał w KRK. Ciekawa historia bo oryginalny Mogul wyobraźcie sobie wrócił do mnie w zeszłym roku już jako trup, ale zawsze to mój pierwszy amortyzowany wideł. A dał mi go kto bo se przypomniał – Skolioza ;-). Krążył sobie po różnych właścicielach w KRK aż tu taka niespodzianka. Dzięki Skolioza! Potem było ściąganie przez teścia póki nie zjechał do PL szpejów z promocji w gazetkach BikeNashbar, performance i Colorado Cyclist i tak się zarabiało na kolejne upgejdy, rowery itp. Był oczywiście Szlak, Pędzichów, wyjazdy w góry na dłużej, ehhh. No i fotki jak ktoś chce stare pooglądać chyba 1995 Bieszczady w tym Tarnica i sporo ze starych katalogów.

https://photos.app.goo.gl/S3gvvRMMnwzFRZIn2
Ostatnio zmieniony 2017-11-24, 21:18 przez mentos, łącznie zmieniany 1 raz.

#27
No wiadomo że dla KRKusów Beskid Wolski to kultowa miejscówka na jazdę jak czasu w góry nie ma - 100 kilkadziesiąt kilometrów fajnych trasek na tak małym terenie i to niektórych wcale nie łatwych choć teraz w czasach ęduro to dla mnie pikuś. Głębokie krasowe jary, parowy i wąwozy normalnie naprawdę super sprawa. Niiemniej jednak na tym pikusiu i to na swym autorskim zjeździe "dzwony" tak się byłem rozpierdzieliłem tego roku że tydzień w szpitalu spędzięłem ;-). Podsumowując - Beskid Wolski to kultowa miejscówka dla każdego fana MTB z PL do zobaczenia/objechania - oczywiście chodzi o Las Wolski :mrgreen:

#28
Oho, dziadki odebrały wnukom klawiatury, widzę ;-)
Pod tym bodźcem i ja próbuję sobie coś przypomnieć, ale wiecie jak to jest z pamięcią...
Podobnie jak na mentosa, tak i na mnie spadły wieści o MTB w roku '89, ale ja wtedy pisałem maturę :-)
Byłem wtedy całkowicie pochłonięty inną pasją i rowery były tylko dodatkiem, ale ze wspólnym mianownikiem - góry.
Kupić rower nie było łatwo. W sklepie z Peugeotami ciągle były tylko szosy i bmx'y. W końcu kupiłem jakiegoś tajwańskiego śmiecia. Wydawało mi się, że jak mu zmienię osprzęt, to będzie fajnie... Po chyba roku udało mi się zmienić ramę na niewiadomoco (i nigdy się nie dowiedziałem), ale dopiero wtedy rower zaczął jeździć (choć może to kwestia treningu).
I tu dochodzimy do mojej luki pamięciowej i prosiłbym o wsparcie.
Jakieś dwa sezony później byłem na pierwszych targach rowerowych w Spodku. Pamięta ktoś, który to był rok? Stawiam na '93 albo '94. Zerknąłem do internetu, ale jakoś mi się nie rzuciło w oczy. Ułatwiłoby mi to jakieś zorientowanie się w tej otchłani niepamięci.
Wtedy już miałem pewną świadomość rowerową. Jakiś czas później kompletowałem STX'a, a w sklepowej gablotce (jak na ołtarzyku, za szybą zamkniętą na klucz) leżał XTR i Dura Ace. Szyby wypalcowane i obślinione.

ed.
Aha, coś jeszcze w temacie postrzegania grup.
Nie obracałem się w ściganckim środowisku. U takich lajkoników jak ja, XTR był czymś nierealnym zupełnie. O XT można było marzyć, ale STX był uważany za bardzo solidny sprzęt, którego nikt się nie wstydził. Częste były zabiegi dodawania LX'a w bardziej widocznych miejscach.
Jak widać, świat się nie zmienił - teraz też się tak "widzami" manipuluje :lol:

#31
czytając wasze wypowiedzi dostaję jednocześnie rumieńców jak również płaczków w oczach :-/
ja też coś nasmaruję oto moja przygoda
odkąd pamiętam zawsze pociągały mnie rowery śmiałem się wtedy że jak się rodziłem to najpierw wypadła kierownica potem ja :mrgreen: :mrgreen:
mój pierwszy rower w dzieciństwie to był jakiś coś nie wiadomo co z amorem z....motorynki!!!!!
tak tak mój ojciec to był niezły konstruktor miałem amora z motorynki z dumną jedynką przykręcona dwoma śrubkami to tegoż amora że była komuna to się szło na pochód z chorągiewkami na pierwszego maja ;-)
potem jak podrosłem to już były koła 24 cale jakiś jubilat jakiś reksio itp
gdzieś tam u taty w szopie wygrzebałem kolażówkę pomalowałem pędzlem na niebiesko i się śmigało
nie było narzędzi jedynie młotek i jeszcze większy śrubokręt :-P
uczyłem się sam jak to się rozbiera z czym się to je i tak dalej
w końcu przyszedł czas na mój pierwszy rower MTB a była to montana na sztywnym widelcu z shimano sis kupiona w moim rodzinnym mieście Pszczynie w jedynym wtedy sklepie z poważniejszymi częściami czytaj mongoose ;-)
mieli parę modeli
kolor fioletowy mojej montany był super śmigałem non toper
potem wypatrzyłem w tym samym sklepie fioletowe canty i klamki z tektro to spędziło sen z powiek bo musiałem to mieć
złom butelki zbierałem co się dało i kupiłem założyłem i woziłem się po dzielni :D
był rok 1993 miałem 13 lat pojechałem na giełdę kwiatową gdzie dorwałem pierwszy katalog z rowerami
https://photos.app.goo.gl/Q5LdTrmLCJXDTpH63
no i się zaczęło katalog wertowałem od deski do deski mając rumieńce na twarzy
co to był za sprzęt co za zdjęcia co za technika !! nie mogłem uwierzyć w to co widzę w tym katalogu :-?
patrząc na moją montanę to była epoka kamienia łupanego :D
nie było neta allegro telefonów komórkowych gazety z rowerami ze świeczką szukać
kiedyś dorwałem bike action jeszcze dzielony na dwie części po jednej rowery po drugiej snowboard
potem już było lepiej jeździło się do sklepów i przyklejało nos do szyby gdzie leżało KORE RACE FACE liczniki sigma rączki PROFILE i dużo innych rzeczy na które mnie po prostu nie było stać
potem już jakoś tam było lepiej z częściami które to zmieniały swoich właścicieli w tym samym gronie
pierwszy amor rst na zimę ze sprężynami z motorynki potem był marcoch ZOKES elastomer sprężyna pierwsze stx gdzieś po drodze ustrzeliłem przerzutkę DX ale jej żywot był krótki koleżance dałem się przejechać i wciągnęła mi ją do szprych nie było zbierać :-?
https://photos.app.goo.gl/LoDP0WlDQBCRDuyF2
ten rower był malowany szprejem jak również amor naklejki wycinałem żyletką
korba stx pedały VP siodło setlaz z kevlarowymi bokami przerzytka tylna sasch centera stery na wałeczkach saiko mostek jakiś aluminiowy rogi ICON rączki PROFILE hample magura i przednie koło na piaście shimano deore lx szprychach DT i feldze MAVIC X 517 które kosztowało wszystkie moje pieniądze :shock:
https://photos.app.goo.gl/v1n6O4LOgsjJI2Aj2
https://photos.app.goo.gl/icaUPCRWmHvIO5FV2
były wypady w góry jakieś lokalne wyścigi w których brałem udział ale dopiero rok 2005 był skokiem dla mnie \
pojechałem na swój pierwszy maraton od Golonki do złotego stoku wtedy już nic nie mogło mnie powstrzymać od rowerowania a na dodatek otworzyli nowy sklep który istnieje do dzisiaj i się w nim zaopatruje tam też powstała MERIDA MATTS SPORT 700 pierwsza poważna maszyna do ścigania jest też na zdjęciach w albumie który utworzyłem tam też wrzuciłem swoje projekty i zdjęcia z maratonów i innych wypadów
życzę miłego oglądania :lol:
https://photos.app.goo.gl/6SRP7qXobtfB64612

#36
Zajebiste historie i fotki 8-) Jak znajdę klisze z okolic Karpacza i z Kołobrzegu (kilku głupków przedzierających się brzegiem morza/morzem? w 40 stopniowym upale... wśród ludzi...) to zapodam. Pamiętam jak jeżdżąc z kolegami w okolicach malty zobaczyliśmy pierwszy raz Magury... Szał. Nie pamiętam na jakim rowerze były one osadzone, ale pamiętam że kolega (posiadający monguza) podszedł do szczęśliwego posiadacza tej kosmicznej maszyny z innej planety i poprosił go o rypkę. No i dostał ją :) Majty mokre przez kolejny tydzień. No i taka ciekawostka warsztatowa, smarowaliśmy łańcuchy olejem słonecznikowym, ale chyba nie my jedyni.

Wpadłem też na ciekawy artykuł http://banachbrothers.pl/wyscigi/histor ... ci-banach/

Aha, no i szukając info na temat odnawiania elementów gumowych, wpadłem na to:

Obrazek


To zasługuje na najwyższe wyróżnienie i szacunek :mrgreen: Takie klimaty i kombinatorstwo, to jest to.

#37
Nie wiem skąd wziąłeś to zdjęcie, ale jakieś 12 lat temu widziałem takie korki kierownicy z balsy i carbonem z podeszwy od buta na forum light-bike 🙂

#42
38 lat? Chłopie opowiadaj! Jak ja uczyłem się chodzić to Ty już reksia upalałeś wokół bloku! Chętnie poczytam jak to się kiedyś jeździło, czytało katalogi i drutowało rowery 🙂

#43
A ktoś jeździł w czymś na podobe speedwaya? Rowery typu wigry, nawet mniejszy pelikan 16 cali. Tor o dlugosci okolo 25 m na prostej, nawrot ( bandy się lepilo ) i znowu prosta. Taki owal.. czasem ktos jezdzil na kole 24 cale ale najlepszy start mial wigry na 20
To bylo w lesie - troche pod mtb podchodzilo ;)

#44
My na to żużel mówiliśmy, w parku się śmigało i rowery bez hamulców tylko mogły brać udział, i od nawrotów podeszwa w lewym bucie zdarta była 🙂😂

#45
Ja tuningowałem Wigry 3, zdejmowałem błotniki, zakładałem opony od BMX-a i było się gościem :-) Wigry w tamtym czasie wyglądał ekstra z tymi oponami i bez błotników, bagażnik oczywiście zostawał. Do tego jeszcze ozdóbki typu kotki na pancerzu w różnych kolorach, jakieś koraliki na szprychach.... No nie mówię już o zmianach kolorystycznych roweru bo i takie tuningi się robiło....
Najmocniejszy tuning jakiego dokonałem to było wsadzenie do roweru "Salto" widelca i kierownicy od Wigry 3. Powstał wtedy chopper do latania po lesie w zimę.... Mamie się mówiło, że idzie się na sanki (przecież w zimę się nie jeździ się na rowerze bo można się przeziębić :mrgreen: ) i razem z kumplami braliśmy te Nasze wynalazki i jeździliśmy po lesie i lepiliśmy mostki z gałęzi przez jakieś strumyki. Mega fajne czasy ale to jeszcze trochę wcześniej przed pierwszym rowerem górskim :-)
'92 Kona Cinder Cone
'99 Kona Kula
'95 Checker Pig CPX 4050
'94 Specialized Stumpjumper (kolor - blood red)
'96 Specialized Stumpjumper Comp
'96 Cannondale M800 Beast of the East
'97 Cannondale M900