czołem.
pierwszy dzień dobiega końca, własnie jestem już w piżamce :)
a było to tak...
do trzebnicy dotarłem około 10 rano, umówiliśmy się przy pływalni w składzie jacob, Adamello i ja
no to jedziem. ruszyliśmy na zachód w stronę Oborników Śląskich, ale zrobiliśmy spora pentelkę i jakieś naście/dziesiąt km. pogoda dopisała od samego rana i akurat skończyła się jak zakończyliśmy traskę. chcieliśmy jeszcze z jacobem śmignąć do Zawoni, ale zaczęło padać. może i dobrze bo przynajmniej spokojnie sobie poczyściliśmy rowery od błota, pogadaliśmy, ja się przepakowałem i spokojnie poszedłem sobie do akwaparku na mały rozjazd dla mięśni po wypadzie.
po ładnej kąpieli zajechałem na pizze do Zawoni i potem w odpowiedzi na zaproszenie Adamella nawiedziłem jego zagrodę...ekhmm...raczej mekkę rowerowych rozkoszy! to trzeba zobaczyć na własne oczy, dotknąć i poczuć, ale przede wszystkim posłuchać bo Adam jest na prawdę świetnym rzemieślnikiem i składanie rowerów to w jego przypadku jest jak tkanie bawełnianej apaszki - dopieszczone z dbałościa o każdy szczegół.
GALERYJKA -
https://picasaweb.google.com/1150353714 ... xcDE-sjVCA
a teraz leje deszcz i jutrzejsza przygoda stoi pod znakiem zapytania :(
PS
dzięki za spólne rowerowanie i ładnie pościelone wyrko :*