#53
Ja niestety muszę to w końcu przyznać. Warunki mnie przerażają, a że dziś moja sublokatorka robi urodziny to kiepsko będzie na jutro z trzeźwością :-). Musiałbym dziś rower przewieźć do Krakowa i wymyślić co z nim zrobić podczas imprezy - nie wiadomo co się stanie... A w poniedziałek wcześnie mam zajęcia, więc z Zakopanego nie dałbym rady dojechać. Dlatego musicie mnie na tą wyprawę spisać na straty :-(...
Zlotowy fotoreporter.

Rowery:
Scott Windriver
Hot Chili X-Rage I

#54
Nie żebym namawiał...
dodo1989 pisze:Ja niestety muszę to w końcu przyznać. Warunki mnie przerażają, a że dziś moja sublokatorka robi urodziny to kiepsko będzie na jutro z trzeźwością :-)
Alkohol Twój wróg!
Musiałbym dziś rower przewieźć do Krakowa i wymyślić co z nim zrobić podczas imprezy
Zostaw u mnie - rano po Ciebie podjadę, rower będzie już zapakowany, więc tylko wsiadać w auto ;)
A w poniedziałek wcześnie mam zajęcia, więc z Zakopanego nie dałbym rady dojechać.
No to wrócisz z nami do Krk a ja Ci rower przechowam do czasu aż będziesz chciał - miejsca w piwnicy mam sporo :D

Ale ja wcale nie namawiam... ;)

#55
Tylko jeszcze małe skromne pytanie - z rowerem w Kraku byłbym po 18 - kiedy ja założę tymczasową przerzutkę? Dziś by musiał mnie ojciec dyrektor poczęstować przerzuteczką :-)
Zlotowy fotoreporter.

Rowery:
Scott Windriver
Hot Chili X-Rage I

#56
Ojtam instalacja i regulacja przedniej przerzutki to przecież kilka minut - wezmę stojak do auta i zamontujemy Ci z rana :P Tylko linkę zabierz jakąś jakby obecna się za krótka okazała

#59
Ok to zróbmy tak - bez ciśnień żadnych ;) Rower możesz zabrać i tak - na wszelki wypadek. Jak się nie zdecydujesz to z rana po prostu nie wstaniesz a rower będzie spoczywał w piwnicy aż się po niego zgłosisz (to jest piwnica w domu, więc o kradzieży tu nie ma mowy).

A jak wstaniesz to z rana pojadę po Ciebie i Skoliozę (wraz z przerzutką) i zamontujemy ją już na miejscu. W ten sposób odpada Ci konieczność jazdy do Ojca Dyrektora dziś ;)

To propozycja - choć jeśli czujesz, że wieczorem będą faktycznie balety to może masz rację i lepiej odpuścić ;) Trasa w sumie trochę w kość da..

#62
Staszek może jechać - o 6:15 musi się pojawić w komisji, więc dobrze by było zaraz później go ściągnąć (stacja benzynowa na wylocie jak ostatnio?) - czyli start koło 7mej (tzn. o 7:10 jestem u Skoliozy?)?

Powrót na 18tą, czyli załóżmy, że wracamy na 17 i zostawiamy sobie godzinę luzu na wszelki wypadek (korki itd)?

Trasa.. dyskusyjna - możemy o niej pogadać w aucie :) Ale nie mogłem czegoś nie zaproponować:

Obrazek


Obrazek


Najbardziej mnie niepokoi podjazd na Kudłoń tylko - reszta w miarę ok raczej - klasyka w zasadzie...

#63
wolę podjechać do Ciebie Docencie, bo może laczka nie złapię. GOPR mówi, że na Turbaczu jest 10 cm śniegu więc może być ciekawie... nie wiem jakie oponki założyć, ale chyba wezmę coś konkretniejszego

#64
staszek, wez cos na bloto i wystarczy. Te 10cm to pewnei jest tylko lekki opad i ze sniegiem to ma tyle wspolnego, ze zimne i biale :P PRzygotowalbym sie raczej na zmarzniete bloto. A jesli Ci sie chce do mnie podjezdzac to nie ma sprawy - badz o 7 :P

#69
Głosować byli, w górach byli....
Miała być piękna polska złota jesień, a było... jak zwykle ;-) mgła, błoto, miejscami śnieg, czasem nawet pruszący z nieba
Podjeżdżaliśmy szlakiem rowerowym pod Tobołów z Koninek - remontowany, rozryty, rowery tonęły w błocie Wyżej było lepiej - ślisko, technicznie, czyli super!
Były korzenie, były kamienie, były zabawy na śniegu, był też zerwany (rozpięty) łańcuch i 3 laczki na ostatnim zjeździe
Wyjazd "z dreszczykiem" jednym słowem :-)
Fotki i filmy wsadzi Docent niebawem - mam nadzieję że cosik z nich wyjszło

Piotrze - a jak u Ciebie? byłeś? Jakie warunki? Kiedy przejeżdżaliśmy przez Myślenice pogoda wyglądała na dużo lepszą niż na Turbolocie
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#70
Dzisiejszy wypad był zdecydowanie najtrudniejszą forumową wyrypą w tym roku, w której brałem udział. Najdłuższa, najcięższa i w najgorszych warunkach. Ale też największa satysfakcja z tego wszystkiego :)

Ale po kolei.. Z Krakowa wyjechaliśmy po 7mej, o 9 wystartowaliśmy z Koninek. W hotelu pod stokiem w Koninkach Skolioza wypatrzył Vw Corrado... obok kolejne i kolejne i w ten sposób rozwikłał zagadkę parkingu pełnego VW Corrado (było ich tam sporo więcej) - to musi być zlot ;)

Z Koninek sakramenckim błotem do góry na Tobołów (co ja przez chwilę rozstrzygałem, że przecież nie tak chyba wygląda droga na Przełęcz Borek... a tak mi się wydawało, że tam jedziemy :D). Na Tobołowie Skolioza wyregulował bloki i dalej w kierunku Obidowca. Po drodze na jednym z podjazdów zerwałem łańcuch.. nie - na szczęścia sama spinka. Chwilę szukaliśmy jej jednej części (Connex) w liściach, w końcu znaleźliśmy.. na drugim końcu łańcucha :) Po kilkuset metrach jeszcze raz rozpiąłem łańcuch żeby go założyć dobrze na przerzutce (nie wrzuciłem w jedną przelotkę w wuzku) a Skolioza poświęcił trochę swojej wody, wyczyściliśmy i nasmarowaliśmy napęd i.. jazda dalej. Pojawiło się tu już całkiem sporo śniegu.

Przed Obidowcem (popraw mnie Marcin jeśli to było dalej) Skolioza spotkał swojego znajomego (no bo przecież gdy w całym lesie jest kilka osób to musi być tam znajomy Skoliozy :D). Dalej do góry i w kierunku Turbacza. Na jednym z cięższych podjazdów przed Turbaczem jakiś wesoły zjazdowiec wyskoczył mi w wąskim wąwozie, dzięki czemu uciekając w bok rozprułem ochraniacz na buta zawadzając nim o korbę.. trudno.

Turbacz sam wytrawersowaliśmy dojeżdżając do szlaku z Nowego Targu. Dalej po gnoju do góry. Śnieg już wszędzie naokoło, czasem jazda po kilkucentymetrowej warstwie - nic konkretnego, ale jednak ślisko.

W schronisku żurek, herbata, kanapki Mamy Ojca Dyrektora (:D) i planowy odjazd w kierunku Jaworzyny Kamienickiej. Na Długiej Polanie słońce i niebieskie niebo - chyba najładniejszy moment z całego wyjazdu (poza kilkoma jesiennymi pejzażami w leśnych alejach). Dojechaliśmy do Jaworzyny i tutaj decyzja, że jednak wracamy na Turbolot. Zjazd na dół do Doliny Kamienicy z Jaworzyny nudny, a gdybyśmy chcieli wykonać plan (czyli w kierunku Gorca garbem i zjazd na Dolinę Kamienicy z miejsca gdzie odbija szlak żółty na Ochotnicę) to wrócilibyśmy do domu chyba na noc. Gratulacje dla Skoliozy za tą decyzję - ja bym się pewnie wrypał pod Gorc i potem klął ;)

Z Turbolotu na dół po śniegu - Czoło Turbacza całe zasypane, więc brnęliśmy tak.. Zjazd na Przełęcz Borek kosztował mnie jedno otb z przeskokiem nad kierownicą i wyłapaniem (!) roweru, inną glebę, po której mam mega - siniaka na udzie, zawadzenie blokiem (!) w świętą, górną rurę ramy i 4-mm szerokości wgniecenie (już się wykląłem, ale dalej mi się kur*&*& na usta ciśnie na samą myśl) i na koniec - na prawdę sporo zabawy :)

Z Przełęczy Borek zjazd na dół koszmarny - po kocich łbach, po luźnych kamieniach.. męczący, zużywający klocki a jeden moment z tego zjazdu zapadł mi w głowie już na dłuuugo. Jechałem "na Mojżesza" za Skoliozą (taka nazwa mi się przytoczyła na jazdę bardzo niedaleko za Marcinem tak, że gdy on rozbryzgał wodę w kałuży to ja przejeżdżałem jeszcze po suchym :D), po czym wjechaliśmy na owe kamienie - po prostu szeroka szutrówka z szybkimi momentami ale cała wyłożona kamieniami, które mają ją utwardzić. Ciągle stuki kamieni (ramy po tym zjeździe nie chciałem oglądać), rzucanie na boki, ręce na hamulcach i ogólnie męcząco - ale momentami szybko. I nie pomyślałem na początku, żeby Mojżesza już zwolnić i odjechać kawałek od Marcina. I tak nagle z dupy spod koła Marcina wyskoczył mi spory kamień, który lotem po prostej idealnie w moją mordę.. zdążyłem na szczęście uciec głową; pulsometr ze 130 skoczył w moment na 180 kilkaset metrów dalej gdy to opowiadałem Skoliozie ;) Bardzo nieprzyjemne.

Dodam, że cała ta trasa z Borka do Koninek kosztowała nas 3 (!) moje snake'i. Bardzo dużo czasu nam to zabrało... Staszek - byłbyś w Krakowie na 18:30 wliczając korki i dowiezienie Cię pod dom - wraz z prysznicem pojawiłbyś się pewnie na 19 w lokalu wyborczym - więc może lepiej jednak, że tak..


Podsumowując - warun ciężki, ale ogólnie bosko - o to właśnie chodziło. Zimowo - jesienny klimat... zresztą sami zobaczcie:

https://picasaweb.google.com/1033737213 ... bPlTurbacz

I jeszcze trasa:

http://www.endomondo.com/workouts/rfsEzsiWx9c

Z wyjazdu zwieźliśmy jakieś 400mb filmów - postaram się to w miarę szybko złożyć w coś ciekawego :)

#71
Warunki były do przewidzenia , bo przecie lało i sypało na Turbaczy śnieg był 2 dni temu już, i niska temperatura, dlatego ja wybrałem lekki wariant Myślernicki i szybki na dodatek, w takich warunkach szkoda zdrowia na wyrypy bo jazdy mniej i sie człowiek wkurza i sprzet niszczy , lepiej w ładną pogode było.
www.velotech.pl

#72
warunki owszem, były do przewidzenia - ale my właśnie chyba tego pożądaliśmy! na lajcik to w dolinki można jechać z rańca, a skoro wynegocjowaliśmy już z żonami caaaałą niedzielę na rower, to nie można było tanio skóry sprzedać ;-)
A Sławka spotkaiśmy za Obidowcem - już po tym podjeździe gdzie szedłeś na czołówkę ze zjazdowcem W zasadzie to były ostatnie metry przed zjazdem na trawers szczytu Turbacza

No i oczywiście potwierdzam - Michał (Corrado - tu jeden, tu jeden, tam jeden a tam jeszcze jeden ;-)) był duchem z nami od początku
Ostatnio zmieniony 2011-10-09, 21:22 przez skolioza, łącznie zmieniany 1 raz.
RetroMTB na Facebooku

SPRZĘT DO SPRZEDANIA

#75
Gorce to takie sobie górki, fajne , mozę sie pogoda jeszcze zrobi to pojade tak dla sportu :mrgreen: .
A dojazd to inna sprawa , korek na zakopiance mnie nie ominął, nie mówiąc o bucach w autach przy wpuszczaniu na zamek błyskawiczny
www.velotech.pl
cron