[23.10.2011] Yipee-ki-yay Turbacz

#1
........wstałem rano ....... srata trata itd jak zwykle początek wyjazdu .

Zebrałem sie póżno ok 11.00 byłem na miejscu, zresztą spieszyć sie nie było co bo to 15 km do Schroniska tylko, w planach awaryjnych dodatkow Gorc, ale ..... póżniej.

Już jadać od Myślenic , pięknie, cieplutko, słoneczko.
Dzwonie do Schroniska i pytam jak tam pogoda kochani, ano pięknie jest śnieg nie pada , da sie wytrzymać , nie pytałem już co oznacza pięknie przy 1 st na Turbaczu , ale pamiętajac wyjazd identyczny 2 lata temu wiem co mnie czeka, piękan trasa, błota po uszy.

Jazda jak jazda po górach jesienią, lubi tak więc nie ma zdziwka co będzie, zresztą drogi te znam na pamięć w sumie , wiem gdzie dziury z wodą, gdzie glina itp. niespodziewanki.

Zmartwiony byłem jedynie brakiem wspaniałych widoków na Podhale i Tatry , no ale pogoda w górach zmienna jest i albo jest albo jest jazda , tym razem była jazda .

Praktycznie cały szlak jest przejezdny w , oprócz może dwóch miejsc, gdzie jest ostro , kamienie i ślisko, taki "S" ścieżkowy na początku w lesie i dalej masa gałezi na drodze też do obejścia.

Piach na drogach po odpadach był namoknięty i w sumie dobrze sie jechało po takim, wyznając starą zasade maratończyka, jechałem po dziurach z wodą jeśli nie było dobrego objazdu zamiast kobinować śliskimi zboczami, dziury po lewej stronie są mniejsze, przy okazji rower sie obmywał sam .

Miejscami koła zapadały sie po nyple w błocie nawet.

Od miejsca gdzie spotkałem śnieg nie było do śmiechu, bo na drodze był on zmrożony, cienka warstwa i lekko roztopiony co dawało brak kontroli nad rowerem i w większości wolałem jechać w strumykach płynacych niż ślizgać sie byle gdzie.

Od Kaplicy Papieskiej , droga zamieniła sie w płynne błoto , ale dało sie jechać dosyć szybko, zwłaszcza ze spotkani rowerzyści po drodze chcieli być chyba pierwsi , ha ! nie dałem sie , a co , choć jeden siedział uparcie na kole do samego schroniska, czyli 1.5 km ścigania przy temp. ok 1 st ! ludzie są jednak nienormalni i po co im to było ?.

Ze Schroniska widoki żadne, postałem, umyłem zaciski w hamulcach , napęd , przegryzłem sezamka, powerade łyk i spipcam z powrotem, zwłaszcza że zaczęło wiać konkretnie, mgła przyszłą w mgnieniu oka i zrobiło sie bardzo zimno - sobie myśle - Gorc nastepnym razem czas wracać póki coś widać wogóle.

Mając w pamięci wypad sprzed 2 lat z deszczykiem , gdzie tak właśnie zaczęło sypać śniegiem że drogi nie widać było przez ok 3 km siadam i znikam . chłopaki poszli na żarcie do środka , ech dzisiajesza młodzież.

Zjazd- z powrotem poezja i gdyby nie to że opony mam semislicki to można by było śmigać jeszcze szybciej.
Wąwozy , kamienie , liście, błota, śnieg tego nie mamy cały rok więc trzeba było wykorzystać , czyli jazda była przednia.

Trase polecam dla hardcorów w taką pogode, a piękne słoneczne dni jak jest faktycznie na niej sucho , każdemu lajtowemu turyście, jest przyjemnie i łatwo, ewentualnie na rodziną wycieczke .

pare fotek z trasy, przy okazji testowały sie nowe tarcze Ashimy i specjalne klocki S.0.S , jakoś poszło dobrze ( wybaczcie zdjęcia z nimi ).

https://picasaweb.google.com/1104808309 ... 0030391394
www.velotech.pl

#3
Start - Klikuszowa , czarny szlak , do żółtego i na Turbacz, jedynie 15 km podjazdu .

to jest pasmo ostatnie przed Podhalem, wcześniej jest pasmo czarwonego szlaku od Rabki, póżniej masz dziure z Obidową i pasmo czarnego szlaku , wg mnie jedno z ładniejszych widokowo , jak jest poogoda cudne widoczki na Podhale i Tatry, wczoraj była mgła i z widoków nici.

Trasa idealna na forumowe spotkanko w ładną pogode w lecie albo ciepłej jesieni.
www.velotech.pl