Szosowa Katalonia

#1
Siedzę w Barcelonie na konferencji. Na szczęście się już skończyła (konferencja), więc zanim przyleci żona z małym to miałem 1,5 dnia na śmiganie. Dziś był ten dzień - od świtu (7 rano.. no wyszła 8ma) do nocy (20,21?) jeździłem od Barcelony, przez Montserrat, Sant Llorenc i gdzieśtam dalej. Końcówka już po ciemku.. sporo przeżyć, prawo Murphyego, które wprost stwierdza, że jak na 10 dni pobytu (sponsorowanego przez firmę!) ma być słońce wg. prognoz to pogoda się musi zes***ć dokładnie tego jednego dnia kiedy masz mieć wolny czas na śmiganie. I tak tez było - od przylotu ciągle temp. w okolicach 19 stopni i słońce, dziś 10-12 stopni i dysc.

No ale co tam - co wyjeździłem to moje, zrobiłem chyba 2 życiówki (odległość i podjazdy), zobaczyłem kosmiczne miejsca, poznałem rewelacyjnych ludzi... ehh żal, ze tak mało czasu i niebawem wracam.

No ale koniec narzekania. Rower to Orbea Aqua 105 (made in Span oczywiście), cena za pożyczenie to 33/25euro (1,2 dzień - to bardzo tanio w porównaniu do konkurencji); pożyczałem w terradiversions.com

No i fotorelacja:

http://on.fb.me/SRN4ch

I jeszcze sama trasa:

http://app.strava.com/activities/27353527

Tak, wiem, że to nie retro, ale przelot ze swoim rowerem to 50x2 euro + koszt za transport. Delikatnie się nie kalkuluje :)

#4
Kawał Świata zwiedziłeś, tylko pozazdrościć! :-) Po zdjęciach widać, że to raj dla szosowców, ładne drogi, zjazdy, podjazdy itd. W takich warunkach jedynym ograniczeniem jazdy jest chyba tylko wieczorna pora i ciemność. Marzy mi się aby kiedyś również sobie pojeździć w takich miejscach. Musimy się kiedyś skrzyknąć z innymi forumowiczami i zorganizować jakiś wspólny wyjazd :-)
'92 Kona Cinder Cone
'99 Kona Kula
'95 Checker Pig CPX 4050
'94 Specialized Stumpjumper (kolor - blood red)
'96 Specialized Stumpjumper Comp
'96 Cannondale M800 Beast of the East
'97 Cannondale M900

#6
No ciemno było już koło 19. To fakt - w Krakowie o 19 to już głucha noc - zupełnie zapomniałem.. jutro już wracam, ale duszą tu zostaję na długo - kultura rowerowa jak inna niż w PL. Rowerzysta to święta krowa - jednak inaczej niż w Holandii. Tutaj kolarstwo to drugi po piłce noznej sport narodowy z tego co widać. Zaliczasz podjazd - na górze ludzie Ci biją brawo,, skandują, gwiżdżą, robią zdjęcia... :o Ciężarówki na górskich trasach trąbią, ale aby dopingować, a kierowcy krzyczą "montar, montar" czy jakoś tak :) W knajpie kelner do mnie podszedł w pierwszej kolejności, mimo, że w menu nie miał nic poza ciężkim knajpianym jedzeniem (tak trafiłem) to "załatwił" mi makaron z sosem pomidorowym i mięsem mielonym - klasyczne spaghetti po prostu :) Co prawda roweru do środka nie pozwolił wrzucić, ale obiecał, że go będą pilnować ;) Dodatkowo Barcelona ma masę dróg rowerowych - ogólnie transport publiczny stawia na rowery, metro i autobusy + tramwaje. Auta łatwo nie mają i ludzie to rozumieją - jeździ ten kto musi...

Podsumowując - oczywiście nie muszę pisać jak bardzo polecam tą część świata pod kątem rowerowym - również MTB (a sporo tutaj tego) - jednak ja chciałem zobaczyć jak najwięcej - a to tylko na szosie :) Nudno nie jest - podjazdy, trudne technicznie zjazdy (nie wierzyłem, że kiedyś tak się o szosie wypowiem..) - bajka :)

Co do cen - Ryanair kupiony mądrze to 350pln w dwie strony na trasie Krk-BCN(Girona). Do tego transport Girona->BCN->Girona (czyli w 2 strony): 25 ojro od osoby. No a dalej to już noclegi i jedzenie - jest taniej niż w UK czy Malcie i jak się wie gdzie jeść i robić zakupy to można całkiem "oszczędnie" przetrwać (np. dzięki knajpom, gdzie na wejściu płaci się 8ojro od łebka i je się ile chce).

Mi się teraz marzy "wycieczka z kartą kredytową", czyli kilka dni w Pirenejach (lądowanie w Gironie, transport autobusem na północ i dalej już sama jazda przez kilka dni i powrót). Bez bagażu, sam rower i tylko codzienne pranie gaci (wyczytałem o tym w książce, którą obecnie czytam i sama idea mi się podoba - o ile się dobrze zaplanuje to całkiem niezły low-budget i spore zasięgi..).

#7
jak ma byc budzet to koniecznie sty-mar; bilety w rajanie od 1e, nawet z rowerem moze wyjsc taniej niz alsa nie mowiac juz o renfe (rozboj w bialy dzien);

jesli jedziesz w tym terminie (generalnie malo turystyczny;) musisz sie liczyc, z tym ze mozesz trafic na snieg i czasami nawet 0st (nawet na poziomie madrytu - glownie ze wzgl na duza gozystosc i ogromne pustkowia)

ale;
praktycznie od poziomu sevilla "w dol" w poczatku marca dni sa juz upalne (chociaz po zmroku roznica temp moze byc znaczna); gor tam nie brakuje (bardziej drzew;)
czego dowodem niech bedzie ponizsza fotka z granady (wlasnie poczatek marca);
poza tym andaluzja to takie cos jak u nas kresy wsch. - wiec sjesta ma tyle ile ma miec (tj. 13-17)
polecam tez granade, cordoba spoko, ronda jest git, malaga cala w smogu, ale na gibraltar niedaleko, do kadyksu takze... (wrzucam tez fotke tej rondy calej)

tanio masz w Dia, ceny jak w biedronce;), a spac mozesz na couchu:)
Obrazek
Załączniki
DSCN7105.JPG
DSCN7025.JPG

#9
Dobre skolioza - ja dopiero poznałem to hasło i sam nie wiem do końca co o nim myśleć. Tzn dla jasności - mi to pasuje o tyle, że nie mam za bardzo opcji, aby z sakwami się pobujać - jak już gdzieś jadę to jeden, dwa dni wchodzą w grę, więc sakw to nawet nie ma co pakować :)

I co najśmieszniejsze - przypuszczam, że u mnie to będzie tak, że właśnie jak mi lat przybędzie to będę miał więcej czasu (w końcu!) na sakwiarstwo w pięknej formie i okolicznościach przyrody :) Mam nadzieję - wtedy tu wrócę i postaram się napisać: "udało się!" ;)

A cały ten "credit card touring" muszę jeszcze przemyśleć i podliczyć - jednak już teraz widzę pewien potencjał w moim przypadku (głupi 3-dniowy wypad do Andaluzji zakładając na prawdę niskie ceny lotu, spania itd - nawet rower pożyczany, bo się bardziej opłaca przy krótkich wypadach niż swój targać)... imo w naszych czasach, gidze można (tak jak powyżej sprzedał kilka patentów Zimny) przykombinować taka opcja może faktycznie nie być zła - wręcz przeciwnie... kurcze policzę jeszcze (i pewnie jak się zobaczymy to ze spuszczoną głową stwierdzę, że jednak to nie to :P).

#10
noclegi po hostelach od 8 do 12e (zima, duze miasta taniej, w santiago bylismy JEDYNYMI goscmi chyba od dwoch tygodni, musieli specjalnie piec sciagnac...) ale jak dobrze zaplanujesz wczesniej, to spanie na cs/hc jest za friko;);

na pd jest tez bardzo fajna rzecz, raczej malo spotykana w pn czesci kraju - takie sklepiki owocowo-warzywne prowadzone przez pakistanow, nie znaja sjesty, 3kg pomaranczy za 1e itp. niestety arbuz to nie ta pora roku... (sty/luty/marzec - glownie cytrusy, polecam tez czerymoje bo sa bardzo slodkie, ale koncza sie gdzies z poczatkiem marca)..... aha - no i wiadomo, trzeba unikac jedzenia w samym centrum, bo skasuja Cie bez mrugnienia okiem;)

w kazdym razie da sie to zrobic ekstremalnie tanio, jesli masz chec to nawet sie nie zastanawiaj - a lepiej zacznij szukac kompana (podrozerowerowe/bikestats/rowerowanie czy co tam jeszcze...)
Obrazek
cron